Prokurator uznał, że winę za katastrofę śmigłowca w Domecku ponosi pilot
Opolska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie katastrofy prywatnego śmigłowca pod Domeckiem. Zginęły wtedy dwie osoby, a jedna została ciężko ranna. Za winnego uznano pilota, a zarazem właściciela maszyny – 57-letniego Marka P.
Do wypadku doszło 11 lipca 2018 roku. Lecący z województwa śląskiego do Ziębic na Dolnym Śląsku prywatny śmigłowiec nagle spadł na ziemię nieopodal budynków mieszkalnych w Domecku (Opolskie). Na pokładzie były trzy osoby – właściciel, a zarazem pilot śmigłowca oraz jego dwaj synowie. Na miejscu zginęli 57-letni właściciel, którego znaleziono za sterami maszyny, i jego 37-letni syn. Młodszy, 22-letni mężczyzna, z ciężkimi obrażeniami ciała został przewieziony do szpitala.
Do katastrofy doszło przed godziną 10. Unosiła się gęsta mgła. Jak ustalono, śmigłowiec był sprawny, a podczas lotu Marek P. nie zgłaszał problemów technicznych. Przedsiębiorca zdobył licencję pilota rok przed wypadkiem i wylatał poniżej dwustu godzin za sterami maszyny.
"Według ustaleń śledztwa, pilot popełnił błędy w pilotażu związane z trudnymi warunkami pogodowymi, jakie panowały tego dnia. Lecąc we mgle, stracił orientację przestrzenną i podczas próby wyjścia z niej wykonał manewry, w wyniku których maszyna rozbiła się o ziemię" – powiedział Stanisław Bar, rzecznik opolskiej Prokuratury Okręgowej.
Decyzja o umorzeniu śledztwa ze względu na śmierć sprawcy nie jest prawomocna.
Przeczytaj również:
Przedłużone śledztwo w sprawie katastrofy śmigłowca w Domecku pod Opolem
Opole: przyczyny katastrofy śmigłowca nadal nieznane
Opole: katastrofa śmigłowca w Domecku. Dwie osoby nie żyją
Komentarze