Rozpoczął się proces ws. fałszywych alarmów na lotnisku w Modlinie
Przed Sądem Rejonowym w Nowym Dworze Mazowieckim rozpoczął się proces 30-latka, oskarżonego o dwa fałszywe alarmy bombowe na lotniskach w podwarszawskim Modlinie i w Warszawie. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.
Oskarżony Karol J., stawił się we wtorek w sądzie. Nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień oraz odpowiadania na pytania. Do procesu, w charakterze oskarżyciela posiłkowego, przyłączyły się lotnisko w Modlinie i linie lotnicze.
Informacja o ładunku wybuchowym na terenie Portu Lotniczego Warszawa-Modlin pojawiła się w Wielkanoc, przed północą. Telefon odebrał 27 marca 2016 r. dyżurny lotniska. Ewakuowano ludzi z terminala i z samolotów – w sumie ok. 800 osób; cztery loty przekierowano na Okęcie.
Funkcjonariusze ustalili numer telefonu, z którego dzwoniono. Ustalono lokalizację i w ten sposób udało się namierzyć dom, w którym przebywała osoba telefonująca. Na miejscu, w podwarszawskim Pomiechówku okazało się, że trwa tam impreza urodzinowa, bawiło się na niej 21 osób. Ponieważ nikt nie chciał się przyznać, ani powiedzieć, kto jest sprawcą, decyzją prokuratora zatrzymano wszystkich.
Jedna z uczestniczek spotkania zeznała, że widziała, jak to Karol J. trzyma telefon przy uchu i słyszała jak wypowiada słowa "halo", "bomba", "lotnisko". Prokuratura postawiła J. zarzut wywołania fałszywego alarmu bombowego; połączenie z informacją o ładunku zostało wykonane z telefonu, który był zarejestrowany na niego.
Karol J. w trakcie zatrzymania był pijany, miał 2,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. W śledztwie nie zgodził się na pobranie od niego próbek głosu na potrzeby opinii fonoskopijnej.
Komentarze