Przejdź do treści
Źródło artykułu

Pilot, który zginął w wypadku śmigłowca, spoczął na cmentarzu w Legionowie

6.3.Legionowo (PAP) - Porucznik Robert Wagner, pilot, który zginął w wypadku wojskowego śmigłowca Mi-24 pod Inowrocławiem, został w piątek pochowany na cmentarzu w podwarszawskim Legionowie. W ostatniej drodze towarzyszyli mu najbliżsi, przyjaciele, koledzy z 49. Pułku Śmigłowców Bojowych z Pruszcza Gdańskiego, wysocy rangą wojskowi oraz przedstawiciele MON i BBN. Minister obrony Bogdan Klich wręczył żonie pilota akt mianowania go na wyższy stopień oficerski."Jesteście tu, by pokazać jak bardzo go kochaliście - powiedział zwracając się do rodziny - a ja i inni, by zaświadczyć jak świetnym był żołnierzem i jak jesteśmy z niego dumni za to co robił w kraju, oraz podczas misji w Iraku". Zapewnił, że wojsko będzie pamiętać o Mateuszu Wagnerze - synu pilota. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego AleksanderSzczygło odczytał list wystosowany przez Zwierzchnika Sił Zbrojnych i przekazał rodzinie nadane pilotowi przez prezydenta odznaczenia. Lech Kaczyński składając wyrazy współczucia podkreślał, że Polska straciła profesjonalistę oddanego swojej pasji. Ceremonię pogrzebową poprzedziła msza, której przewodniczył biskup polowy Wojska Polskiego Tadeusz Płoski. Por. Wagner miał 32 lata. Pochodził z rodziny o wojskowych tradycjach - jego ojciec jest doświadczonym skoczkiem spadochronowym. Za sterami śmigłowca Robert Wagner spędził ponad 700 godzin. Dwukrotnie - w 2005 i 2007 roku - jako starszy pilot w eskadrze śmigłowców szturmowych brał udział w IV i VIII zmianie PKW w Iraku, zdobywając ogromne doświadczenie i uznanie. Pozostawił żonę i synka. Do wypadku śmigłowca Mi-24 z 49. Pułku Śmigłowców Bojowych z Pruszcza Gdańskiego doszło 27 lutego późnym wieczorem podczas programowego szkolenia lotniczego przygotowującego do pełnienia misji w Afganistanie. Maszyna spadła z wysokości ok. 200 metrów. Na miejscu zginął por. Wagner. W opinii lekarzy śmierć nastąpiła natychmiast, a jej bezpośrednią przyczyną było pourazowe uszkodzenie serca. W wypadku ranni zostali: pilot i technik pokładowy. Poszkodowani przebywają w szpitalu w Bydgoszczy. Ich stan jest dobry. Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Bydgoszczy. Szef MON zapowiedział, że wyniki prac komisji badającej przyczyny wypadku zostaną upublicznione. Raport z prac ekspertów powstanie prawdopodobnie za miesiąc.
FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony