Media: rodziny ofiar katastrofy malezyjskiego boeinga chcą odszkodowań od Rosji
Według australijskich mediów każda z rodzin domaga się po 10 mln dolarów australijskich.
Jak donosi dziennik "Sydney Morning Herald", 9 maja australijska kancelaria prawna LHD Lawyers złożyła dokumenty w tej sprawie w ETPCz w imieniu 33 bliskich ofiar - ośmiu, które pochodziły z Australii, jednej z Nowej Zelandii i pozostałych z Malezji.
Jak podaje portal News.com.au, liczące 3,5 tys. stron roszczenie opiera się na założeniu, że naruszone zostało prawo pasażerów do życia. Pozwanymi są państwo rosyjskie i jego prezydent.
Boeing 777, który wykonywał lot MH17 z Amsterdamu do Kuala Lumpur, rozbił się na wschodzie Ukrainy 17 lipca 2014 roku. Zginęło 298 osób, m.in. 193 obywateli Holandii, 43 - Malezji, 27 - Australii.
Według opublikowanego w październiku 2015 roku raportu holenderskiego urzędu ds. bezpieczeństwa (OVV) maszyna została zestrzelona pociskiem ziemia-powietrze Buk wyprodukowanym w Rosji. OVV nie wyjaśnił jednak, kto wystrzelił rakietę.
Kancelaria LHD Lawyers utrzymuje, że Rosja próbowała ukryć to, jakoby miała cokolwiek wspólnego z katastrofą.
Dziennik "Sydney Morning Herald" zauważa, że współpracownikowi LHD Lawyers, Jerry'emu Skinnerowi, który prowadzi tę sprawę i którego podpis znalazł się na wniosku do ETPCz, w przeszłości udało się wywalczyć swym klientom wysokie odszkodowania, m.in. za zamach nad Lockerbie w 1988 roku.
Skinner powiedział News.com.au, że rodzinom trudno jest żyć ze świadomością, że doszło do "zbrodni". Jak ocenił, od samego początku Rosja nie współpracowała podczas śledztwa w sprawie katastrofy. "Rosjanie nie mają żadnych dowodów, na podstawie których oskarżają Ukrainę (o zestrzelenie boeinga - PAP). My mamy dowody, fotografie, memoranda, tony różnych rzeczy" - podkreślił. Dodał, że obecnie prawnicy czekają na odpowiedź z ETPCz, czy ich sprawa została przyjęta.
Cytowany przez "Sydney Morning Herald" Skinner nawiązał do katastrofy samolotu rosyjskich linii lotniczych Metrojet, który w październiku ub.r. rozbił się na półwyspie Synaj. Zginęły 224 osoby, głównie rosyjscy wczasowicze.
"Putin sam stracił samolot nad Synajem i zaoferował 50 mln dolarów każdemu, kto przekaże mu dowody. Biorąc pod uwagę to, co (Putin - PAP) mówił publicznie, chodzi o to, by dotrzymał słowa i zapłacił za własne błędy, które bardzo przypominają to, co stało się jego rodakom" - powiedział adwokat.
Rosja i zachodnie rządy uważają, że przyczyną katastrofy nad Synajem była najpewniej bomba, a dżihadystyczne ugrupowanie Państwo Islamskie (IS) twierdzi, że przemyciło ładunek wybuchowy na pokład maszyny. Po wypadku FSB podała, że za informacje o osobach mogących mieć związek z zamachem wyznaczono nagrodę wysokości 50 mln dolarów. (PAP)
jhp/ mc/
Komentarze