Przejdź do treści
Źródło artykułu

Blog Piotra Lipińskiego: Lato, lato i po lecie

Blog ponownie został zaniedbany. Nie dlatego, że nic się nie działo, ale to natłok latania ograniczył dojście do komputera, nie mówiąc już o jakimkolwiek wolnym czasie. W to wkradło się jeszcze trochę dłuższych wylotów i dzisiaj mam pierwszy dzień, który mogę poświęcić na powrót do pisania. W domu nie byłoby to możliwe, gdyż na przykład w ogródku zamiast krótkiej trawy, zrobiła się sawanna... w której mniejsze zwierzęta chowają się niby lwy w bardziej ciepłym regionie świata, a lista rodzinnych zobowiązań... Dawno już nie było mnie w domu...

Sezony zimowy, wiosenny i letni były wyjątkowo pracowite, ale jesień będzie musiała być nieco spokojniejsza. Koniec następnej kartki w książce lotów i następne podliczenie. Od początku roku wylatałem już prawie 800 godzin z 900 możliwych do wylatania rocznie, nie wliczając sporej ilości symulatorów. Do tego jeszcze szkolenia, inspekcje i nawet nie wiem gdzie się lato podziało. Do logbooka doszło sporo nowych lotnisk, ale na parę innych nigdy nie udało mi się dolecieć. Nowe doświadczenia i nowe znajomości. Jak zawsze sporo szczęścia, przychylnych ludzi i pomimo zmęczenia mogę nadal stwierdzić, że latanie to jest to!

Jeszcze parę takich tygodni i będzie więcej wolnego. Jak zawsze mam nadzieję, że przynajmniej trochę uda mi się nadrobić bloga, bo tyle fajnych lotów było, a w książce lotów nie ma za bardzo miejsca na opisanie wszystkiego.

Aktualnie "zaliczam" nową bazę. Jest to tylko tymczasowe latanie, ale ktoś to musi zrobić. Lotnisko dobrze mi znane z symulatorów i tym bardziej, że zawsze chciałem w "realu" przekołować pod "mostem". I wreszcie się udało.

 
fot. Piotr Lipiński

London Gatwick (LGW) to jedno z czterech głównych lotnisk metropolii. Okolica dobrze mi znana po wcześniejszych szkoleniach na 737/757/767/787, ale tak jak wcześniej niestety na zobaczenie się z rodzina i znajomymi nie ma za bardzo czasu. Aż głupio się tłumaczyć, ale tak to już jest.

Wracając do latania. Z ciekawszych lotnisk ostatnio zaliczonych to Korfu (CFU). Bardzo wysokie minima (2000 stop - 600m nad terenem) przy złej pogodzie to wyzwanie. Dodatkowo jeszcze "circle to land" czyli podejscie na jeden pas, a lądowanie z drugiej strony, z powodu wiatru też jest ciekawe. Pierwszy lot o zachodzie słońca super, a pas wychodzący częściowo w wodę robi wrażenia. 

 
fot. Piotr Lipiński

Co do wrażeń z lądowania na takim pasie to bardziej zastanawiamy się nad jego długością, bo na podejściu tak się koncentrujemy na ścieżce zniżania, że woda do okola "zanika" i widzi się głownie TDZ (Touch Down Zone), czyli miejsce przyziemienia.

Drugi lot na CFU przy złej pogodzie był nie mniej ciekawy. Po zobaczeniu pasa na minimum zakręt w prawo, 20 sekund i w lewo na pozycję z wiatrem. Wyliczenie zniżania aby wysokość pozwoliła na normalne lądowanie. B737NG ma wysoką prędkość podejścia (145-155kts), przez to zniżanie też musi być większe. Mamy szczęście. Chmury są coraz niżej ale dzięki naszemu zniżaniu pozostają nad nami. Pod nimi całkiem duże góry, które kończą się w chmurach. Stabilizacja na 500 stopach i w miarę normalne lądowanie. Przedstawicielka na ziemi cieszy się, że wreszcie ktoś wylądował, bo inne samoloty poleciały na lotnisko zapasowe. Ot szczęście...

Widokowo lato też udane. Lądowanie na Funchal dzięki mini kamerze uchwycone. Nad samym pasem podmuch wiatru. Widać, że moc została zdjęta na "idle", a prędkość wcale nie spada. Lepiej w tą stronę niż nagły zanik wiatru. 
 


W powietrzu też parę bliskich spotkań. Na przykład z coraz mniej popularnym MD11. 


fot. Piotr Lipiński


fot. Piotr Lipiński

Warszawa z powrotem odzyskała pas 33/15. Doszły też nowe drogi kołowania. A budowa dalej idzie pełną parą. Teraz czekamy na ILSa z CAT II/III. Jeszcze z lotniczego punktu widzenia, skrócenie pasa 33 do lądowania nie jest dobre... Oby nikt się na nim teraz nie "przejechal"....

 
fot. Piotr Lipiński

Z przyjemnością też latam po kraju. Wrocławski skyline się zmienił.


fot. Piotr Lipiński

W GDN pas bez zmian...

 
fot. Piotr Lipiński

 A w Szczecinie miłe spotkanie, między innymi ze znajomą załogą A320 Bingo. Tu niestety bez zdjęć. 

Jeszcze dymiąca Etna o zachodzie słońca i burzowy zachód słońca pomiędzy chmurami... Szkoda, że 737 ma tak małe okna, ale z tyłu widać jeszcze mniej. 
 


fot. Piotr Lipiński


fot. Piotr Lipiński

 I jeszcze lotnisko w Barcelonie i Paryż o poranku... 


fot. Piotr Lipiński


fot. Piotr Lipiński

Wspomnień jest dużo więcej, ale jeszcze nie są obrobione. Na przykład Batumi w Gruzji, czy parę lotnisk na Azorach... Może za parę tygodni coś uda mi się dodać. 

A teraz czas do pracy... Dzis LGW-ZTH-LGW. Lajtowo...

P.Sp Za prośbą "więcej Dreamlinera" krótki filmik z symulatora. Podejście i go around. 

 

 

Wreszcie miałem szansę polecenia 787 jako pax. 12 godzin lotu i muszę powiedzieć ze nawet w "Sardinen class" było bardzo ok. Siedziałem nad skrzydłem. Było cicho i samolot fajnie brał podmuchy wiatru. Po lądowaniu zmęczenie było mniejsze niż po innych samolotach. Piloci też uwielbiają ten samolot. 

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony