Przejdź do treści
Źródło artykułu

Peru: prezydent zapowiedział pierwszą dostawę szczepionek z Chin

Prezydent Peru Francisco Sagasti ogłosił w sobotę, że zapowiadany dwukrotnie i dwukrotnie odwoływany francuski samolot z pierwszym ładunkiem 300 tys. dawek chińskiej szczepionki Sinopharm przybędzie w niedzielę do Limy. Kolejne 700 tys. dotrze zaś lutego.

"To krok, który powinien przywrócić nadzieję wszystkim Peruwiańczykom" – powiedział prezydent Peru, dodając, że sam będzie jedną z pierwszych osób, które poddadzą się szczepieniu. Uczyni tak, by "rozwiać wszelkie obawy tych, którzy mają z tym problem" - wyjaśnił.

Pierwsza partia szczepionki będzie przeznaczona dla personelu medycznego ze szpitali państwowych i prywatnych.

Wiadomość o dostawie szczepionek z Pekinu nadeszła po kilkakrotnie przekładanych terminach i w chwili, gdy w kraju liczącym prawie 32 miliony mieszkańców wykryto już przeszło 1,17 mln przypadków zakażenia koronawirusem i nastąpiło ponad 42 tys. zgonów.

Jak poinformowała peruwiańska TV, magazynów na lotnisku i pojazdów, które będą rozwoziły po kraju szczepionkę "będą strzec wojsko i policja".

Mimo iż Peru najwcześniej w Ameryce Południowej – obok Urugwaju - zamknęło granice dla cudzoziemców, co nastąpiło już w pierwszych dniach po wykryciu w regionie pierwszych zakażeń, dziś jest jednym z krajów kontynentu najmocniej dotkniętych przez epidemię po Brazylii i Meksyku.

Po surowo egzekwowanym przez władze pierwszym lockownie, który trwał od marca do czerwca ubiegłego roku i pociągnął za sobą bankructwo setek przedsiębiorstw, rząd ogłosił w tym miesiącu drugą kwarantannę narodową: weszła ona w życie na początku lutego i obowiązuje w dziesięciu prowincjach Peru.

Od grudnia w Peru stale rośnie liczba zakażeń, m.in. wskutek pojawienia się nowej, bardziej agresywnej mutacji wirusa z brazylijskiej Amazonii. To dlatego zdecydowano sie na kolejny lockdown. Tym razem kryzys systemu ochrony zdrowia jest jednak głębszy, bo liczba zakażeń rośnie lawinowo.

W większości szpitali stolicy kraju, która stała się epicentrum epidemii, nie ma już wolnych łóżek. Chorzy z objawami zakażenia są odsyłani do domu z receptą na zakup koncentratora tlenu. Ich bliscy ustawiają się w wielogodzinnych, a nawet kilkudniowych kolejkach, by kupić butle tlenowe.

Peruwiańskie media przynoszą codziennie dziesiątki opisów, jak prosperuje czarny rynek tlenu medycznego, podczas gdy władze próbują walczyć ze spekulacją tym poszukiwanym towarem. W nielegalnej sprzedaży prowadzonej poza aptekami, osiąga on zawrotne ceny.

Od kilku dni butle z tlenem medycznym są sprzedawane jedynie za okazaniem recepty, po tym jak policja wykryła, że aż 60 proc. butli z tlenem medycznym trafia w ręce spekulantów. Poinformowała o tym peruwiańska telewizja Canal N.

Według ogłoszonych w tych dniach oficjalnych danych statystycznych, liczba Peruwiańczyków żyjących poniżej granicy ubóstwa wzrosła w ubiegłym roku wskutek spadku zatrudnienia o pięć (pięć) milionów osób; obecnie ubóstwo stało się udziałem co trzeciego mieszkańca 33-milionowego kraju.

W stolicy kraju, Limie, liczącej ponad 9 milionów mieszkańców, władze miejskie, ustaliły w oparciu o dane gromadzone przez parafie Kościoła katolickiego i organizacje charytatywne, że w najuboższych dzielnicach miast znów ożył na wielka skalę zakorzeniony w peruwiańskiej tradycji zwyczaj organizowania przez sąsiadów wspólnych posiłków. W samej stolicy kobiety z tych dzielnic zorganizowały już 1300 kuchni nazywanych "wspólnymi garkuchniami".

Podobne inicjatywy wywodzące się z tradycji kultury peruwiańskich Indian podejmują mieszkanki wielu innych miast.

Pomoc państwa dla mieszkańców ubogich dzielnic stolicy polegała na dostarczeniu kilkuset cystern z wodą zdatną do picia i do sporządzania posiłków. Pomogło to w zorganizowaniu w Limie posiłków dla 130 tys. rodzin w sytuacji, gdy ojcowie rodzin z najuboższych dzielnic utracili stałe zarobki.

W 9-milionowej Limie w dzielnicach biedoty, zwanych tu po hiszpańsku "barrios humanos", co oznacza dosłownie "osiedla ludzkie", żyje bez wodociągów i kanalizacji około dwóch milionów ludzi.

W sobotę media peruwiańskie podały informację, że wskutek wyczerpywania się środków finansowych na ten cel zbiorniki zainstalowane w ubogich osiedlach na terenie Limy i stołecznych przedmieść będą zaopatrywane w wodę zdatną do picia jeszcze tylko przez trzy miesiące.

Jak napisał w sobotę wielki stołeczny dziennik "La Republica", powołując się na oficjalne statystyki, odsetek ludności Peru, która cierpi głód wskutek utraty źródeł zarobkowania w następstwie epidemii wzrósł z początkiem roku do 16,7 proc. - to jest do poziomu z 2014 r., gdy kraj przeżywał głęboki kryzys.

"W walce z głodem cofnęliśmy się o 6 lat" – napisała w sobotę "La Republica", podkreślając, że obok ubogich dzielnic Limy zagrożone głodem są górskie regiony kraju. (PAP)

ik/ mars/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony