MON: Airbus oferował kilkaset miejsc pracy i 3 mld zł inwestycji
Sejmowa komisja obrony na wniosek PO dyskutowała tego dnia o ofercie offsetowej złożonej przez Airbus Helicopters i przyczynach zakończenia negocjacji z tą firmą w przetargu na śmigłowce dla wojska oferowała ona maszynę H225M Caracal, którą wybrało w kwietniu 2015 r. poprzednie kierownictwo MON. Do zawarcia kontraktu jednak nie doszło, bo w październiku 2016 r. Ministerstwo Rozwoju zakończyło negocjacje umowy offsetowej, której podpisanie było warunkiem zawarcia kontraktu. Od tego czasu MON uruchomiło kolejne postępowanie na zakup śmigłowców.
Cezary Tomczyk (PO) wyliczał, że decyzja o zakończeniu rozmów zapadła 344 dni od wyborów, które wygrało PiS. "Po raz pierwszy rząd nie walczył o inwestycje, tylko walczył z inwestycją" - ocenił poseł Platformy. Następnie, zdaniem Tomczyka, rząd zmarnował kolejne 180 dni, bo wciąż nie ma nowych śmigłowców dla wojska.
"Jaki jest efekt zmarnowanego przez was czasu? (...) Miało być 4 tys. miejsc pracy w Łodzi i Radomiu, jest zero. Miała być trzecia fabryka (w Łodzi, obok Mielca i Świdnika - PAP), która produkuje śmigłowce w naszym kraju, nie ma tej fabryki. Miało być 13 mld zł na inwestycje w ramach offsetu, nie ma offsetu, jest zero" - podsumował Tomczyk, który mandat poselski zdobył w Łódzkiem. Zarzucił też MON obniżanie wartości bojowej armii, bo nie otrzymała ona maszyn, które potrzebuje.
"Jeśli, a wszystko na to wskazuje, warunki, na których kupicie śmigłowce będą gorsze, offset będzie mniejszy, a same maszyny droższe, to w przyszłości - zaznaczam, że jest to moja opinia - osoby odpowiedzialne za te przetargi będą w odpowiednim trybie przed odpowiednimi służbami odpowiedzialne za ten zakup" - powiedział Tomczyk do przedstawicieli MON i resortu rozwoju.
Wiceszef MON Bartosz Kownacki odpowiedział, że Tomczyk podał wiele informacji daleko odbiegających od prawdy. "Mam nadzieję, że to jest wynikiem nie kłamstwa, tylko niewiedzy" - dodał.
Zapewniał, że polski rząd starał się prowadzić rozmowy w dobrej wierze, by uzyskać jak najbardziej korzystne rozwiązania, jednak w pewnym momencie trzeba było sobie powiedzieć, że nie znajdziemy porozumienia, bo oferta francuska jest znacząco różna od polskich oczekiwań.
Wiceminister podkreślił, że nie jest prawdą, iż miało w Polsce powstać kilka tysięcy miejsc pracy. "Taka informacja nie ma oparcia w żadnych twardych dokumentach, które były w postępowaniu negocjacyjnym" - dodał.
"Nigdy nie było mowy o kilku tysiącach - pięciu, siedmiu, czterech tysiącach - miejsc pracy. Z tego było w trakcie negocjacji, to było kilkaset miejsc pracy, ok. 500. Warto spojrzeć, ile miejsc pracy byśmy w innych zakładach wtedy stracili" - powiedział wiceszef MON, zwracając uwagę, że niedługo po wyborze Caracala zakłady z Mielca i Świdnika, których oferty zostały odrzucone, informowały o zwolnieniach swych pracowników.
Kownacki zaprzeczył też, by inwestycje proponowane przez Airbusa w offsecie miały wynosić 13 mld zł. "Zapewniam, że jak by była połowa tej kwoty, to ja bym tutaj robił wszystko, żeby tę umowę offsetową podpisać, bo rzeczywiście byłby to świetny interes" - powiedział.
Tłumaczył, że zasadnicze rozbieżności w negocjacjach dotyczyły mnożnika, według którego - zgodnie z ustawą offsetową - miała być wyliczana wartość inwestycji Airbusa. "Strona francuska mówiła o 10 mld zł, ale mnożnikowych, a nie na stole. Tak naprawdę na stole było ok. 3 mld zł offsetu do 13 mld zł kontraktu" - powiedział Kownacki.
"Trudno zarzucać rządowi polskiemu, że nie godził się na takie przeszacowanie offsetu. Nie mogliśmy tego zrobić" - podkreślił.
Wiceszef MON zarzucił też Airbus Helicopters, że tę samą inwestycję - budowę fabryki wirników - szacowano odmiennie w zależności od sytuacji; ubiegając się o dotację z Ministerstwa Rozwoju firma miała mówić o 80 mln euro (320-350 mln zł), a na potrzeby postępowania offsetowego - o 1,5 mld zł, zaś po uwzględnieniu mnożnika - o blisko 4 mld zł.
Airbus Helicopters podawało w ubiegłym roku, że wartość proponowanego offsetu przewyższała cenę zakupu (10,8 mld) zł i odpowiadała wartości kontraktu z podatkiem (13,4 mld zł.).
