Blog Mikołaja Doskocza: Wypadek lotniczy na lądowisku – rozkład odpowiedzialności
Tym razem chciałbym Wam przybliżyć kwestię odpowiedzialności związanej z ewentualnymi wypadkami na lądowiskach. Temat jest nie tylko teoretyczny – może za sobą pociągnąć za sobą konsekwencje odszkodowawcze a nawet karne. Uczciwie przyznam, że pomysł na zajęcie się tym problemem wpadł mi do głowy po wypadku na lądowisku w Jastarni. Od razu jednak zaznaczam, że artykuł nie ma na celu przypisywania winy komukolwiek w związku z tym zdarzeniem. W ogóle nie odnoszę się ani do samego lądowiska Jastarnia ani do wodowania Pipera – artykuł opisuje abstrakcyjne sytuacje, które mogą zdarzyć się wszędzie.
Odpowiedzialność i obowiązki na lądowisku ewidencjonowanym
Lądowisko ewidencjonowane to takie lądowisko, które zostało wpisane do ewidencji lądowisk. Aktualny wykaz lądowisk wpisanych do ewidencji możecie sprawdzić na stronie ULC. Lądowisko ewidencjonowane zawsze zakłada „zgłaszający”. Inaczej niż w przypadku lotnisk, na lądowiskach nie mamy funkcji „zarządzającego” – to zgłaszający odpowiada za bezpieczeństwo na lądowisku. No właśnie, czy zgłaszający będzie odpowiadał za wszystko co się na tym lądowisku dzieje? To, że odpowiada za swoje błędy i naruszenia jest oczywiste. Ale co z błędami pilota? Poukładajmy sobie wszystko po kolei.
Podstawową kwestią związaną z lataniem na lądowiska jest uzyskanie zgody zgłaszającego na wykonanie operacji. Ten obowiązek ciąży zawsze na dowódcy, który przed wykonaniem operacji musi mieć pozwolenie zgłaszającego na lądowanie na jego lądowisku. W praktyce często o zgodę nikt nie pyta, szczególnie kiedy mamy do czynienia z lądowiskiem eksploatowanym ciągle, na którym cały czas coś się dzieje. Jednak podchodząc do sprawy pragmatycznie (nie tylko formalnie) wymóg zgody jest bezwzględnym obowiązkiem dowódcy, wynikającym z art. 93 ust. 3 Prawa lotniczego. Jeżeli zgody nie było a zdarzył się wypadek, to dowódca może mieć poważne problemy, o których więcej przeczytacie pod koniec artykułu.
Tu natomiast zastanówmy się, jak zgoda ma wyglądać – czy można o nią się zgłosić na radiu w trakcie lotu czy też musi być formalnym glejtem z pieczątką zgłaszającego? Przepisy nic na ten temat nie mówią, zatem może być to zgoda ustna przekazana przez zgłaszającego telefonicznie czy przez radio. Problem zacznie się oczywiście wtedy, gdy dojdzie do wypadku a zgłaszający lądowisko będzie twierdził, że żadnej zgody nie dawał… Tu już wejdą kwestie dowodowe, analizowane indywidualnie dla każdego przypadku.
A dlaczego zgoda zgłaszającego jest taka ważna? Ano dlatego, że zgodnie z art. 93 ust. 5 Prawa lotniczego zgłaszający jest odpowiedzialny za bezpieczną eksploatację lądowiska. Czyli odpowiada np. za to, żeby droga startowa pozwalała na bezpieczne lądowanie, że na lądowisku nie biegają ludzie itp. W skrócie – zgłaszający musi zrobić wszystko, żeby na lądowisku możliwe było wykonanie bezpiecznego startu i lądowania zgodnie z procedurami określonymi w INOP (instrukcji operacyjnej). Dlatego, jeżeli zgłaszający wie, że bezpieczeństwa nie da się zapewnić, bo np. noc wcześniej ktoś rozjeździł DS. quadami to nie może wydać zgody na operację. Jeżeli natomiast mając wiedzę o niewłaściwym stanie lądowiska pozwala na operację lotniczą, to narusza tym samym wspomniany art. 93 ust. 5 Prawa lotniczego.
Pamiętajcie jednak, że zgłaszający nie bierze odpowiedzialności za wszystko co dzieje się na lądowisku. Weźmy taki przykład:
Lądowisko ma DS. o długości 600 m ale ze względu na przeszkody progi przesunięto o 250 m. Wychodzi nam LDA 350 m (wszystko wpisane w INOP). Pilot zadzwonił do zgłaszającego, że w sobotę chce przylecieć i pyta o zgodę ale nie mówił czym przyleci. Zgłaszający udzielił zgody i jednocześnie poinformował, że aktualny INOP lądowiska jest na stronie internetowej. W sobotę tenże pilot leci, ląduje, nie daje rady zatrzymać samolotu i pakuje się w rów znajdujący się 60 m za progiem DS. Aha, zapomniałem dodać, że pilot przyleciał samolotem, który zgodnie z AFM ma długość lądowania 420 m.
