MON chce, by cywilne samoloty mogły lądować na wojskowych lotniskach
Resort obrony szykuje zmianę prawa lotniczego, która ma umożliwić lądowanie na wojskowych lotniskach cywilnym samolotom transportowym. MON chce dzięki temu zaoszczędzić ok. 35 mln zł rocznie.
Zmiana przepisów ma umożliwić cywilnym ciężkim samolotom transportowym realizację zadań na rzecz wojska, szczególnie jeśli chodzi o wycofanie polskiego kontyngentu wojskowego po zakończeniu misji w Afganistanie oraz "wyjątkowy i szczególny transport wraku" samolotu Tu-154M, który 10 kwietnia 2010 r. rozbił się pod Smoleńskiem.
Autorzy opublikowanego niedawno projektu założeń do nowelizacji prawa lotniczego zwracają uwagę, że armie krajów NATO szeroko wykorzystują cywilne statki powietrzne i zezwalają im na operacje na lotniskach wojskowych. Jednak zgodnie z polskim prawem lotniczym cywilne samoloty i śmigłowce mogą startować tylko z lotnisk wpisanych do cywilnego rejestru i tylko na nich mogą lądować. Stąd wojskowi lotnicy spotykali się w przeszłości ze zgłaszanymi przez Urząd Lotnictwa Cywilnego wątpliwościami w interpretacji przepisów. Przygotowywana nowelizacja ma je usunąć.
Celem projektu jest taka zmiana ustawy, która umożliwiłaby cywilnym statkom powietrznym operacje na lotniskach wojskowych. Formalnie stanie się to przez wprowadzenie do przepisów definicji cywilnego statku powietrznego o statusie państwowym. Miałyby go otrzymywać cywilne maszyny wykonujące zadania na rzecz wojska, służb porządku publicznego oraz inne zadania "ważne dla interesu publicznego i państwa". Autorzy tego rozwiązania zwracają uwagę, że według konwencji chicagowskiej najważniejszy jest cel operacji, a nie to, do jakiego rejestru - cywilnego czy państwowego - wpisany jest statek powietrzny.
Polskie siły zbrojne używają cywilnych samolotów do utrzymywania mostów powietrznych między krajem a kontyngentami wojskowymi w odległych rejonach świata. Wojskowe samoloty - C-295M i C-130 Hercules - mają jednak ograniczony udźwig i wymiary ładowni. Polska jest jednym z 14 krajów-członków konsorcjum czarterującego sześć cywilnych samolotów An-124 Rusłan w ramach umowy SALIS podpisanej z liniami lotniczymi Wołga-Dniepr. Każda z tych maszyn może przewieźć 120 ton ładunku - także wielkogabarytowego.
Gdy w ub.r. polskie F-16 wzięły udział w międzynarodowych ćwiczeniach "Red Flag" na Alasce, Rusłan przewiózł tam z Polski kilkadziesiąt ton sprzętu i środków materiałowo-technicznych. Maszyna nie startowała z poznańskich Krzesin, gdzie jest baza F-16, lecz z lotniska Wrocław-Strachowice (tam Rusłany startują i lądują najczęściej). Ładunek trzeba było najpierw przetransportować do Wrocławia, co spowodowało dodatkowe koszty. Po zmianie prawa lotniczego takich wydatków ma już nie być.
MON szacuje, że rocznie zaoszczędzi 35-37 mln zł na eksploatacji statków powietrznych Sił Powietrznych, opłatach nawigacyjnych, lotniskowych i terminalowych, paliwie, materiałach pędnych oraz sprzęcie zabezpieczenia i logistycznym. Oszczędności mają też wynikać z tego, że sprzętu i ludzi nie trzeba będzie już przemieszczać z miejsc stałej dyslokacji na lotniska cywilne i z powrotem - będzie można użyć najbliższego lotniska wojskowego. Mniej ma być też kłopotów z transportem ładunków wielkogabarytowych i niebezpiecznych.
Zgodnie z decyzją NATO misja ISAF, w ramach której służą polscy żołnierze w Afganistanie, zakończy się w 2014 roku. Trwa przemieszczanie do kraju uzbrojenia oraz nowoczesnego wyposażenia ważnego z punktu widzenia obronności - łącznie ok. 65 proc. wyposażenia kontyngentu (reszta trafi do utylizacji lub zostanie przekazana organizacjom charytatywnym i władzom lokalnym). W maju do Gdyni przypłynął statek z 29 kołowymi transporterami Rosomak. Pojazdy najpierw przewieziono z Afganistanu do Omanu na pokładach wojskowych samolotów.
Kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej powiedział w poniedziałek PAP, że decyzja o sposobie transportu wraku Tu-154M ze Smoleńska jeszcze nie zapadła i żaden wariant - drogowy, kolejowy lub lotniczy - nie został wykluczony. Prokuratura planuje, że szczątki Tu-154M zostaną umieszczone w bazie lotniczej w Mińsku Mazowieckim, gdzie jest już przygotowywany specjalny hangar na złożenie wraku.
Wrak samolotu pozostaje w dyspozycji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. Strona rosyjska wielokrotnie zaznaczała, że wydanie szczątków maszyny będzie możliwe dopiero po zakończeniu rosyjskiego śledztwa w sprawie katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. Polskie władze, powołując się na załącznik nr 13 do konwencji chicagowskiej, stoją na stanowisku, że zwrot wraku powinien nastąpić po zakończeniu jego badań, a nie po zakończeniu śledztwa. (PAP)
ral/ malk/ mhr/
Komentarze