Przejdź do treści
Źródło artykułu

Blog Piotra Lipińskiego - Nowości 06.2013...

I się porobiło - ale na szczęście w większosci tak na plusie. Pare razy siadałem do pisania, mało tego miałem wręcz nakaz napisania czegoś, ale zawsze coć wychodziło i to wcale nie na przeciw. Jak nie rodzina to latanie, a tego ostatnio nie brakuje. Nadrabiam cały zeszly rok i to w iście odrzutowym tempie. Tyle się tego nazbierało, że nie wiem od czego zaczać. Początkowo chciałem nadgonić i zamknąć temat latania na 757/767. Potem pomyślałem, że może jednak zakończę temat 787, ale chyba już wszyscy mają lekki przesyt Dreamlinera. Wiem to z domu, bo moja żona miała dość tego samolotu nim jeszcze wylądował, a potem wcale lepiej nie bylo.  I tak oto jak nie wiadomo od czego zaczać to może zacznę od początku...

Po szkoleniu na Q400 i B787 wreszcie dostałem szansę powrotu do normalego latania. W prawdzie poprzednia firma nadal nie lata, ale mam nadzieję i mocno trzymam kciuki, aby jednak z czasem Air Poland ponownie wróciła na nasze niebo. Trzeba wspomagać naszą awiację bo jak nie my to kto? Tak się składa, że na polskim niebie jest coraz mniej tylko "krajowych" firm. Globalizacja na calego, ale niektórych przpisów nie da się obejść i mamy teraz parę takich prawie polskich firm na rynku, a nasze polskie firmy staję się prawie francuskie lub prawie angielskie. Co to oznacza dla pasażera? Niewiele, ale jest spora możliwość, że zaloga bedzie bardzo międzynarodowa. Najważniejsze, że ludzie mają pracę, którą tak bardzo kochają. Poprzez perturbacje różnych linii przez ostatnie parę lat znów też jest okazja polatać ze znajomymi z którymi się pracowało dawno dawno temu. Parę dni temu w Nantes we Francji spotkałem dwa inne samoloty (i zalogi) polskich linii, jak i znajomych Włochów. W Pradze też teraz stoi 737 na znakach "SP" (Polska), a z Warszawy latają 737 na znakach "HA" i "OK" (Wegry i Czechy).

 
                                                          Piotr Lipiński fot. Sebastian Elijasz 

Teraz zamiast do Mediolanu na szkolenia latam do Pragi. Flota mojego nowego pracodawcy jest zunifikowana i całkiem spora. Dzięki temu latanie jest ciekawe jeżeli chodzi o samoloty, jak i o destynacje. W styczniu spedziłem trochę czasu w ławce i na symulatorze przypominając sobie 737NG. Pierwszy raz miałem szanse polatania 737-700, jak i 737-800 bez wingletow i z ekstra oknami nad głową w kokpicie. Malowania samolotów też różne. Od standardowego firmowego po logojety czyli specjalne malowania okazyjne.

Z lataniem z wielu lotnisk jest tak, że czasem samo przebazowanie przed lub po locie zajmuje sporo czasu, ale jest też szansa spotkania się ze znajomymi rozsianymi po całej Polsce i nie tylko. Są też szanse na fajne zdjęcia i to nie tylko te robione z powietrza, ale też te robione nam - za co wielkie dzieki 


                                                       Piotr Lipiński fot. Sebastian Elijasz 

Zima oznaczła głównie dwa kierunki. Wyspy Kanaryjskie i Egipt, ale zdażała się też i zimowa Turcja - na narty lub Izrael. Niektóre lotniska sporo się pozmieniały od mojej ostatniej bytności, a inne wcale. Przybyło też sporo nowych lotnisk do książki lotow. Widoki jednak cały czas rajcują czy to bedzie Hurgada, Teneryfa czy też inne samoloty za oknem. 

                                                                             

Hurghada, fot P.Lipiński

 

Teneryfa, fot. P.Lipiński


                                                                    B777, fot. P.Lipiński


                                                             B747, fot. P.Lipiński

 
Fot. Piotr Lipiński

  Wystarczy się popatrzeć i... aż się chce lecieć na wakacje! Egipt z pozdrowieniami dla nurkujących  

  
                                                                          Fot. Piotr Lipński

Ale nie w sezonie letnim, a ten się już zaczyna. Więcej Turcji, Hiszpania, Grecja i wiele innych krajów. Z tych ciekawszych lotnisk to wreszcie miałem szanse polecieć na Madeire (Funchal - FNC). Jest to jedno z tych lotnisk gdzie załoga musi mieć specjalne przeszkolenie, aby tam polecieć. Tak miałem wcześniej z Katmandu (tu widać dlaczego):

 
Fot. Piotr Lipiński

  

i Reggio di Calabria, fot. Piotr Lipiński 

Na przestrzeni sześciu lat było to już moje trzecie szkolenie na to lotnisko (FNC), ale dopiero pierwszy raz tam dotarlem. Szkoda, że film z ladowania i ze startu nie oddaje zmian wiatru np. wiatr 020 - 5 wezłów gusting (w porywach) do 25 variable (zmienny) 330 do 070. Ogólnie wiatr jest prawie zawsze porywisty i zmienny, a góry są blisko. Dodatkowo lotnisko jest na palach. Zdarza się też, że poczatek i koniec pasa mają wiatr różny o 180 stopni. Jest frajda z dobrego podejścia i dobrego lądowania bo te przy takiej pogodzie bardzo rzadko się zdarzają.

                                                     Podejscie i ladowanie na FNC


oraz start z Funchal 

Część lotów mamy po 5-6 godzin w jedną stronę, ale zdarzają sie też 20 minutowe żabie skoki na przyklad Alicante - Ibiza albo Lanzerote - Fuertaventura. Tu nawet w niecałe 10 minut możemy się wyrobić od startu do lądowania. Latamy też od małych lotnisk gdzie ledwo idzie sie wyrobić na drodze kolowania, aż po te wieksze jak Paryż (CDG) lub Monachium (MUC). Tak jak zawsze na dużych lotniskach wszystko jest super zorganizowane, ale kołowania szczególnie przy złej pogodzie bywają stresujące.

Latamy w dzień i przez całe noce. Przelatanie paru nocy z rzędu jest dość meczace. Wcale nie czuję się wtedy jak nietoperz lub sowa i po pewnym czasie trzeba odespać wszystkie zaleglości. Ot latanie charterowe, ale daleki zasięg ma bardzo podobny styl i jeszcze dodatkowo dużo zmian czasu. Nadal wolę jednak to niż obrabiać te same lotniska dwa razy dziennie. Dobrze jednak że jest wybór.

Czas spać bo rano nastepny lot. Pisanie tego odcinka zacząłem w Paryżu, a kończę w Pradze. Część linków dodam pewnie dopiero w Warszawie. Wszystko wróciło do normy - dzień jak co dzień... w powietrzu.

Piotr Lipiński
Fot. Piotr Lipiński, Sebastian Elijasz (http://elijasz.blogspot.com/)

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony