Przejdź do treści
Źródło artykułu

Samolot na energię słoneczną rozwinął skrzydła

04.12. Warszawa (PAP) - Udało się! Wystartował! Przy ogromnej rozpiętości skrzydeł i niewielkiej prędkości sprawiał wrażenie, jakby przez pół minuty wisiał nieruchomo w powietrzu. Było to jednak złudzenie. W rzeczywistości prototyp samolotu zasilanego energią słoneczną wzniósł się na wysokość metra i przeleciał 350 m ponad polem startowym w szwajcarskim Dubendorf. Obsługa lotu wstrzymała dech, gdy pilot testowy ustabilizował maszynę, po czym łagodnie wylądował. Choć realizatorzy projektu ochrzcili ten dziewiczy lot "pchlim skokiem", w rzeczywistości jest to wydarzenie wielkiej wagi, dające początek zupełnie nowej dziedzinie lotów. W historii lotnictwa nie zdarzyło się bowiem, by samolot tak duży, tak lekki i zużywający tak niewiele energii udało się oderwać od ziemi. Rozpiętość skrzydeł maszyny nazwanej Solar Impulse wynosi 61 m. Zbudowana z włókien węglowych konstrukcja wraz z osprzętem waży tyle, co średniej wielkości samochód (1500 kg). Może się wznieść nawet na wysokość 8,5 km. i rozwinąć prędkość do 70 km/h. Wierzchnią część jego skrzydeł i ogona zajmują panele słoneczne, a obecny na pokładzie komputer minimalizuje zużycie energii. Jest też miejsce dla pilota. Wnętrze hangaru Solar Impulse opuścił w listopadzie. Poddano go wówczas serii naziemnych testów i próbnie odpalono silniki. Na razie nie korzystano z paneli solarnych - samolot uniósł się dzięki energii z akumulatorów i elektrycznym śmigłom. Podczas premierowego lotu, z Markusem Scherdelem za sterami, samolot po raz pierwszy rozpędzono do prędkości pozwalającej na oderwanie się od ziemi powietrze. "Zachował się w sposób, jaki uzyskaliśmy wcześniej podczas prób na symulatorach" - opowiada twórca całego projektu i pierwszy człowiek, który okrążył balonem Ziemię bez międzylądowań, Bertrand Piccard. - "Dla inżynierów, którzy nad jego budową pracowali sześć lat, to wielka ulga". Obecnie trwają testy prototypu. Teraz zostanie on przetransportowany na inne pole startowe, skąd w marcu wzbije się w kilkugodzinny lot na wysokości niemal dziewięciu km. Dopiero wówczas maszyna odbędzie swój pierwszy "słoneczny lot" - zasilana wyłącznie energią słoneczną. Gdy załoga upewni się, że reakcje samolotu są pewne i przewidywalne, ostateczną wersję samolotu czeka lot przez Atlantyk, a później - wokół Ziemi. (PAP Life) Zan/(www.solarimpulse.com, BBC, New Scientist)
FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony