Skrzypczak o wyłonieniu firm do programu obrony przeciwrakietowej
"Uważam, że otwarty przetarg nie jest dla nas korzystny. W związku z tym skłaniamy się ku temu, by w dialogu technicznym wybrać tych partnerów, z którymi będziemy mogli ten program realizować" - powiedział Skrzypczak w poniedziałek w Warszawie, podczas konferencji "Polska państwem brzegowym NATO. Obrona powietrzna - prezentacja systemów obrony przeciwrakietowej XXI w.".
"Nie będzie przetargu otwartego i nie może być, bo do przetargu mogą stanąć wszyscy. Dla nas ważne jest to, żeby system obrony powietrznej znalazł się w decyzji dotyczącej tych programów, które muszą być objęte tzw. klauzulą bezpieczeństwa państwa, czyli wyłączone z ustawy o zamówieniach publicznych" - tłumaczył wiceminister w rozmowie z dziennikarzami.
Dodał, że obecnie przygotowywana jest decyzja szefa MON, która ma definiować, jakie programy są objęte tzw. klauzulą bezpieczeństwa państwa. Modernizacja obrony powietrznej - przeciwlotniczej i przeciwrakietowej - jest obecnie głównym priorytetem modernizacji technicznej wojska.
Przy wyborze oferty MON ma wziąć pod uwagę przede wszystkim dwa kryteria - jak największe zdolności oferowanego systemu oraz jak najszerszy zakres współpracy z polską zbrojeniówką przy produkcji i przyszłych modernizacjach systemu. Cenę systemu - jak ujął Skrzypczak - MON ma mieć "z tyłu głowy".
Jednocześnie pytany o różnice techniczne między potencjalnymi ofertami, Skrzypczak ocenił, że są one nieznaczne. Dodał, że pion uzbrojenia MON ma obecnie pełną wiedzę o systemach obrony przeciwrakietowej, ale do tej pory żadna firma nie złożyła deklaracji dotyczących współpracy z polską zbrojeniówką. Powiedział też, że w grę wchodzą oferty ze wszystkich krajów, które mają systemy obrony przed rakietami - USA, Francji, Niemiec, Norwegii i Izraela.
Zdaniem Skrzypczaka program modernizacji obrony powietrznej przyniesie wojsku podobny skokowy wzrost potencjału i zdolności, jak program samolotu F-16. Podkreślił, że w pierwszej kolejności wojsko ma kupić zestawy obrony powietrznej średniego zasięgu, czyli ten zdolny do zwalczania wrogich rakiet, a dopiero potem baterie krótkiego zasięgu. "W ciągu dekady ogółem na modernizację obrony powietrznej zamierzamy przeznaczyć ok. 30 mld zł" - powiedział Skrzypczak.
Szef BBN Stanisław Koziej przypomniał, że na współczesnym polu walki rakiety są głównym nośnikiem siły uderzeniowej, a armia, która nie potrafi się przed nimi bronić, jest mało efektywna. "Wręcz można powiedzieć, że szkoda byłoby wydawać na nią pieniądze podatnika" - ocenił. Dodał, że rakiety są dogodnym środkiem wywierania "codziennej, bieżącej niemal" presji na inne kraje, czego przykładem jest obecna sytuacja na Półwyspie Koreańskim. Przypomniał też, że o budowie wspólnego systemu obrony przeciwrakietowej zadecydowało NATO.
Zdaniem redaktora naczelnego miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa" Andrzeja Kińskiego brak otwartego przetargu jest jak najbardziej uzasadniony ze względu na wysoką rangę projektu oraz fakt, że przedsiębiorstw, które mogą zaoferować produkt interesujący MON jest bardzo niewiele. "Krąg tych firm jest z góry ograniczony. One i tak będą zaproszone" - ocenił Kiński. "W ten sposób zresztą wyłania się dostawców tak złożonych systemów praktycznie na całym świecie" - dodał.
W ocenie Kińskiego polskie przedsiębiorstwa poradzą sobie ze współpracą z dostawcami z zagranicy. "Jeśli chodzi o pociski rakietowe, tutaj nasze kompetencje nie są duże. Ale przecież Polska może być dostawcą samych wyrzutni, ich nośników, wielu elementów systemu dowodzenia i w zasadzie większości środków wykrywania celów" - podkreślił.
Z kolei wydawca miesięcznika "Raport" Wojciech Łuczak ocenił, że zapowiedź, iż nie będzie otwartego przetargu, nie jest do końca zrozumiała. "Pytanie, czy będzie przetarg czy nie, moim zdaniem jest pytaniem wtórnym. Najpierw trzeba zbudować ciało, które będzie w stanie zagospodarować te pieniądze" - ocenił Łuczak, dodając, że taką instytucją mogłaby być agencja ds. uzbrojenia. "Skoro nie mamy takiej instytucji to musimy ją stworzyć, bo to jest za duży program, za bardzo cenny i za bardzo rozbudowany, żeby można było improwizować" - podkreślił Łuczak.
W piątek prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawy o modernizacji technicznej i finansowaniu sił zbrojnych, która ma zagwarantować finansowanie programu modernizacji obrony przeciwrakietowej w latach 2014-2023. Przewiduje ona, że w ramach 1,95 proc. PKB, które co roku w budżecie jest zapisywane na obronność, kwoty wynikające ze wzrostu gospodarczego będą przeznaczane na wyposażenie wojska w środki obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej. Jednocześnie nowela zastrzega, że na ten cel MON powinien przeznaczać nie mniej niż 20 proc. funduszy na modernizację techniczną wojska. Te ostatnie - zgodnie z już obowiązującym prawem - stanowią co najmniej 20 proc. budżetu MON.
Do 2022 r. wojsko chce kupić sześć baterii rakiet średniego zasięgu Wisła (to one mają mieć zdolność zwalczania rakiet, według szacunków wojska pierwsza bateria zostanie wprowadzona już w 2017 r.), 11 baterii zestawów krótkiego zasięgu Narew, 77 samobieżnych zestawów przeciwlotniczych Poprad, 6 zestawów rakietowo-artyleryjskich Pilica (będących obecnie w fazie analitycznej) oraz 152 wyrzutnie i 486 rakiet Piorun. W ramach unowocześnienia obrony powietrznej zaplanowano też zakupy mobilnych stacji radiolokacyjnych Soła i Bystra.
Dzięki stabilnemu finansowaniu, armia ma do 2023 r. otrzymać mobilny system przeciwrakietowy zapewniający ochronę wybranych obszarów – ważnych obiektów lub dużych zgrupowań wojsk, a w razie potrzeby także kontyngentów za granicą. Polski system ma się nadawać do samodzielnego użycia dla obrony terytorium kraju, ma też być w pełni kompatybilny i zintegrowany z systemem budowanym przez NATO. (PAP)
ral/ pz/
Komentarze