Zespół parlamentarny: ponowny apel o międzynarodowe śledztwo ws. katastrofy TU-154M
W posiedzeniu zespołu zorganizowanym w 5. rocznicę katastrofy wzięli udział, obok parlamentarzystów, przedstawiciele części rodziny ofiar, ich pełnomocnicy, a także eksperci zespołu. Nieobecny był prezes PiS Jarosław Kaczyński. Z okazji rocznicy przygotowany został najnowszy raport z prac zespołu - postawiono w nim tezę, że prawdopodobną przyczyną katastrofy Tu 154M była seria wybuchów; w raporcie jest mowa o eksplozjach na lewym skrzydle, w kadłubie i prezydenckiej salonce.
Szef zespołu parlamentarnego Antoni Macierewicz (PiS) mówił na wstępie posiedzenia zespołu, że ofiary katastrofy smoleńskiej "poległy w okolicznościach, które każą tę śmierć nazwać śmiercią męczeńską". "Nie tylko ze względu na to, jak ona została zadana, ale także ze względu na to, jak jest ona zadawana dzień po dniu przez ubiegłych sześćdziesiąt miesięcy przez ludzi nieuczciwych, wyzutych z sumienia" - powiedział polityk PiS.
Podkreślał konieczność wyjaśnienia przyczyn katastrofy. "Bez prawdy o losie naszych przywódców szansa na pokój w Europie, szansa na rzeczywisty rozwój Polski, będzie niewielka (...) fundamentem tych najważniejszych wartości jest prawda o tym, jak zginęła polska elita. Bez prawdy w życie społeczne i polityczne wkracza chaos, zamęt, konflikt. A my chcemy zgody, chcemy pokoju" - przekonywał szef zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Wyraził przy tym pogląd, że 10 kwietnia 2010 r. "zaczęła się nawała ze Wschodu". "Właśnie po tragedii smoleńskiej, która była pierwszą salwą wymierzoną w pokój światowy w Europie. To później nastąpiła agresja na Ukrainę, zabór Krymu, inwazja na Donieck, straszliwa katastrofa spowodowana przez Rosję samolotu malezyjskiego, a wreszcie śmierć premiera Niemcowa" - mówił.
"Te wszystkie wydarzenia polityczne rozpoczęte zostały wtedy, 10 kwietnia 2010 roku, gdy usunięto tych, którzy bronili Polski i Europy, bo byli rzeczywistym przedmurzem cywilizacji zachodniej. Prezydent i polska elita stanowili przedmurze cywilizacji zachodniej" - dodał. Zdaniem Macierewicza, "ich wiedza, poświęcenie, determinacja, by powstrzymać imperializm rosyjski, zasługują na najwyższy podziw i wdzięczność, której tylko skromnym ułamkiem jest dochodzenie do prawdy".
Wdowa po tragicznie zmarłym w katastrofie smoleńskiej b. prezesie NBP Sławomirze Skrzypku, Dorota Skrzypek zwróciła się do rządu Ewy Kopacz "o jak najszybsze podjęcie działań, które doprowadzą do powołania międzynarodowego zespołu ekspertów badających przyczyny tragedii smoleńskiej". "My, rodziny, apelujmy, aby przebadano wszystkie dowody, które są w posiadaniu polskiej prokuratury, aby je uzupełniono i by niezależny organ wydał prawdziwe, rzetelne ustalenia na ich temat" - oświadczyła Skrzypek.
Jak dodała, rodziny, w imieniu których zabrała głos, nie mogą zgodzić się z "chaosem, jaki panuje w śledztwie smoleńskim". "Jesteśmy przekonani, że wszystkie możliwe badania i szczegółowa analiza dotychczas zebranych dowodów powinny jak najszybciej rozpocząć się od nowa" - powiedziała Dorota Skrzypek.
Zwróciła się również do zespołu parlamentarnego "o intensyfikację działań, także tych, podejmowanych na arenie międzynarodowej, m.in. w Parlamencie Europejskim, mogących przyczynić się do przeprowadzenia międzynarodowego śledztwa". "W imieniu rodzin katastrofy smoleńskiej zwracam się także do Naczelnej Prokuratury Wojskowej, od której nieustannie, od pięciu lat, domagamy się skutecznego zwrócenia się do Federacji Rosyjskiej z ponownym wnioskiem o wydanie rejestratorów lotu i wraku samolotu Tu-154M" - zaznaczyła Skrzypek.
Część rodzin ofiar katastrofy oczekuje ponadto od NPW zrealizowania ich wniosków (jako osób mających w śledztwie status pokrzywdzonych) w sprawie wydania załączników do pozyskanych w śledztwie opinii "tak, aby istniała możliwość rzetelnej ich weryfikacji", a także wydania im i ich pełnomocnikom całości kopii akt postępowania. "Prosimy o realizację naszych wniosków o udostępnienie w całości dokumentacji medycznej ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku, a także o załączenie do akt jawnych postępowania pozbawionych klauzuli tajności dokumentów zdeponowanych w kancelarii tajnej i przechowywanych jako akta niejawne postępowania" - dodała Skrzypek.
