Seremet: perspektywa zakończenia śledztwa smoleńskiego - co najmniej za rok
Link video: http://www.x-news.pl/#footageId=221476
PAP: Jak pan dziś ocenia kontakty polsko-rosyjskie w kontekście śledztwa smoleńskiego?
Andrzej Seremet: W marcu miało dojść do wizyty w Polsce przewodniczącego Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Aleksandra Bastrykina. Do wizyty nie doszło. Napisałem do niego, że podtrzymuję zaproszenie i wyraziłem nadzieję na wizytę w innym, bardziej dogodnym czasie.
PAP: Nadeszła odpowiedź?
A.S.: Nie nadeszła. Ale mamy jeszcze pole do kontaktów - nie jest ono tak rozległe jak kiedyś, ale mamy jasność, jakie jest stanowisko strony rosyjskiej w sprawie dowodów rzeczowych - podtrzymuje ona, że te dowody są jej potrzebne przez cały czas ich śledztwa, a także postępowania sądowego. Starań było wiele, słaliśmy monity, składaliśmy też pewne propozycje: przekazania tych dowodów do naszej dyspozycji z zapewnieniem rosyjskim śledczym swobodnego dostępu do tych materiałów. Propozycji nie przyjęto przychylnie, o czym informowano nas już wielokrotnie - także w formalnym trybie, więc to stanowisko chyba już nie ulegnie zmianie. Dostaliśmy - i to w ograniczonym zakresie - dokumenty dostępne powszechnie na temat lotnisk w Federacji Rosyjskiej, nie mamy zaś szczegółowej dokumentacji z opisaniem zakresu uprawnień poszczególnych osób wchodzących w skład grupy kierowania lotami. Strona rosyjska powołuje się tu na tajemnicę. Międzynarodowa konwencja przewiduje taką możliwość, musimy więc jakoś z tym żyć.
PAP: Co w takim razie?
A.S.: Może się tak zdarzyć, że śledztwo zostanie zawieszone w tej części. Będzie trzeba tak postąpić, jeśli się okaże, że nie mamy ruchu i nie możemy tego wątku zbadać bez dostępu do dokumentów pozwalających określić role rosyjskich kontrolerów ruchu lotniczego. Trzeba będzie wtedy ten wątek wyłączyć i jakoś go procesowo zakończyć. Istnieje też prawna możliwość ogłoszenia zarzutów osobom niedostępnym polskim organom ścigania i przekazania ścigania krajowi, w którym osoby te przebywają. Ale nie uprzedzajmy faktów. Dla prokuratorów istotniejsze jest dziś zakończenie zbierania dowodów - szczególnie ekspertyz biegłych.
PAP: Jakich ekspertyz jeszcze brakuje?
A.S.: Trzeba dokończyć opinie medyczne. Prokuratorzy chcą przy pomocy biegłych medyków zgromadzić pełną dokumentację lekarską, łącznie z sekcjami zwłok i pełnymi badaniami DNA. Dokończenie tych badań to kwestia kilku najbliższych miesięcy. Od kilku miesięcy badamy jeszcze jedną kwestię - prokuratorzy uzyskali informację, że jeden z biegłych jest w stanie opracować nową metodę odsłuchów nagrań z kokpitu Tu-154M - jest to w trakcie i spodziewamy się, że potrwa 3-4 miesiące. Dobiega też końca przygotowanie opinii biegłych ws. nagrań z samolotu Jak-40 i z wieży w Smoleńsku. Spodziewamy się jej w ciągu miesiąca. Po zebraniu tych wszystkich opinii, prokuratura otrzyma jeszcze opinię generalną przygotowywaną przez zespół pod kierunkiem płk. Antoniego Milkiewicza. Perspektywa zakończenia głównego śledztwa to około roku - o ile nie zdarzy się nic nieprzewidzianego.
PAP: A śledztwo rosyjskie?
A.S.: Gdy ponad rok temu ostatni raz byłem w Moskwie na spotkaniach ze swymi odpowiednikami, pytałem o możliwy termin zakończenia ich śledztwa i oni nie określali żadnego terminu. Zarazem docierają do nas informacje, że zdaniem strony rosyjskiej nasze postępowanie mogłoby się zakończyć w zbliżonym czasie do ich postępowania. Nie wiem, czy to będzie możliwe, bo my prowadzimy własne śledztwo i realizujemy ich wnioski o pomoc prawną, a tempo realizowania naszych wniosków przez Rosjan - to jest inne tempo. Żądania strony rosyjskiej bywają zaskakujące - jak np. to o dane na temat rodzin ofiar. My nie możemy narzucać im sposobu prowadzenia śledztwa - zresztą tak, jak oni nam. W każdym razie obszar, który wymaga jeszcze uzupełnień, wydaje się coraz szczuplejszy.
PAP: W tym kontekście zawsze powraca temat dowodów rzeczowych. Czy można zakończyć polskie śledztwo bez sprowadzania do kraju wraku Tu-154M?
A.S.: Potwierdzam, można. Nic tu nie uległo zmianie.
PAP: Jak pan myśli, skąd te różnice w podejściu do sprawy między Polską a Rosją?
A.S.: Staram się oceniać to chłodnym okiem, ale myślę, że to jest jednak inna wrażliwość. Poza tym dla strony rosyjskiej ta sprawa nie była szczególnym wydarzeniem. A dla nas była - co jest zrozumiałe, także z powodu statusu ofiar. Po trzecie, to jest gigantyczne państwo, w którym zdarza się więcej katastrof - pewnie stąd te różnice w podejściu. (PAP)
mja/ wkt/ mhr/ malk/
Komentarze