Prezes LOT: pół godziny po starcie zepsuła się hydraulika
"Jeśli chodzi o klapy, to zadziałały, ale nie wysunęło się podwozie, stąd też przez godzinę samolot krążył (przed lądowaniem). Po pierwsze próbował wypuścić podwozie, po drugie miał za dużo paliwa, żeby lądować" - powiedział Piróg.
Wyjaśnił, że nad Warszawą boeing miał 7 ton paliwa. Maszyna musiała krążąc zużyć tyle paliwa, by "przy minimalnej ilości przy trzech tonach lądować".
Awaryjne zrzucanie paliwa nie miało miejsca.
Piróg poinformował, że samolot boeing 767, zwany Papa charlie, to-14 letni, najmłodsza z maszyn długodystansowej floty LOT-u. "Był w bardzo dobrym stanie technicznym. Tego typu usterki zdarzają się w każdym typie samolotów" - zaznaczył.
Prezes polskiego przewoźnika wyjaśnił, że wieczorem albo w nocy maszyna zostanie podniesiona z płyty lotniska i przetransportowana do bazy technicznej LOT-u. Na razie samoloty, które miały lądować na warszawskim lotnisku, przyjmują porty w Krakowie, Poznaniu i Łodzi. (PAP)
mmu/ mick/ gma/
Komentarze