Prawnik i etyk: bojowy dron to narzędzie - kwestia, jak będzie użyte
"Samo wykorzystanie drona jako środka walki nie niesie problemu, wiąże się on z tym, jak ta broń będzie wykorzystywana" – uważa przewodniczący Ogólnopolskiej Komisji ds. Upowszechniania Międzynarodowego Prawa Humanitarnego przy Zarządzie Głównym PCK dr Marcin Marcinko.
Jego zdaniem w sytuacji, gdy toczy się walka, bezzałogowy uzbrojony dron jest takim samym wsparciem dla sił na ziemi jak samolot czy śmigłowiec, gdyż "sam bezzałogowy aparat latający nie jest środkiem, który miałby mieć charakter zakazany". "Pozostaje kwestia sposobu wykorzystania – założeń i taktyki – oraz przeprowadzenia ataku: czy będą dochowane zasady określone w prawie humanitarnym" – uważa prawnik.
Wątpliwości pojawiają się – wskazuje - gdyby chodziło np. o tzw. signature strikes – zabijanie wszystkich, którzy pasują do pewnego wzoru – są np. mężczyznami w wieku poborowym, przebywającymi na terenie kontrolowanym przez terrorystów – czy targeted killings – selektywną eliminację osób uznanych za niebezpieczne, które jednak w danej chwili nie stanowią zagrożenia.
"Jeżeli będziemy mieli pewność, że proces wyboru celu ataku odbywa się z poszanowaniem zasad prawa humanitarnego, np. obok dowódcy jest prawnik, to prawdopodobne, że stosowanie dronów będzie po prostu jednym ze sposobów prowadzenia działań zbrojnych. Problem polega na tym, czy nie będzie naruszana zasada proporcjonalności i unikania nadmiernych strat albo czy nie będą to przypadki likwidowania osób poza konfliktem zbrojnym" – uważa Marcinko.
"Biorąc pod uwagę nasze wyższe standardy, jeśli chodzi o prawo międzynarodowe w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi czy nawet Izraelem, może to być kwestionowane, ktoś może stwierdzić, że doszło do niezamierzonych strat wśród ludności cywilnej albo straty były nadmierne – zaatakowano terrorystę, ale przy okazji zginęło 20 osób z nim nie związanych" – wskazuje Marcinko.
Podkreśla też, że "w prawie międzynarodowym coraz częściej dochodzi do głosu sprawa tzw. force protection – ochrony własnych sił, co wynika choćby z faktu, że demokracje źle znoszą straty po swojej stronie"; dlatego - według Marcinki - opinia publiczna może popierać wykorzystanie dronów, których operatorzy są bezpieczni, a utrata bezzałogowców to strata tylko finansowa, ale nie w ludziach.
Specjalista prawa humanitarnego wskazuje, że "użycie drona nie kończy się na planowaniu, ma dalszy ciąg", a operator musi reagować na to, co się dzieje - może atakować, zrezygnować z ataku lub odłożyć go, aby zminimalizować straty uboczne.
Stąd – zdaniem Marcinki – ryzyko, jakie wiąże się z postępującą automatyzacją: "Mamy misje, wysyłamy aparat autonomiczny i nie wiemy, czy on będzie w stanie ocenić proporcjonalność ataku".
Od strony filozoficznej dron to rozwinięcie logiki broni: ugodzić przeciwnika przy zachowaniu maksimum własnego bezpieczeństwa – uważa etyk Andrzej Fister-Stoga. Przy tym – zaznacza – minimalizowanie niebezpieczeństwo dla własnych żołnierzy jest etycznym obowiązkiem.
"Pojawia się zarzut, że drony są +niehonorowe+; to pewne romantyczne spojrzenie, nie wiem, czy podrzynanie gardła albo wbijanie bagnetu jest bardziej etyczne" – uważa Fister-Stoga.
Wskazuje zarazem, że element honoru pojawia się nie tylko we własnych szeregach - piloci dronów nie są traktowani na równi z pilotami maszyn załogowych; a fakt, że zabija latająca maszyna sterowana z oddali może być traktowany jako niehonorowy, co może utrudnić zawarcie trwałego pokoju, które jest jednym z celów wojny sprawiedliwej.
Do tego dochodzi "paradoksalnie bliski kontakt z celem". "Zdarzają się głosy - także operatorów – że używanie drona przypomina grę komputerową, z drugiej strony operator czasami przez tygodnie i miesiące obserwuje cel. Widzi, jak bawi się z dziećmi, zajmuje pracami domowymi. Zabicie może być dla operatora bardzo traumatyczne. Pilot bombowca zwykle nie widzi, co zrobił, operator drona - tak, zdarzają się przypadki PTSD – zespołu stresu pourazowego" – podkreśla filozof.
Zwraca też uwagę, że drony zwiększając bezpieczeństwo własnych żołnierzy mogą powodować, że łatwiej będzie podejmować decyzje o działaniach wojennych, a precyzja pozwala minimalizować tzw. straty uboczne.
Zdaniem etyka "drona można tak zaprojektować, by przestrzegał prawa humanitarnego; maszyna nie ma instynktu samozachowawczego, nie traci zimnej krwi, dron nie będzie więc strzelał na oślep, gdy sam zostanie zaatakowany". "Pod względem etycznym korzystanie z dronów jest takie samo jak z każdej innej broni" – ocenia.
"W Polsce zwraca się uwagę na stronę techniczną, ekonomiczną, szanse dla przemysłu, a nie na dylematy etyczne, które są tematem w innych krajach" – mówi Kaja Kowalczewska z fundacji Inicjatywa Międzynarodowego Prawa karnego i Praw Człowieka w Europie Środkowej i Wschodniej. Inicjatywa prowadzi kampanię społeczną "5 ton nad ziemią" w ramach projektu "Społeczeństwo obywatelskie wobec rozwoju polskich bojowych bezzałogowców". "To nie jest kampania przeciwko lub za czymś, chodzi o dostęp do wiedzy" – zaznacza Kowalczewska.
Zakup systemów wykorzystujących bezzałogowe uzbrojone aparaty latające przewiduje plan modernizacji polskiej armii. MON jeszcze na przełomie kwietnia i maja zamierza wybrać dwa takie systemy. Od kilku lat nasi żołnierze używają dronów rozpoznawczych. (PAP)
brw/ gma/
Komentarze