Wedłgu Kownackiego Airbus Helicopters chciało zaliczyć do offsetu śmigłowce, które w ramach kontraktu miały być zmontowane w Polsce, nie chciało natomiast przyjąć jurysdykcji wskazywanych przez MON sądów do rozstrzygania ewentualnych sporów.
Również wiceminister rozwoju Adam Hamryszczak powiedział, że w negocjacjach nie udało się zażegnać rozbieżności co do wysokości mnożników offsetowych, co miało wpływ na wartość umowy. Jak mówił, strona polska zakwestionowała też część umowy o zakupach elementów i systemów śmigłowca związanych z główną umową dostawy.
Jak powiedział Hamryszczak, strona polska uznała też, że propozycje dotyczące możliwego eksportu wytwarzanych w Polsce śmigłowców byłyby niekorzystne dla Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1 w Łodzi, gdzie maszyny dla Polski miały być montowane, a potem serwisowane. Według wiceministra rozwoju producent nie złożył też wiążącej deklaracji dotyczącej utworzenia nowych miejsc pracy.
Poseł PiS ze Świdnika Artur Soboń ocenił, że poprzedni rząd nie tylko prowadził postępowanie na śmigłowce "w sposób całkowicie niezgodny z dobra praktyką zamówień", ale kierował się "wyłącznie celem politycznym". "Świdnik i Mielec są w Polsce, natomiast Marsylia w Polsce nie jest i mówienie o tym, że wyście chcieli dobrze dla jakichkolwiek zakładów w Polsce jest bezczelnym kłamstwem" - zarzucił poprzednikom Soboń.
Czesław Mroczek (PO), który w MON w czasach rządu PO-PSL odpowiadał za zakupy uzbrojenia, zapewnił, że "postępowanie było oderwane od polityki" i to żołnierze oceniali parametry, oferty i dokonali wyboru. "Minister Tomasz Siemoniak i ja daliśmy ochronę żołnierzom, aby wszystkie decyzje podejmowała komisja przetargowa" – zapewniał.
Przypomniał też przedwyborcze wypowiedzi obecnego szefa MON Antoniego Macierewicza (PiS), że postępowanie musi być unieważnione, a dostawcami mogą być tylko Świdnik i Mielec. "W tym postępowaniu brało udział trzech zagranicznych oferentów. Właścicielami zakładów w Świdniku i w Mielcu są zagraniczni dostawcy. Żaden z nich nie produkuje ani w Świdniku, ani w Mielcu w całości tych śmigłowców. W każdym przypadku są one montowane" - powiedział poseł PO. WSK "PZL-Świdnik" należy do włoskiej grupy Leonardo, zaś PZL Mielec to własność firmy Sikorsky, która z kolei należy do koncernu Lockheed Martin z USA.
Mroczek zwrócił uwagę, że w ubiegłym tygodniu szef MON uczestniczył w prezentacji śmigłowca AW101 produkcji Leonardo. "Nawet śrubka z tego śmigłowca nie jest produkowana w Polsce" - powiedział. Soboń i Kownacki protestowali, zwracając uwagę, że polski zakład produkuje elementy tej maszyny.
Poprzedni przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON do końcowego etapu zakwalifikowało ofertę Airbus Helicopters z maszyną H225M Caracal. MON podało wówczas, że tylko ta oferta spełniła wymogi formalne. MON odrzuciło wtedy ofertę WSK "PZL-Świdnik" ze względu na zbyt odległy termin dostawy, a ofertę PZL Mielec i Sikorsky - z powodu braku uzbrojenia.
Tej decyzji sprzeciwiało się będące wówczas w opozycji PiS oraz związki zawodowe działające w zakładach w Mielcu i Świdniku. Ówczesny szef MON Tomasz Siemoniak (PO) wiele razy podkreślał, że przetarg na śmigłowce dla wojska był rzetelny, a warunki dla wszystkich oferentów były takie same. W maju 2015 r. PiS w sprawie przetargu zawiadomiło prokuraturę, która początkowo odmówiła wszczęcia postępowania. Ta decyzja została uchylona jesienią 2016 r. Śledztwo toczy się od października 2016 r.
30 września 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej, której podpisanie było warunkiem zawarcia kontraktu z Airbus Helicopters. Na początku października 2016 r. Ministerstwo Rozwoju, które negocjowało offset z Airbusem, poinformowało o zakończeniu rozmów, uznając ich dalsze prowadzenie za bezprzedmiotowe. Według rządu oferta Airbusa nie odpowiadała interesom ekonomicznym i bezpieczeństwa Polski, a wartość proponowanego offsetu była niższa od oczekiwanej. Od tego czasu MON na nowo rozpoczęło procedurę pozyskania nowych śmigłowców w ramach pilnej potrzeby operacyjnej.
Obecnie MON chce kupić 16 śmigłowców - osiem dla sił specjalnych i osiem morskich. Zaproszenie do składania ofert od Inspektoratu Uzbrojenia MON otrzymały te same trzy podmioty, które ubiegały się o zamówienie w poprzednim przetargu. Termin składania ofert mija 13 marca.
Rafał Lesiecki, Jakub Borowski (PAP)
ral/ brw/
Komentarze