Przejdź do treści
Źródło artykułu

Media o stawkach podróży prezydenta Macrona nad Zatokę Perską

W Paryżu szeroko komentowana jest podpisana w piątek umowa na sprzedaż Zjednoczonym Emiratom Arabskim (ZEA) 80 myśliwców Rafale, produkowanych przez francuski koncern Dassault Aviation.

Omawiane są zarówno ekonomiczne, jak i polityczne aspekty umowy, sfinalizowanej przy okazji dwudniowej wizyty prezydenta Francji Emmanuela Macrona w krajach Zatoki Perskiej.

„W Europie macie zegarki, ale my mamy czas” – cytuje wysłannik dziennika „Le Monde” bliskowschodnią sentencję i przypomina, że negocjacje w sprawie sprzedaży Rafale ZEA rozpoczął 13 lat temu ówczesny prezydent Francji Nicolas Sarkozy.

„Dokonaniem wielkiej wagi dla strategicznego partnerstwa obu krajów” - nazwał kontrakt prezydent Macron. A francuskie media podkreślają, że wyrazem tego partnerstwa są trzy francuskie bazy wojskowe w Abu Zabi.

Francuska minister sił zbrojnych Florence Parly nazwała kontrakt „historycznym”. We wpisie na Twitterze uznała, że to oznaka „partnerstwa strategicznego, solidnego jak nigdy dotąd”. I wyraziła dumę z „doskonałości przemysłowej Francji”.

Kontrakt potępiły niektóre organizacje pozarządowe oraz kandydat ekologów w przyszłorocznych wyborach prezydenckich Yannick Jadot. „Francja przynosi nam wstyd, uzbrajając autorytarne reżimy, pogardzające prawami człowieka, reżimy, których bogactwo opiera się na energii kopalnej” – napisał na Twitterze.

Oprócz Rafale, ZEA podpisały również kontrakt na zakup 12 śmigłowców Caracal, produkowanych przez Airbus, europejskie konsorcjum z siedzibą w Tuluzie na południowym zachodzie Francji.

„To zamówienie jest wspaniałą nowiną dla producenta Rafale - Dassault Aviation, jak i jego kooperantów – 400 różnej wielkości przedsiębiorstw i ich 7000 pracowników” - zauważa autor artykułu na portalu internetowym dziennika „Le Figaro”. „Dzięki umowie z ZEA, Dassault podwoi kadencję produkcji z jednego do dwóch Rafale miesięcznie. Zatrudni też dodatkowych pracowników”.

Towarzyszący prezydentowi wysłannik "Le Monde" wylicza, że Dassault ma obecnie zamówienia na 404 Rafale, w większości (212) na eksport. I przypomina, że firma uczestniczy w przetargu na 64 samoloty dla Finlandii, gdzie konkuruje ze szwedzkim Grippen, europejskim Typhoon i „przede wszystkim z amerykańskimi F-18 i F-35". Jego zdaniem walka będzie twarda, „podobnie jak ta, na którą zanosi się w Indiach i Indonezji”.

Komentator radia Europe1 podkreślał, że jak dotąd Emiraty wolały amerykańskie samoloty bojowe F-35. Jego zdaniem, oprócz manny finansowej, umowa na Rafale oznacza również rewanż Paryża za niedawne pozbawienie Francji przez Waszyngton kontraktu na okręty podwodne dla Australii, która zamiast nich, kupuje amerykańskie jednostki o napędzie jądrowym. Według komentatora umowa z ZEA podnosi prestiż francuskiego prezydenta na scenie międzynarodowej.

Publicysta i politolog Renaud Girard pisze w „Le Figaro”, że „zasadniczą stawką” podróży francuskiego prezydenta nad Zatokę Perską, jest bezpieczeństwo w regionie. Dla Francji – twierdzi – sprawą zasadniczą jest zapewnienie bezpieczeństwa dostaw ropy i żeglugi w Zatoce.

Arabskim sojusznikom zależy na powstrzymaniu Iranu przed posiadaniem bomby jądrowej. Nalegać będą, by francuski prezydent był nieustępliwy we wiedeńskich negocjacjach z Teheranem. Paryż w zamian domagać się będzie od nich wznowienia pomocy dla Libanu – przewiduje komentator.

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)

llew/ mal/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony