Śląskie: oględziny po katastrofie awionetki
Wkrótce formalne śledztwo rozpocznie też prokuratura.
Z wstępnych ustaleń wiadomo już, że pilot nie miał uprawnień do odbywania lotów w warunkach, które panowały tuż przed katastrofą - czyli po zmroku.
Samolot Cirrus SR22 rozbił się w niedzielę wieczorem w lesie w dzielnicy Miasteczka Śląskiego – Żyglinie, kilka kilometrów od pasa startowego lotniska w Pyrzowicach. Ofiary to Polacy - dwie kobiety i dwóch mężczyzn w wieku od 47 do 51 lat, mieszkańcy Śląska i Małopolski. Wracali z Włoch.
Członkowie Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL) zebrali się w poniedziałek, by wykonać szkic miejsca wypadku, usytuowania elementów samolotu, sfotografować części awionetki i zbadać wrak, na tyle na ile to możliwe w warunkach polowych. Oględziny być może będą kontynuowane we wtorek rano. Dokładniejsze badania będą możliwe po przeniesieniu wraku w zadaszone miejsce.
Awionetka leciała z Włoch do Katowic. W rejonie lotniska pilot zgłosił problemy z silnikiem; krótko potem jego maszyna znikła z radarów. Miejsce katastrofy zlokalizowano po godz. 20. W rejonie wypadku nie było pożaru.
Wśród pojawiających się hipotez nt. przyczyn tragedii, najczęściej mówi się o braku paliwa. Samolot najprawdopodobniej miał pierwotnie lądować na lotnisku w Katowicach-Muchowcu, ale gdy zbliżał się do niego, było już ciemno. Ponieważ na Muchowcu nie ma wyposażenia, umożliwiającego lądowanie samolotu w nocy, pilot postanowił polecieć do oddalonych o ok. 30 km Pyrzowic. Rozbił się kilka kilometrów od pasa.
„Nie chcę się jednoznacznie na ten temat wypowiadać. Mogę tylko stwierdzić, że bezpośrednio po wypadku, gdy znajdowałem się na miejscu tego zdarzenia, nie wyczuwałem charakterystycznego zapachu paliwa, który - gdy paliwo jest w większych ilościach – zawsze się czuje” - powiedział PAP członek PKBWL Ryszard Rutkowski.
"Mogło być nawet tak, że pilot pierwotnie planował lądowanie na Muchowcu – tam gdzie zwykle stacjonuje – natomiast ostatecznie zmienił w powietrzu decyzję i planował lądowanie w Pyrzowicach” - przyznał ekspert, zastrzegając, że nie zna jeszcze planu lotu, nie dotarł też do innych dokumentów.
Już teraz wiadomo jednak, że pilot nie miał uprawnień do pilotowania samolotu w warunkach, które wtedy panowały. Mógł latać tylko według zasad VFR (Visual Flight Rules), czyli w sytuacji, gdy położenie samolotu można kontrolować za pomocą zewnętrznych punktów odniesienia. Minimalne warunki pogodowe dla takich lotów to 5 tys. metrów widzialności poziomej i minimalny pułap chmur wynoszący 500 metrów nad terenem.
Poza członkami komisji, w poniedziałek na miejsce po raz kolejny pojechali też prokuratorzy. Tuż po katastrofie wstępne niezbędne czynności wykonali prokuratorzy z Tarnowskich Gór. Nadzorowali zabezpieczenie miejsca wypadku, uczestniczyli w oględzinach i identyfikacji ofiar oraz wyznaczyli lekarzy, którzy wykonają sekcje zwłok. W czynnościach uczestniczył też przedstawiciel PKBWL. W poniedziałek sprawę przejęła jednostka nadrzędna – Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.
„Sprawa będzie prowadzona w wydziale śledczym. W najbliższym czasie zapadnie decyzja o wszczęciu śledztwa i tego, pod jakim kątem będzie ono prowadzone” - powiedział PAP Radosław Woźniak w Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Samolot typu Cirrus SR22 to nowoczesna konstrukcja - na rynku obecna od ok. 10 lat. Czteroosobowy jednosilnikowy dolnopłat osiąga wysoką - jak na tę klasę awionetek - prędkość przelotową ok. 300 km/h i dysponuje zasięgiem rzędu 2 tys. km. Samolot jest bardzo bogato wyposażony, ma m.in. zaawansowaną awionikę i tzw. spadochronowy system ratunkowy, który ma służyć - przy problemach na odpowiedniej wysokości - względnie bezpiecznemu sprowadzeniu maszyny na ziemię. (PAP)
kon/ bno/
Komentarze