Przejdź do treści
Źródło artykułu

PKBWL bada przyczyny wypadku Jaka-52, który rozbił się na Wiśle w Płocku

Państwowa Komisji Badania Wypadków Lotniczych wyjaśnia okoliczności, w jakich samolot Jak-52 rozbił się na Wiśle w Płocku. Badane są wszystkie aspekty lotu, w tym stan zdrowia pilota, jego doświadczenia, stan techniczny maszyny i organizacja lotu – powiedział szef PKBWL Andrzej Lewandowski.

W sobotę na Pikniku Lotniczym w Płocku samolot Jak-52, pilotowany przez 58-letniego obywatela Niemiec Ralfa Burescha, wykonując podczas przelotu nad Wisłą korkociąg, rozbił się na rzece - pilot zginął na miejscu. Pokazy Lotnicze, planowane do niedzieli, zostały przerwane decyzją Urzędu Lotnictwa Cywilnego (ULC). Sprawę wypadku, oprócz PKBWL, bada także płocka Prokuratura Rejonowa.

"Ustalamy wszelkie fakty związane z pilotem, a także z przygotowaniem samolotu do lotu, czy był on technicznie sprawny, czy miał prawo wykonywać te figury. Badamy każdy aspekt, który będzie prowadził nas do znalezienia przyczyn tego wypadku. Ekipa jest na miejscu. Sprawdzane są wszystkie dokumenty" – powiedział w poniedziałek PAP przewodniczący PKBWL.

Jak zaznaczył, badanie okoliczności, w jakich doszło do wypadku lotniczego "to długi, żmudny proces". Wyjaśnił, że określenie przyczyn wypadku wymaga m.in. ustaleń obejmujących takie kwestie, jak np. stan zdrowia pilota, jego doświadczenie w pilotażu – jaki miał nalot oraz czy latał regularnie. Dodał, że badaniom poddane zostanie również paliwo, z którego korzystał Jak-52. "Sprawdzamy wszystko, co dotyczy pilota, a także samolotu i organizacji lotu, wszystko co związane jest z techniką lotniczą, a w tym zakresie mieści się też paliwo. Wykonana będzie jego ekspertyza. Na podstawie wyników wszystkich tych badań powstanie raport i określona zostanie przyczyna zdarzenia. W tej chwili jest na pewno na to za wcześnie" - podkreślił Lewandowski.

Zaznaczył przy tym, iż w ramach prowadzonego postępowania PKBWL będzie kontaktowała się m.in. z Bundesstelle für Flugunfalluntersuchung (BFU), czyli Federalnym Biurem Badania Wypadków Lotniczych, swym odpowiednikiem instytucji w Niemczech, ponieważ w wypadku zginął pilot z tego państwa. "Oczywiście będziemy kontaktować się z komisją niemiecką, ponieważ jest to obywatel Niemiec. (pilot Jaka-52, który zginął w wypadku – PAP). Dzisiaj będziemy wysyłać do BFU tzw. event notification (powiadomienie o zdarzeniu - PAP) i nie tylko, bo będziemy też wysyłać do państwa, które produkowało ten samolot" – zapowiedział Lewandowski.

Przewodniczący PKBWL dodał, że po 30 dniach od wypadku można spodziewać się raportu wstępnego z podstawowymi informacjami o zdarzeniu. "Raport ten zostanie opublikowany" – dodał.

Do wypadku na płockim Pikniku Lotniczym doszło w sobotę przed południem, gdy uczestniczący w pokazach lotniczych pilot Jaka-52 wykonując samolotowe akrobacje wprowadził maszynę w korkociąg. Chwilę później samolot uderzył w wodę tuż przy lewym brzegu Wisły, w płockiej dzielnicy Radziwie. Na miejsce wypadku natychmiast udały się łodzie motorowe służb ratowniczych i pogotowie ratunkowe. Jak się okazało, Jak-52 po uderzeniu w taflę wody na Wiśle opadł na głębokość ok. 8 metrów, kabiną do dołu, co utrudniało wydobycie pilota.

Organizatorem 7. Pikniku Lotniczego w Płocku, który po kilku latach przerwy został tam wznowiony, był Aeroklub Ziemi Mazowieckiej - impreza rozpoczęła się w sobotę rano i miała potrwać do niedzieli, 16 czerwca. Planowano pokazy ok. 40 maszyn, w tym cywilnych i wojskowych, współczesnych i historycznych. Główna część imprezy, jak poprzednio, odbywała się nad Wisłą, gdzie przeloty samolotów można było obserwować na wysokości wzroku, z wysokiej na ok. 50 metrów nadrzecznej skarpy z alejami spacerowymi i punktami widokowymi.

Po wypadku płockie pokazy lotnicze wstrzymano - po kilku godzinach podjęto decyzję o ich kontynuowaniu w niedzielę; wcześniej imprezę zapowiadano na 15 i 16 czerwca. Wznowienie pokazów - jak tłumaczyli przedstawiciele Aeroklubu Ziemi Mazowieckiej - miało być m.in. formą upamiętnienia niemieckiego pilota. Ostatecznie decyzję o definitywnym przerwaniu imprezy podjął ULC, wyjaśniając m.in., iż chodzi o warunki panujące na Wiśle, uniemożliwiające sprawną akcję ratowniczą w przypadku ewentualnego wypadku lotniczego. Uzasadniono też, że niewyjaśniona pozostaje kwestia, czy możliwą przyczyną wypadku "mogło być paliwo tankowane do samolotu podczas pokazu lotniczego".

Okoliczności wypadku Jaka-52 wyjaśnia płocka Prokuratura Rejonowa. Jak informowała wcześniej PAP rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska, jeszcze w sobotę przesłuchano pierwszych świadków; planowane są kolejne przesłuchania. Także w sobotę po wydobyciu z Wisły wraku samolotu Jak-52 został on poddany wstępnym oględzinom, a następnie przewieziony na lotnisko i zabezpieczony w hangarze do dalszych, szczegółowych badań. W kabinie maszyny odnaleziono niewielką kamerę wraz z kartą, która będzie poddana analizie.

Z dotychczasowych ustaleń prokuratury wynika, że w wyniku wypadku pilot Jaka-52 doznał masywnych obrażeń twarzy – jego zwłoki zostały zabezpieczone do przeprowadzenia sekcji. Wcześniej przedstawiciele Aeroklubu Ziemi Mazowieckiej informowali, że 58-letni Ralf Buresch był doświadczonym pilotem, b. pracownikiem niemieckiej Lufthansy.

To drugi wypadek podczas Pikniku Lotniczego w Płocku. W 2011 r., w trakcie 5. edycji tej imprezy, na Wiśle rozbił się samolot akrobacyjny Christen Eagle II N54CE pilotowany przez kpt. Marka Szufę – pilot zginął na miejscu. Prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące tego wypadku ustalając, że bezpośrednią jego przyczyną był błąd pilota. Nie stwierdzono błędów przy organizacji i zabezpieczeniu lotów. (PAP)

mb/ mam/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony