MON: nie faworyzujemy nikogo w przetargu na śmigłowce
W środę lider PiS na konwencji w Rzeszowie mówił o dwóch znajdujących się w Polsce fabrykach śmigłowców - należących do firmy Sikorsky zakładach w Mielcu (Podkarpackie) i fabryce w Świdniku (Lubelskie), której właścicielem jest AgustaWestland.
"Przetarg został tak skonstruowany, a w każdym razie tak go zmieniono, jeżeli chodzi o warunki w ostatnim czasie, bo dopiero w maju tego roku, że w gruncie rzeczy ta firma, które je produkuje, czyli Sikorsky, jego polska część, nie ma szans, ale Świdnik też nie ma szans, bo helikoptery ze Świdnika też reprezentują bardzo wysokie wartości. Czyli polska dolina lotnicza traci ogromną szansę, bo to są zamówienia na wiele, wiele miliardów złotych, to nie są jakieś drobne sprawy" - powiedział Kaczyński.
W czwartek MON oświadczyło w komunikacie, że twierdzenia prezesa PiS "są nieprawdziwe" i "nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości". "Postępowanie jest prowadzone zgodnie z obowiązującymi procedurami, a zapisane wymagania taktyczno-techniczne nie faworyzują żadnego z potencjalnych oferentów. Na obecnym etapie postępowania nie wskazano jeszcze jego zwycięzcy" - podkreślił rzecznik MON płk Jacek Sońta.
Zaznaczył, że wskazywanie czy wręcz faworyzowanie któregokolwiek z potencjalnych oferentów na obecnym etapie postępowania jest "nieuprawnione i szkodliwe". Według MON stoi to w sprzeczności z obowiązującymi przepisami i może negatywnie wpłynąć na postępowanie. "Wymagania, jakie muszą spełnić oferenci, były im dobrze znane, a wszyscy, którzy zgłosili się do udziału w tym postępowaniu, mają równe szanse na ostateczne zwycięstwo" - napisał rzecznik MON.
Zapewnił, że resort dokłada wszelkich starań, "by wyłonić dostawcę, którego oferta będzie najlepsza dla polskiej armii". "Zastosowana procedura gwarantuje równe szanse wszystkim podmiotom i jest w pełni transparentna" - podkreślił Sońta i przypomniał, że prawidłowość postępowania dodatkowo gwarantuje ochrona ze strony właściwych służb.
W środę lider PiS deklarował, że jego ugrupowanie zrobi wszystko, aby przetarg na dostawę śmigłowców wielozadaniowych był uczciwy. Kaczyński zwrócił uwagę, że "helikoptery z Mielca są też tańsze od tych, na które został wyraźnie ustawiony przetarg". "Został ustawiony w imię bardzo złej, niemądrej, szkodliwej polityki. To jest polityka, która przyjmuje, jako założenie niepodważalne, że kupować broń musimy w Europie. Nie. Jedynym państwem, które jest dla nas realnym sojusznikiem, takim, który może nas rzeczywiście obronić, są Stany Zjednoczone" – podkreślił. Przed konwencją Kaczyński spotkał się sekcją przemysłu lotniczego NSZZ "S".
W czwartek radni sejmiku woj. podkarpackiego zaapelowali do prezydenta Bronisława Komorowskiego o zapewnienie pełnej transparentności i równych szans dla wszystkich oferentów, startujących w przetargu na dostawę śmigłowca dla armii. Stanowisko w tej sprawie zostało przyjęte jednogłośnie.
Radni napisali m.in., że w przetargu obok spełnienia wymagań stawianych przez armię niezwykle istotne jest uwzględnienie dorobku konkurujących firm, a zwłaszcza ich wkładu w tworzenie miejsc pracy w regionie, działalność badawczo-rozwojową i edukację. „W ocenie sejmiku województwa podkarpackiego wartość dodana wynikająca z zaangażowania na rzecz lokalnej społeczności jest w przypadku Polskich Zakładów Lotniczych w Mielcu zdecydowanie najwyższa spośród rywalizujących przedsiębiorstw i powinna mieć wpływ na całościową ocenę przedstawionej oferty” - napisano w stanowisku.
