Przejdź do treści
Źródło artykułu

Rzecznik Lotniska Chopina ws. koronawirusa: jesteśmy czujni, zależy nam na bezpieczeństwie

Jesteśmy czujni, zależy nam na bezpieczeństwie pasażerów i wszystkich osób w kraju – podkreślił rzecznik Lotniska Chopina Piotr Rudzki. Zarówno w czwartek, jak i w piątek służby lotniska miały informacje o osobach z objawami podobnymi do koronawirusa, jednak badania wykluczyły zarażenie.

O zachowanie w sytuacji, w której na pokładzie samolotu jest osoba z objawami choroby, pytany był w piątek w TVN24 rzecznik Lotniska Chopina Piotr Rudzki.

Tłumaczył, że w takim przypadku samolot, który wylądował, ustawiany jest na osobnym stanowisku. "Wchodzą nasze służby medyczne, najpierw badają tę osobę w karetce, a jeśli jest konieczność jakiegoś dodatkowego badania wiozą do ambulatorium i tam podejmowane są kolejne działania, badania i ewentualne decyzje, jeśli chodzi o dalszy los wszystkich pasażerów i osoby, która została wskazana jako ewentualnie zarażona" – mówił Rudzki.

Rzecznik podkreślił, że zazwyczaj pozostali pasażerowie muszą zaczekać w samolocie do końca badań, natomiast ostatecznie decydują o tym służby medyczne oraz Graniczna Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna.

Jak wyjaśnił, sytuacja wyglądała właśnie w ten sposób w czwartek, gdy na podkładzie samolotu, który leciał z Pekinu, była osoba z objawami przypominającymi przeziębienie. "Załoga LOT podała nam, że jest taka osoba. Po wylądowaniu momentalnie wkroczyły nasze służby medyczne, osoba została przebadana w karetce, która jest specjalną karetką dla osób z chorobami zakaźnymi, a później została przetransportowana do ambulatorium. Tam na podstawie dodatkowych badań wykluczono, ze może być zarażona koronawirusem" – powiedział.

Podobna sytuacja miała miejsce w piątek. Służby lotniska dostały sygnał od rodziny jednego z pasażerów, że osoba ta może być chora. "Natomiast również po wylądowaniu objawy wykluczyły, że jest to zakażenie koronawirusem" – powiedział Rudzki.

Jak mówił, w przypadku poważnego podejrzenia zakażenia koronawirusem, pasażer zostanie skierowany na obserwację w szpitalu zakaźnym, a reszta pasażerów zostanie przetransportowana do osobnej części terminalu, gdzie jest osobny obieg wentylacyjny.

Pytany, jak wygląda sytuacja z lotami przesiadkowym, Rudzki podkreślił, że w przypadku takich lotów lotnisko ma informacje o tym, że ktoś podróżuje z Chin. "Może zdarzyć się, że na takich rejsach zostaną wydane Karty Lokalizacyjne, a osoba zostanie przebadana" – powiedział.

"Jesteśmy gotowi, jesteśmy czujni, na pewno będziemy działać, gdy będzie działo się cokolwiek niepokojącego, bo zależy nam na zachowaniu bezpieczeństwa nie tylko pracowników lotniska, ale również na bezpieczeństwie pasażerów terminalu i w kraju" – podkreślił Rudzki.

Według ostatnich informacji przekazanych przez chińskie służby medyczne liczba zakażonych koronawirusem w tym kraju wynosi obecnie 9692. W prowincji Hubei, którego stolicą jest Wuhan, zmarły 204 osoby, a w całych Chinach – 212. Około 100 przypadków wykryto za granicą, ale nie ma na razie doniesień o zgonach w innych krajach.

Chińskie władze praktycznie odcięły od świata liczący 11 mln mieszkańców Wuhan i wprowadziły ograniczenia w przemieszczaniu się w kilku okolicznych miastach. Mimo to wirus przedostał się do 18 innych krajów na świecie.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła w czwartek po spotkaniu komitetu kryzysowego, że rozprzestrzenianie się koronawirusa stanowi obecnie zagrożenie zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym. Według definicji WHO międzynarodowy stan zagrożenia wymaga skoordynowanych działań międzynarodowych, m.in. dotyczących informowania o przypadkach zakażenia.

Ogłoszenie stanu zagrożenia powinno oznaczać większe środki i zasoby przeznaczane na walkę z wirusem, ale może również skłaniać rządy do ograniczenia podróży i handlu z dotkniętymi epidemią krajami.

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony