Przejdź do treści
Źródło artykułu

Rosja: resort obrony informował o defiladzie lotniczej, której nie było

Choć z powodu chmur nad Moskwą wyjątkowo nie odbyła się 9 maja lotnicza część dorocznej defilady wojskowej, to zdjęcie myśliwców nad Placem Czerwonym na tle błękitnego nieba zdążyło pojawić się na Twitterze Ministerstwa Obrony. Po krótkim czasie je usunięto.

Zdjęcie opublikowano we wtorek około południa, a podpis pod nim informował, że przedstawia grupy akrobacji lotniczej "Jerzyki" i "Rosyjscy Witezie" podczas Defilady Zwycięstwa. Przed godziną 14 fotografia została usunięta, jednak internauci pokusili się o sprawdzenie, kiedy została zrobiona. Okazało się, że nigdy wcześniej nie była publikowana w sieci. Samoloty wojskowe latały nad Moskwą w trakcie prób przed tegoroczną defiladą.

O odwołaniu części lotniczej, w której miały wziąć udział samoloty i śmigłowce, powiadomiono 9 maja w ostatniej chwili. Jak informują w środę moskiewskie media, samoloty rano we wtorek wyleciały z różnych lotnisk do punktu zbiórki w rejonie Tuszyna na północnym zachodzie rosyjskiej stolicy, ale już w trakcie zbiórki nakazano im powrót do baz.

Meteorolodzy i komentatorzy wojskowi są zgodni, że niski pułap chmur we wtorek nad Moskwą uniemożliwiał przelot samolotów na bezpiecznej wysokości. Wskazują także, iż takie czynniki jak widoczność i siła wiatru miały znaczenie przy podejmowaniu decyzji o odwołaniu pokazu lotniczego.

Choć zwyczajowo zaangażowano samoloty, by przed defiladą rozpędziły chmury nad Moskwą, to udało się jedynie uniknąć opadów podobnych do tych z poniedziałku, gdy Moskwę nawiedziła zamieć śnieżna.

Rozpędzanie chmur to wielomilionowe koszty, jednak - jak przypomniał meteorolog Jurij Barakin w dzienniku "Moskowskij Komsomolec" - "nie zawsze mamy władzę nad pogodą".

Gazeta przypomniała w środę, że w historii defilad na Placu Czerwonym pokaz lotniczy odwołano tylko raz - 24 czerwca 1945 roku. Wówczas samoloty nie zdołały wzbić się w niebo z powodu silnej ulewy.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)

awl/ cyk/ mal/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony