Śmigłowiec wylądował awaryjnie na rzece Hudson w Nowym Jorku
Maszyna typu Bell 206 wystartowała z okolic Wall Street do lotu turystycznego nad Nowym Jorkiem. Na jej pokładzie, obok pilota, była rodzina ze Szwecji - dwie dorosłe osoby i dwoje dzieci. 12 minut po starcie silnik śmigłowca zaczął tracić moc.
Pilot postanowił lądować awaryjnie na rzece Hudson. Udało mu się pionowo posadzić maszynę na wodzie. Śmigłowiec nie zatonął, gdyż był wyposażony w specjalne pływaki. Pilot i pasażerowie zostali ewakuowani przez ratowników na brzeg. Nikomu nic się nie stało, ale szwedzkich turystów przewieziono do szpitala na obserwację.
"Pilot wykonał świetną robotę, biorąc pod uwagę rodzaj awarii maszyny" - powiedział Thomas McKavanaugh z nowojorskiej straży pożarnej.
To nie pierwsze awaryjne lądowanie na rzece Hudson. W 2009 roku tej niezwykłej sztuki dokonał pilot amerykańskich linii US Airways, który posadził bezpiecznie na wodzie Airbusa A320 po tym, jak silniki maszyny zostały uszkodzone po zderzeniu z kluczem dzikich gęsi. Uratowano wówczas wszystkich pasażerów i członków załogi - w sumie 155 osób. (PAP)
sp/
Komentarze