Przejdź do treści
Źródło artykułu

MON: wybór śmigłowca Airbus to także szansa dla przemysłu

Tylko oferta Airbus Helicopters spełniała wymagania, wejście firmy do Polski to szansa, by polski przemysł włączył się w światowy łańcuch dostaw tego potentata – powiedział wiceszef MON Czesław Mroczek, przedstawiając w środę w Sejmie informację na temat przetargu.

Zbyszek Zaborowski (SLD), zabierając głos w imieniu wnioskodawców podkreślił, że rozstrzygnięcie to "budzi ogromne wątpliwości co do legalności, rzetelności i przestrzegania zasady równego traktowania uczestników przetargu na dostawy śmigłowców, a także wątpliwości z punktu widzenia interesu gospodarczego kraju i interesu sił zbrojnych”.

Przypomniał, że przetarg początkowo dotyczył 26 śmigłowców, później 70, wreszcie ich liczbę zmniejszono do 50, co – zdaniem posła – mogło utrudnić niektórym oferentom udział w postępowaniu.

Zaborowski dodał, że wątpliwości dotyczą również parametrów technicznych zakwalifikowanego do testów śmigłowca H225M Caracal – składanych łopat wirnika i belki ogonowej, zdolności do transportu podczepionego ładunku przy jednoczesnym zabudowaniu sonaru, podatności na szybkie zmiany w konfiguracji kabiny w wersji do zwalczania okrętów podwodnych, systemu wentylacji i klimatyzacji.

Poseł Sojuszu przytoczył też argument, że w kraju są już dwa zakłady należące do światowych producentów śmigłowców, więc wskazanie na trzeciego odbędzie się kosztem miejsc pracy i zamówień w już istniejących firmach.

Mroczek przedstawiając informację posłom zaznaczył, że "pod adresem prowadzących postępowanie płynie wręcz żądanie: wybierzcie Świdnik, albo Mielec". "To żądanie jest dalekie od bezstronności. Mamy trzech zagranicznych dostawców, powinien wygrać ten, kto spełni wymagania” – oświadczył wiceminister.

Argumentował, że PZL Świdnik należący do włosko-brytyjskiej grupy AgustaWestland i PZL Mielec będący własnością amerykańskiej korporacji Sikorsky też są montowniami proponowanych maszyn, bo żaden producent na świecie nie ma zakładu, w którym śmigłowiec powstawałby w całości. Przypomniał, że Airbus jest w Polsce obecny, produkując samoloty PZL-130 Orlik i transportowe (niegdyś CASA) C295M.

Mroczek przekonywał, że wejście największego światowego wytwórcy śmigłowców to nie szkoda, lecz nadzieja dla polskiej gospodarki. „Na zbudowaniu własnej, niezależnej od dostawców zdolności do obsługi śmigłowców, skorzysta także polski przemysł” – zapewnił wiceszef MON.

Przypomniał, że konkurencyjne maszyny Black Hawk i AW149 nie przeszły do etapu testów z powodu niespełnienia wymogów dotyczących uzbrojenia śmigłowca i daty dostaw. „Polskie wojsko potrzebuje śmigłowca uzbrojonego. Wszystkie firmy wiedziały. Nam potrzebny jest ten śmigłowiec najpóźniej od roku 2017, a nie od 2019 – mówił Mroczek, nawiązując do punktów w dwóch ofertach, które zostały odrzucone”

„Dwie firmy złożyły ofertę w sposób elementarny niezgodny z naszymi wymaganiami. Zarządy dwóch firm skazały się na wyeliminowanie z tego postępowania” – dodał wiceminister. „Trzynaście osób oceniało zgodność ofert z naszymi wymaganiami. Nie nakażę tym 13 osobom poświadczenia nieprawdy” – podkreślił Mroczek, nawiązując do jednogłośnej oceny komisji przetargowej.

Zapewnił, że ceny wszystkich ofert były porównywalne; jak dodał, Caracal nie był najdroższy. Podkreślił, że cena obejmuje nie tylko śmigłowce, ale także szkolenia i zdolność do utrzymania maszyn w sprawności. „Zagwarantowaliśmy sobie prawie niezmienioną cenę części i usług przez 30 lat” – dodał wiceminister.

Zwrócił także uwagę na przewidywane korzyści gospodarcze. „Pomyślcie o wojskowych zakładach w Łodzi, Warszawie i Bydgoszczy, dla których też musimy znaleźć przyszłość” - apelował wiceszef MON.

Jak zaznaczył, obok podkarpackiej doliny lotniczej, „na osi Dęblin-Warszawa-Łódź może powstać wyżyna lotnicza z dużą szansą rozwoju". "Z punktu widzenia udziału gospodarczego sztuka nie polega na tym, żeby maksymalizować udział w produkcji 50 śmigłowców, tylko żeby polskie zakłady weszły na lata w łańcuch produkcyjny poważnego dostawcy zagranicznego” – mówił Mroczek.

„Jeżeli formułujecie zarzut nieuczciwości, musicie mieć dowody. Jeżeli jesteście uczciwi, skierujcie wniosek do prokuratora” – podkreślił wiceminister. Odniósł się do podnoszonego w debacie zarzutu ustawienia przetargu i sugestii, że wybór europejskiego śmigłowca miał podtekst polityczny - wiązał się z zabiegami o obsadę stanowisk w UE. Mroczek zapowiedział wniosek do komisji etyki w tej sprawie.

Powtórzył, że postępowanie nie jest zakończone – umowy offsetowa i o dostawie dopiero będą negocjowane, ponowił też gotowość poddania przetargu kontroli. Przypomniał, że odrzuceni oferenci mogą odwoływać się na drodze sądowej.

W kwietniu MON poinformowało, że do etapu prób zakwalifikował się jedynie H225M Airbus Helicopters (dawniej Eurocopter EC725) Caracal.

Dwie pozostałe oferty – PZL-Świdnik i AgustaWestland ze śmigłowcem AW149 oraz konsorcjum Sikorsky Aircraft i PZL Mielec z maszyną Black Hawk - resort odrzucił, jako powód podając niespełnienie wymogów formalnych.

Decyzja MON o wyborze EC-725 Caracal wywołała liczne protesty wśród związkowców i załóg zakładów w Mielcu i Świdniku, a także samorządowców regionów lubelskiego i podkarpackiego.

We wtorek pojawiła się informacja o restrukturyzacji zatrudnienia w PZL Mielec. W opinii przewodniczącego Solidarności w PZL Mielec Mariana Kokoszki, zwolnienia to skutek przegranego przetargu na dostawę śmigłowców. Spółka oficjalnie nie skomentowała sprawy zwolnień.

Testy, które miały sprawdzić zgodność deklarowanych parametrów z rzeczywistymi zdolnościami śmigłowca, zakończyły się w środę w wielkopolskim Powidzu. Warta 13 mld zł umowa o dostawie 50 śmigłowców ma zostać podpisana jesienią. Pierwsze dostawy mają nastąpić w roku 2017.

Decyzja MON została negatywnie przyjęta przez opozycję. W maju PiS zawiadomiło prokuraturę możliwości popełnienia przestępstwa przy przetargu na śmigłowce; zdaniem tej partii warunki postępowania mogły preferować maszynę H225M.(PAP)

brw/ par/ je/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony