Od stycznia w miejsce specpułku baza lotnictwa transportowego
Rozformowanie pułku i przekształcenie go w jednostkę wykorzystującą jedynie śmigłowce było pierwszą decyzją ogłoszoną po objęciu stanowiska ministra obrony przez Tomasza Siemoniaka. „Podstawą rozformowania była niemożność bezpiecznego wykonywania zadań z uwagi na braki w sprzęcie: Jaki-40 były b. wyeksploatowane, a jedyny, pozostały Tu-154 nie pozwalał na wykonywanie zadań transportowych i szkolenia” – powiedział w rozmowie z PAP wiceminister obrony Czesław Mroczek.
„Z 320 żołnierzy - którzy służyli w pułku, gdy zapadła decyzja o rozformowaniu - 273 zostało zagospodarowanych w różnych jednostkach, większość – 216, w tym 21 pilotów - w 1. Bazie Lotnictwa Transportowego utworzonej w miejsce pułku i 1. Bazy Lotniczej, która była logistycznym zabezpieczeniem pułku specjalnego” – powiedział Mroczek.
47 żołnierzy odeszło do rezerwy; spośród nich 39 złożyło wypowiedzenia, pozostali zgodzili się na zwolnienia. Niektórzy odeszli do cywila, inni pozostają w dyspozycji dowódcy nowej jednostki. Czterej piloci przeszli do lotnictwa Marynarki Wojennej, dęblińskiej „Szkoły Orląt” i Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych.
Pozostali piloci i żołnierze służb inżynieryjnych przeszli do innych jednostek lotnictwa transportowego, taktycznego, szkolnego, do Dowództwa Sił Powietrznych i do Centrum Operacji Powietrznych. Choć obejmują stanowiska sztabowe, opracowano dla nich plany szkolenia lotniczego i treningów.
„Jesteśmy zadowoleni, że kapitał ludzki został zagospodarowany, staraliśmy się wykorzystać doświadczenie i uwzględniać interes tych ludzi” – zapewnił Mroczek.
Uroczyste zakończenie funkcjonowania 36. splt oraz 1. Bazy Lotniczej i początek działalności nowej jednostki pod dowództwem płk. pil. Sławomira Mąkosy odbędzie się 3 stycznia.
Nowa jednostka powołana w miejsce specpułku używa śmigłowców Mi-8 i Sokół. Jak powiedział wiceszef MON, zdecydowano, by kupić pięć kolejnych Sokołów, które zaspokoją potrzeby bazy, zanim zostanie rozstrzygnięty przetarg na nowy typ śmigłowca do transportu osób na najwyższych stanowiskach w państwie.
Mroczek, odpowiedzialny w MON za wypełnianie zaleceń komisji Millera, która badała katastrofę smoleńską, przypomniał, że wojsko – w tym specpułk - podjęło działania naprawcze jeszcze przed ogłoszeniem raportu tej komisji. A ponieważ błędy, na które wskazywał raport komisji, popełniano nie tylko w 36. splt, wnioski z raportu rozciągnięto na wszystkie jednostki lotnicze, wojsko dodało też własne zalecenia.
„Nowe procedury, poprawienie systemu szkolenia, szkolenia symulatorowe na każdy typ statku powietrznego to dorobek, z którego będzie czerpała nowa jednostka” – powiedział wiceminister.
Jedna ze zmian dotyczy naboru pilotów-instruktorów. „Na etapie szkolenia w Dęblinie instruktorami zostawali młodzi piloci, niemal absolwenci, a powinni to być ludzie doświadczeni” – powiedział Mroczek.
MON opracowało też nową koncepcję inspektoratu bezpieczeństwa lotów. „Inspektorat będzie bezpośrednio odpowiadał za bezpieczeństwo, szkolenie i profilaktykę, ale nie będzie kontrolował. To on będzie kontrolowany przez podmiot zewnętrzny, który ma też sprawdzać prace personelu odpowiadającego za bezpieczeństwo lotów w dowództwach i jednostkach lotniczych” – powiedział Mroczek. „Uruchomiliśmy cały system sprawdzenia, jak zadania są zrealizowane” – dodał.
Wypełnianiem zaleceń komisji Millera i dodatkowych rekomendacji zajmują się trzy zespoły. Oceniają one dotychczasowe i proponowane procedury zamawiania lotów, parametry techniczne stawiane samolotom i śmigłowcom do przewożenia VIP-ów oraz jakość szkolenia. Oceną prac tych zespołów zajmuje się inny zespół, w jego skład wchodzą eksperci cywilni, w tym dwie osoby, które należały do komisji badającej katastrofę smoleńską.
Termin wypełniania wszystkich zaleceń upływa z końcem przyszłego roku. Dotychczas zrealizowane m. in. te, które dotyczyły opracowania instrukcji współdziałania w załogach wieloosobowych i ustalenia nadzoru nad lotami międzynarodowymi. (PAP)
brw/ abr/
Komentarze