Polacy ruszają na podbój stratosfery (wywiad)
Polscy skoczkowie spadochronowi ruszą na podbój stratosfery. 15 listopada w balonie na ogrzane powietrze wzniosą się na pułap około 12 tys. metrów i z tej wysokości wyskoczą tworząc trzyosobową formację. O emocjach kilka dni przed startem z jednym ze skoczków, Tomaszem Kozłowskim rozmawia PAP Life.
PAP Life: Jak wyglądały przygotowania?
Tomasz Kozłowski: Przygotowania do misji Polska Stratosfera trwają od ponad dwóch lat i pochłaniają niemal cały wolny czas załogi oraz znaczne środki finansowe. By myśleć poważnie o sukcesie, musieliśmy pozyskać sponsora, którym została Termo Organika. Warto wiedzieć, że misja ma na celu pobicie rekordu Polski w wysokości lotu balonem na ogrzane powietrze, rekordu Europy w wysokości opuszczenia statku powietrznego formacją trzyosobową oraz rekordu Europy w odległości swobodnego spadania formacją trzyosobową.
Co istotne, nie lecimy w żadnej kapsule jak np. Felix Baumgartner tylko w zwykłym balonie bez żadnych osłon. Dlatego musieliśmy „udoskonalić” wiele tradycyjnych sprzętów by wznoszenie się na 12 km, skok i lądowanie było bezpieczne. Między innymi zainstalowaliśmy specjalny palnik gazowy do podgrzewania powietrza balonu, wspólną instalację tlenową i co jest ciekawostką, lekkie, styropianowe fotele. Mamy również specjalny „własny ekwipunek” m.in. zmodyfikowane spadochrony, kaski, kombinezony, systemy ogrzewania. Sprzęt wielokrotnie testowaliśmy skacząc na różnych wysokościach, ostatnio z ponad 7800 m. W ciągu ostatniego roku przeszliśmy również szereg badań, m.in. testy w komorze niskich ciśnień, gdzie odtworzono warunki panujące przy wznoszeniu się do 12 km (temperatura -58°C, ciśnienie ok. 200 hPa).
W czasie treningów sprawdzaliśmy sprzęt tlenowy i łączność w maskach tlenowych. Podczas testów zużyliśmy 4000 litrów tlenu na desaturację oraz 2000 litrów na dwie godziny "wznoszenia" i powrót. Byliśmy także w komorze niskich temperatur, gdzie spędziliśmy 1,5 godziny, żeby sprawdzić wytrzymałość sprzętu i naszych kombinezonów w temperaturze ok. - 20°C. Mieliśmy także trening w tunelu aerodynamicznym, gdzie piloci Darek Brzozowski i Włodek Klósek mogli przetrenować podstawy płaskiego latania, co ma podnieść poziom bezpieczeństwa, w razie gdyby cała załoga musiała opuścić balon.
PAP Life: Co cię najbardziej kręci w skakaniu? Widok z góry? Adrenalina podczas spadania?
T. K.: Jeżeli chodzi o moje osobiste doznania, to jest ich cały wachlarz, bo moje emocje falują dynamicznie podczas całego skoku, tj. od przygotowywania sprzętu, po zejście z płyty lotniska po skoku. Jednak najlepszy moment, to chwila w której będąc na odpowiedniej wysokości otwieramy drzwi, a chłodne powietrze wypełnia samolot dając wszystkim znak, że mamy zgodę na wejście w największy plac zabaw na świecie, czyli kilka kilometrów przestrzeni, w której będziemy latać, jak dzieci w swoich marzeniach! Ten sport pozwala nam przedłużać dzieciństwo w nieskończoność! Każdego wieczoru po skokach, kiedy siedzimy przy ognisku, składam hołd geniuszowi ludzkiej myśli, nie mogąc się nadziwić temu, że ludzie wymyślili sobie tak nieprawdopodobną zabawę opanowując jednocześnie swoje ułomności i lęki…
PAP Life: Dlaczego zdecydowałeś się wziąć udział w projekcie?
T. K.: Myślę, że to przede wszystkim chęć sprawdzenia swoich możliwości, zrobienia czegoś niezwykłego. Nie jestem nastawiony na rekord, a na sam udział w misji, na udział w tym niesamowitym zespole ludzkim składającym się z wybitnych osobowości, nacechowanych ogromnym i różnorodnym doświadczeniem zarówno życiowym, jak i zawodowym. Dla mnie to właśnie ciekawe doświadczenie zawodowe, jestem psychologiem i zajmuję się dynamiką procesów grupowych w zespołach i fajnie, że mogę to obserwować z bliska i testować na swoim własnym „organizmie”. Projekt Polska Stratosfera to niezwykle ciekawe przedsięwzięcie przede wszystkim sportowe, ale i z typowo ludzkiego punktu widzenia.
PAP Life: Co czujesz na kilka dni przed startem?
T. K.: Ekscytację, lęk, zniecierpliwienie, zmęczenie…
PAP Life: Co dalej? Macie już w głowie plany na kolejny podbój stratosfery?
Tomasz Kozłowski: Do momentu szczęśliwego lądowania naszej misji nie wybiegamy w przyszłość. Oczywiście jak każdy mamy swoje marzenia i sięgają one naprawdę wysoko, niemal gwiazd.
Rozmawia Nikola Ciesielska z PAP Life.(PAP Life)
nic/ dki/
Przeczytaj również:
Skok ze stratosfery, jakiego jeszcze nie było
Komentarze