Przejdź do treści
Źródło artykułu

Pożegnalny lot An-26 w wojsku

15.1.Warszawa (PAP) - Wojsko rozstaje się z samolotem An-26. Ostatni lot w barwach Sił Powietrznych "Antek" odbędzie w piątek w Krakowie. Wojsku zostały dwa samoloty tego typu, poprzednie trzy trafiły już wcześniej do nowych użytkowników i do muzeum. "Ostatni lot wykona samolot z numerem bocznym 1403, drugi z posiadanych jeszcze przez nas samolotów trafi do Muzeum Wojska Polskiego" - powiedziała PAP Beata Romek, czasowo pełniąca obowiązki rzecznika 8. Bazy Lotniczej w Krakowie. Wcześniej trzy samoloty tego typu wojsko przekazało straży granicznej, straży pożarnej i muzeum lotnictwa w Krakowie. Jak powiedziała Romek, załogi latające dotychczas samolotami An-26 przeszkoliły się - lub są w trakcie szkoleń - by pilotować i obsługiwać maszyny CASA C-295M i M-28, eksploatowane przez krakowską 13. eskadrę lotnictwa transportowego. Zaprojektowany przez biuro konstrukcyjne Olega Antonowa An-26 był produkowany w latach 1969-83. Ten dwusilnikowy samolot transportowo-desantowy był wojskową wersją pasażerskiego An-24, różnił się od niego rampą w tylnej części kadłuba. An-26 może zabrać ok. 5,5 tony ładunku, 40 pasażerów lub 30 skoczków. Z ładunkiem ok. 2 ton jego zasięg wynosi ok 2,5 tys. km. Oprócz dwóch silników turbośmigłowych An-26 ma także dodatkowy silnik odrzutowy do startu w trudnych warunkach - w wysokich górach lub gorącym klimacie. Koszt godziny eksploatacji tego samolotu Siły Powietrzne oceniają na ponad 13 tys. zł. An-26 był eksploatowany w ponad 30 krajach. Polskie wojsko miało 10 maszyn tego typu. W ostatnich latach w krakowskiej eskadrze zastąpiły go skonstruowane w latach 90. samoloty C-295 o większym zasięgu, większej ładowności i tańsze w eksploatacji (koszt eksploatacji na jedną godzinę lotu ok. 3,2 tys. zł) "Używany u nas od wczesnych lat 70. An-26 był koniem roboczym jeśli chodzi o lekkie samoloty transportowe Układu Warszawskiego i typową konstrukcją tamtych czasów. Nie wyróżniał się ani na plus, ani na minus" - powiedział PAP Piotr Abraszek z miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa". "Załogi go lubiły, choć nie miał hydraulicznego wspomagania i sterowanie wymagało pewnego wysiłku. Miał poprawne charakterystyki i cieszył się opinią bezpiecznego. W Polsce nie było incydentów ani wypadków z udziałem tego samolotu" - dodał Abraszek.
FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony