Loty Mi-24 wstrzymane do wyjaśnienia środowego wypadku
Do incydentu doszło w środę, gdy śmigłowiec przygotowywał się do lotu rozpoznawczo-osłonowego i wykonywał tzw. ważenie. Nie wiadomo na razie czy przyczyną była awaria śmigła ogonowego czy jego ostrzał.
Pilot - jak poinformował generał Gruszka - stracił panowanie nad maszyną, ponieważ śmigłowiec zaczął nabierać obrotów wokół własnej osi. Ostatecznie spadł na ziemię i uległ poważnemu uszkodzeniu. "Najważniejsze jest to, że wszyscy członkowie załogi, wszyscy pasażerowie - mimo, że wyglądało to okropnie, żyją. Nikt nie został poszkodowany" - dodał.
Jak zaznaczył, jedna osoba jest pod obserwacją psychologów, co ma związek ze stresem, któremu uległa.
Generał dodał również, że w tym przypadku "nie można raczej mówić o winie pilota". "Pilot jest akurat wyjątkowej klasy. Na tym śmigłowcu wylatał przez 20 lat 1700 godzin" - zaznaczył.
Powiedział również, że sprawę już wyjaśniają eksperci, na miejsce zostaną też prawdopodobnie skierowani dodatkowi specjaliści.
"W porozumieniu z dowódcą wojsk lądowych zdecydowałem o wstrzymaniu do czasu wyjaśnienia przyczyn tego zdarzenia eksploatacji Mi-24. Nakazałem też dowódcy kontyngentu wystąpić do naszego przełożonego operacyjnego w Afganistanie, generała Johna F. Campbella, by w tym okresie Amerykanie wypełnili lukę swoimi śmigłowcami" - dodał Gruszka.
Mi-24 to ciężki śmigłowiec bojowy. Polscy żołnierze, służący w Afganistanie wyposażeni są w osiem takich maszyn i cztery Mi-17. (PAP)
pru/ kno/ pz/ jra/
Komentarze