Śląskie: odpowie przed sądem za alarm bombowy na lotnisku w Pyrzowicach
Kara od pół roku do ośmiu lat więzienia grozi Marcinowi H., który w Nowy Rok informował o rzekomej bombie w samolocie, który miał wylecieć z portu w Pyrzowicach do Wielkiej Brytanii. Skutkowało to ewakuacją i opóźnieniem lotu.
Akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie przesłała do sądu Prokuratura Rejonowa w Tarnowskich Górach – poinformowała w środę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Joanna Smorczewska.
1 stycznia przed odlotem samolotu linii Wizz Air do Doncaster/Sheffield jeden z pasażerów, 37-letni Marcin H., trzykrotnie w trakcie odprawy zawiadamiał, że w na pokładzie tego samolotu jest bomba. Zgodnie z procedurami służby lotniska potraktowały tę informację poważnie - zarządzono ewakuację samolotu i terminalu odlotowego. Pokład musiało opuścić ok. 180 pasażerów.
H. został zatrzymany, a maszyna odleciała dopiero następnego dnia – powiedziała PAP szefowa prokuratury w Tarnowskich Górach Anna Szymocha-Żak. Jak informowali przedstawiciele portu, część pasażerów spędziła noc w hotelu, pozostali wrócili do domów.
Zgodnie z Kodeksem karnym, osobie, która fałszywie informuje o zdarzeniu, które zagraża zdrowiu i życiu wielu osób oraz mieniu w znacznych rozmiarach, wywołując czynności organów ochrony bezpieczeństwa może grozić kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Marcin H. przyznał się do winy. Jak wyjaśnił, był pijany i nie wszystko pamięta. W prokuraturze wyjaśniał, że jeśli mówił coś o bombie, to wyłącznie były to żarty.
Komentarze