Nowa umowa na Mi-17 do Afganistanu, termin dostawy bez zmian
Zakup pięciu śmigłowców Mi-17 z pakietu afgańskiego wymagał podpisania w lipcu nowej umowy, bo rozstrzygnięcia z lutego zostały zmienione. Wiceszef MON Marcin Idzik deklaruje, że przygotowanie dwóch maszyn dla kontyngentu w tym roku wciąż jest aktualne.
O zakończeniu postępowania na dostawę pięciu śmigłowców Mi-17 i wybraniu oferty firmy Metalexport-S MON informowało w lutym. W postępowaniu trwającym od jesieni ub.r. uczestniczyły również Bumar i MAW Telecom. Bumar odstąpił od złożenia ostatecznej oferty, a firma MAW Telecom proponowała śmigłowce fabrycznie nowe, co odsuwało termin dostawy do marca przyszłego roku i nie odpowiadało oczekiwaniom resortu."W lutym wydawało się że oferta Metalexportu jest ważna, została jednak odrzucona. Próbując znaleźć właściwe rozwiązanie między lutym a majem przeprowadziliśmy konsultacje z firmami, które potencjalnie mogły oferować sprzęt śmigłowcowy - ważna była gotowość do dostarczenia dwóch maszyn do końca tego roku i odpowiedni resurs maszyn. Finalnie, na początku lipca podpisaliśmy umowę z Metalexportem, który ma dostarczyć maszyny w określonym terminie i umówionej konfiguracji" - powiedział PAP Idzik.
Minister nie ujawnił szczegółów dotyczących powodów rezygnacji z pierwotnej oferty Metalexportu ani motywów ostatecznego wyboru tej firmy. Wskazał jedynie, że rynek "śmigłowców Mi-17 jest ograniczony".Jak informowały branżowe media, m.in. Raport WTO, pierwotnie planowano zakup pięciu używanych śmigłowców Mi-17: czterech Mi-17-1V oraz jednego Mi-172 wyprodukowanych w latach 1992-1995. Miały kosztować 313 mln zł brutto. Ostatecznie umowa dotyczy pięciu śmigłowców rodziny Mi-17: dwóch Mi-171 oraz trzech Mi-17-1V, wyprodukowanych nie wcześniej niż w 1995. Wartości umowy nie podano."Pięć Mi-17 to sprzęt dedykowany dla naszego kontyngentu w Afganistanie oraz do szkolenia w kraju żołnierzy wyjeżdżających na misję. Warto wskazać, że będą to maszyny znacznie zmodernizowane i doposażone np. w obronę bierną Terma" - powiedział wiceminister."Do końca roku dwa egzemplarze będą gotowe do dostarczenia do Afganistanu; pozostałe egzemplarze również będą gotowe do końca roku, ale bez obowiązku wysłania na misję" - dodał Idzik.
Zdaniem redaktora naczelnego miesięcznika "Raport" Grzegorza Hołdanowicza dotrzymanie tego terminu jest mało prawdopodobne. "Pierwszy śmigłowiec powinien trafić do Polski w październiku. Prace modernizacyjne w Polsce wymagają trzech-czterech miesięcy, myślę, że do Afganistanu pierwszy śmigłowiec może trafić na przełomie stycznia i lutego" - ocenił Hołdanowicz.
Podobnego zdania jest redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej" Andrzej Kiński. "Być może, mimo opóźnienia dostawy, zakres robót modernizacyjnych okaże się mniejszy - te śmigłowce są nowsze i mniej wyeksploatowane niż poprzednie. Jednak do tych stachanowskich terminów podchodziłbym sceptycznie" - powiedział. Zwrócił uwagę, że śmigłowce mają zostać przygotowane do przenoszenia nowego rodzaju sprzętu, jak zasobniki walki radioelektronicznej, co będzie wymagało integracji ze śmigłowcami i przeprowadzenia prób. "Trudno mówić o terminach, kiedy ani jednego z tych śmigłowców nie ma jeszcze w kraju. Optymistycznie liczyłbym, że pierwszy śmigłowiec z tej partii znajdzie się w Afganistanie w pierwszym kwartale przyszłego roku" – dodał.
Z rozmowie z PAP Idzik ponowił zapowiedzi dotyczące przetargu na śmigłowce dla polskiego wojska. 26 maszyn różnego typu, zarówno szturmowych jak i transportowych, ma trafić do armii - m.in. dla wojsk specjalnych i marynarki wojennej - do 2018 r. Dokumenty do postępowania przetargowego są obecnie opracowywane, ma ono ruszyć w tym roku."To będzie pierwszy etap budowania nowych zdolności w zakresie transportu lotniczego za pomocą śmigłowców; to nie będą ostatnie zakupy" - deklaruje Idzik.
MON zapowiada również - o czym PAP informowała kilka dni temu - że dostawa wzmocnionych silników do śmigłowców Mi-24 dla polskiego kontyngentu w Afganistanie nastąpi w tym roku. Piloci realizujący zadania w misji ISAF od dłuższego czasu sygnalizują problemy z silnikami do Mi-24 m.in. że mają zbyt małą moc, by móc swobodnie operować w rejonie działań - w terenie górskim, często w wysokich temperaturach i znacznym zapyleniu.
Komentarze