Silna eksplozja w bazie lotniczej pod Damaszkiem to atak na ropociąg
Natychmiast po eksplozji wojsko zablokowało drogi prowadzące do bazy lotniczej Al-Moza, a w budynkach wzdłuż tych dróg rozmieszczono snajperów.
Syryjska telewizja rządowa, informując o eksplozji, podała, że nie towarzyszyła jej żadna wymiana strzałów.
To samo źródło donosi o ataku "grup terrorystycznych" na rurociąg naftowy w prowincji Deir ez-Zor we wschodniej Syrii, który spowodował utratę 2 000 baryłek paliwa.
Podczas gdy rząd oskarżał w sobotę opozycję o nieprzestrzeganie planu pokojowego nadzorowanego przez wysłannika Ligi Arabskiej i ONZ, Kofiego Annana, źródła opozycyjne donosiły o atakach sił rządowych na ośrodki opozycji.
Według ich informacji, artyleria ostrzelała m.in. miejscowość Karak w prowincji Dara w środkowej Syrii, a siły bezpieczeństwa dokonały tam licznych aresztowań.
Jednak po raz pierwszy od długiego czasu na większej części terytorium Syrii oraz w głównym ośrodku opozycji, w mieście Hims, dokąd w sobotę przybyła ekipa ONZ-owskich obserwatorów, nie dochodziło do aktów przemocy.
Salim Kabani, działacz opozycyjny z Hims, potwierdził, że wojsko wycofało swe kolumny zmotoryzowane z ulic miasta do miejscowej bazy policyjnej.(PAP)
ik/ ro/
Komentarze