Radni zaapelowali do prezydenta, jako zwierzchnika Sił Zbrojnych, aby „objął szczególnym nadzorem dalszy przebieg procesu przetargowego”. Liczą również, że prezydent będzie „stał na straży bezstronności w trosce o bezpieczeństwo kraju, przyszłość polskiej branży lotniczej i uszanowanie jej dziedzictwa”.
W przetargu uczestniczą: konsorcjum Sikorsky International Operations Inc., Sikorsky Aircraft Corporation (SAC) i Polskie Zakłady Lotnicze, proponujące Black Hawki, konsorcjum Airbus Helicopters i Heli Invest Sp. z o.o. oferujące śmigłowiec EC-725 Caracal oraz Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego PZL Świdnik z AW149.
Pod koniec października prezes SAC Mick Maurer w liście skierowanym do polskich władz zapowiedział, że nie zamierza składać oferty, chyba że zmienią się obecne wymagania przetargowe. Oceniał wówczas, że warunki techniczne, prawne i ekonomiczne przedstawione przez MON uniemożliwiają jego firmie uczestnictwo w procedurze przetargowej. Przekonywał, że warunki postępowania może spełnić tylko jeden z uczestników.
MON w odpowiedzi na list wydało komunikat, który głosił, że to "Ministerstwo Obrony Narodowej określa to, czego potrzebują Siły Zbrojne, a nie oferenci wskazują, co mają do sprzedania". Resort wskazywał, że ostateczne wymagania dotyczące śmigłowca wielozadaniowego były znane od maja i firma SAC dysponuje takimi śmigłowcami w palecie swoich produktów. Resort oceniał, że list to element taktyki negocjacyjnej. W późniejszych dniach resort zwracał też uwagę, że wymagania polskich sił zbrojnych wynikają z potrzeby zastąpienia stosunkowo ciężkich śmigłowców z rodziny Mi-8/Mi-17 oraz Mi-14.
W reakcji na komunikat MON PZL Mielec opublikowały komunikat, że decyzja konsorcjum nie jest taktyką negocjacyjną i nie oznacza nacisku na MON, ani tym bardziej wywierania presji do podjęcia decyzji sprzecznej z interesem Polski, a służy jedynie celom informacyjnym.
Tymczasem w środę odpowiedzialny za modernizację techniczną sił zbrojnych wiceminister obrony Czesław Mroczek, który tego dnia również przebywał na Podkarpaciu, poinformował, że Sikorsky złożył pismo, w którym zapowiedział powrót do postępowania. Jak mówił wiceszef MON, konsorcjum chce złożyć ofertę i prosi o przesunięcie terminu, bo nie jest w stanie tego zrobić w ciągu dwóch tygodni. Termin składnia ostatecznych ofert wyznaczono bowiem na 28 listopada.
Według Mroczka decyzja o ewentualnym przesunięciu terminu zapadnie w ciągu najbliższych dni. Dla MON - tłumaczył Mroczek - korzystna jest zapowiedź powrotu jednego z oferentów do postępowania, a niekorzystne - dalsze przesuwanie terminu. "Oczywiście jesteśmy siłą rzeczy zainteresowani tym, żeby mieć trzy oferty, ale nic nie robiliśmy i nie robimy pod jednego z oferentów" – zaznaczył wiceminister.
Przetarg na nowe śmigłowce dla armii rozpisano wiosną 2012 r. Początkowo postępowanie dotyczyło 26 śmigłowców, potem rozszerzono je na 70 maszyn. Na początku czerwca br. MON wystosowało zaproszenie do składania ostatecznych ofert. Zawierało ono zaktualizowane w wyniku negocjacji wymagania techniczne na zbudowane na podstawie wspólnej platformy śmigłowce w wersjach: wielozadaniowo-transportowej, bojowego poszukiwania i ratownictwa oraz zwalczania okrętów podwodnych.
Dostawie śmigłowców ma towarzyszyć pakiet logistyczny i system szkolenia. We wrześniu MON przesunęło termin składania ostatecznych ofert z trzeciego kwartału 2014 r. na 28 listopada. Decyzję podjęto na wniosek oferentów. Według najnowszego harmonogramu dostawca 70 śmigłowców ma zostać wyłoniony do końca lutego 2015 r., a umowa - podpisana w sierpniu. (PAP)
ral/ huk/ jra/ abr/
Komentarze