Powiedziała też, że rodziny ofiar "konsekwentnie domagają się rozpoznania wszystkich ich wniosków procesowych, w tym tego, który dotyczy zwrócenia się do Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie z pytaniem, kiedy zakończona zostanie zlecona Instytutowi tzw. końcowa ekspertyza genetyczna, której celem jest zweryfikowanie prawidłowości identyfikacji ich bliskich". Jak mówiła, rodziny czekają na nią od pięciu lat.
Ewa Błasik, wdowa po dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeju Błasiku nawiązała do ujawnionych w tym tygodniu - najpierw przez media, później NPW - najnowszych opinii biegłych dotyczących zapisów rozmów z kokpitu tupolewa. Według materiałów upublicznionych we wtorek przez RMF FM, w kabinie pilotów do samego końca przebywała osoba opisana przez biegłych jako Dowódca Sił Powietrznych. Osoba ta nie opuszczała kokpitu mimo wezwania stewardessy do zajęcia swoich miejsc, wydawała polecenia członkom załogi, zachęcała do lądowania.
"Wydawało się, że sprawa bezpodstawnych kłamstw na temat mojego męża została już wyjaśniona, jednak okazuje się, że moja radość z zakończenia tej niespotykanej w historii, kłamliwej kampanii oszczerstw, była przedwczesna" - mówiła Błasik. Jak dodała, "kilka dni temu prokuratura wojskowa znowu powróciła do starej, skompromitowanej i kłamliwej wersji o winie polskich pilotów". "Z mediów dowiedziałam się o kolejnych pseudodowodach; znów sugeruje się, że ktoś rozpoznał głos mojego męża - w ten sposób znów chce się uwiarygodnić rosyjski scenariusz, który rozpowszechniano zaraz po tragedii" - oceniła.
Jej zdaniem, "przemysł pogardy pracuje pełną parą tak, jak w 2011 roku, kiedy opublikowano oszczerczy raport MAK". Zarzuciła przy tym prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu i premier Ewie Kopacz, że "nie reagują na kłamstwa smoleńskie". "Po raz kolejny pytam więc: kto w tym kraju stanie w obronie honoru polskich oficerów? Jak to możliwe, że kłamstwem posługują się ludzie noszący mundur Wojska Polskiego?" - pytała Błasik. Oświadczyła także, że bezpodstawnie obrażany jest jej mąż; niszczony jest "jego życiowy dorobek w trudnej służbie dla dobra i bezpieczeństwa naszej ojczyzny".
Z kolei poseł Krzysztof Szczerski mówił o staraniach PiS ws. wszczęcia śledztwa międzynarodowego. Zapowiedział, że w ramach komisji prawnej i praw człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy powstanie raport nt. katastrofy. "Sprawa śledztwa międzynarodowego nie jest kwestią nową. Stanęła nieomal w kilka godzin po dramacie smoleńskim i jak dotąd nieustannie rozbijała się o złą wolę i niechęć przedstawicieli rządów Donalda Tuska i Ewy Kopacz" - ocenił Macierewicz.
Członkowie zespołu przypomnieli wcześniejsze apele rodzin ofiar katastrofy o powołanie komisji międzynarodowej m.in. akcję, podczas której zebrano 500 tys. podpisów; następnie zostały przekazane do marszałka Sejmu.
Podczas posiedzenia przytoczono również treść memorandum o porozumieniu ws. przekazania stronie polskiej zapisów rejestratorów pokładowych Tu 154M. Dokument podpisał w maju 2010 ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. Jak wskazywali członkowie zespołu, zakładał on, że przekazanie Polsce oryginalnych zapisów może nastąpić "na podstawie decyzji właściwego organu Federacji Rosyjskiej po zakończeniu śledztwa".
"Ten dokument jest najważniejszym dokumentem, o którego istnieniu rząd pani premier Ewy Kopacz zdaje się nie chcieć wiedzieć. Ten dokument sprawia, że bez decyzji rządu czarnych skrzynek nie będziemy mogli odzyskać. Mówi o tym, że rząd Donalda Tuska w pełni świadomie zgodził się na to, żeby czarne skrzynki pozostawały w dyspozycji organów państwa rosyjskiego" - przekonywał Macierewicz. "Ten układ trzeba wypowiedzieć. To może zrobić tylko i wyłącznie rząd. To rząd Donalda Tuska i Ewy Kopacz podarował czarne skrzynki Rosjanom" - kontynuował.
Z kolei pełnomocnik części rodzin mec. Piotr Pszczółkowski przytoczył badania autorstwa prof. Krystyny Kamieńskiej-Treli przekazane w czerwcu ub. roku prokuratorze, które miały wykazać, że na wraku tupolewa były ślady materiałów wybuchowych. Podkreślił również, że Kamieńska-Trela wytknęła szereg błędów w procedurze badania obecności materiałów wybuchowych, jaką prowadziło Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji. Pszczółkowski wyraził opinię, że "ratunkiem" dla śledztwa smoleńskiego byłoby przebadanie próbek przez inną instytucję.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie Tu-154M w Smoleńsku zginęli wszyscy pasażerowie i załoga samolotu - w sumie 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, a także ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja, w tym wielu przedstawicieli polskich elit politycznych, wojskowych i kościelnych oraz środowisk pielęgnujących pamięć o zbrodni katyńskiej, zmierzała na uroczystości w Lesie Katyńskim 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.(PAP)
mkr/ tgo/ dym/mok/ je/
Komentarze