Czy w takim wypadku zgłaszający może odpowiadać za taki wypadek? No nie, dlatego, że zgodnie z art. 93 ust. 7 odpowiedzialność za wybór lądowiska jako miejsca startu i lądowania statku powietrznego ponosi dowódca. To dowódca ma sprawdzić, czy zmieści się na lądowisku, czy osiągi pozwolą na przejście nad przeszkodami. Jeżeli tego nie zrobi a wszystkie dane dotyczące lądowiska są aktualne i podane w IONP, to ten dowódca może mieć problem. Kluczowe, żeby wszystko co istotne było w INOP. I nie będzie tłumaczenia dowódcy, że wpadł do rowu na lądowisku, bo zgodnie z przepisami operacyjnymi samolot miał się zatrzymać 60 m przed tym rowem.
Odpowiedzialność i obowiązki na lądowisku nieewidencjonowanym
Na lądowiskach nieewidencjonowanych (więcej o nich w artykule: „Lądowanie w terenie przygodnym”) sprawa odpowiedzialności jest trochę prostsza. Nie mamy zgłaszającego, więc i nie będzie jego odpowiedzialności. Zawsze wejdzie nam w życie przepis o odpowiedzialności dowódcy. Nawet wtedy, gdy dowódca uzyska zgodę posiadacza terenu na lądowanie – taki posiadacz nieruchomości nie jest bowiem odpowiedzialny za bezpieczną eksploatację lądowiska.
W przypadku lądowisk nieewidencjonowanych dowódca ma na sobie większe ryzyko, ponieważ musi ocenić czy miejsce do lądowania jest odpowiednie (bezpieczne), czy nie ma przeszkód lotniczych stwarzający zagrożenie a wszystko to bez dokładnych danych z INOP.
Potencjalne ryzyka prawne odpowiedzialnych osób
Ok, mamy ustalone kto za co odpowiada. Ale najważniejsza w każdym przepisie jest jego druga część – co dzieje się, kiedy ten ktoś naruszy swój obowiązek.
Najczęściej problem prawny powstanie w związku z odszkodowaniem. Zakładając, że statek powietrzny ma aerocasco, w razie wypadku ubezpieczyciel powinien pokryć szkodę jaką ten wypadek spowodował. Jak jednak wszyscy doskonale wiemy, polisy ubezpieczeniowe zawierają szereg klauzul wyłączających odpowiedzialność ubezpieczyciela. Czyli sytuacji, kiedy polisa nie działa. We wszystkich polisach i warunkach ubezpieczenia, które widziałem było wyłączenie odpowiedzialności w przypadku „naruszenia przepisów dotyczących eksploatacji statków powietrznych” lub „naruszenia przepisów krajowych, europejskich lub międzynarodowych w zakresie lotnictwa cywilnego”.
Czy lądowanie/start na lądowisku, które nie mieści się w performance samolotu będzie naruszeniem przepisów? Zapewne tak i problem z uzyskaniem odszkodowania może być spory.
Natomiast sam zakładający będzie ponosił odpowiedzialność za takie szkody, które powstały z przyczyny nieprawidłowo stanu lądowiska (nawierzchnia, oznakowanie, obecność przedmiotów i osób na lądowisku czy niezgodność INOP ze stanem faktycznym). Odpowiedzialność zgłaszającego będzie najczęściej ustalana przez sądy cywilne, co łączy się z długim postępowaniem. I to tylko pod warunkiem, że zgłaszający sam wyraził zgodę na wykonanie operacji – w końcu ciężko żeby odpowiadał za nieudane lądowanie, na które nie wyrażał zgody. Jeżeli zgody nie było to w konsekwencji odpowiedzialność cywilną bierze na siebie dowódca i zamyka sobie możliwość dochodzenia odszkodowania od zgłaszającego lądowisko. Co więcej – dowódca bierze na siebie odpowiedzialność za stan lądowiska, bo w końcu to on jest odpowiedzialny za wybór miejsca do lądowania.
Przepisy karne też mogą mieć zastosowanie jeżeli dojdzie do wypadku lotniczego. Zgodnie z art. 177 kodeksu karnego nawet nieumyślność nie gwarantuje bezkarności. Do pociągnięcia do odpowiedzialności karnej wystarczy naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lotniczym – w tym przepisie mieści się dużo potencjalnych naruszeń, łącznie z wyborem nieodpowiedniego lądowiska.
Mikołaj Doskocz, radca prawny prowadzący Kancelarię Prawa Lotniczego – LATAJ LEGALNIE. Specjalizuje się w prawie lotniczym i obsłudze przedsiębiorców lotniczych. Prowadzi blog o prawie lotniczym www.latajlegalnie.com
Komentarze