LOT: średnio dwa poważne incydenty na każde 100 tys. operacji lotniczych
LOT odnotowuje średnio dwa poważne incydenty na każde 100 tys. operacji lotniczych - poinformował wiceprezes ds. operacyjnych w PLL LOT Maciej Wilk. Dodał, że przewoźnik chce rozszerzyć bazę szkoleniową dla pilotów m.in. o symulatory typu full flight, zwłaszcza dla B787 Dreamliner.
Podczas czwartkowego spotkania z dziennikarzami Wilk podkreślił, że bezpieczeństwo jest najwyższym priorytetem w lotnictwie cywilnym. "LOT odnotowuje średnio dwa poważne incydenty na każde 100 tys. operacji lotniczych. (...) Widać generalnie, że nie ma siły, żeby w jakimś roku nie wystąpiły dwa, trzy poważne incydenty, które naprawdę wymagają poważnej reakcji ze strony przewoźnika" - powiedział Wilk.
Jak dodał, w 2019 r. były trzy poważne incydenty na 111 tys. operacji. "Mówimy o jednym incydencie poważnym zdarzającym się na 35 tys. rejsów rozkładowych" - wskazał.
Wśród potencjalnych źródeł zagrożenia wymienił czynnik ludzki, np. błąd pilota. Jako przykład podał zdarzenie z udziałem samolotu typu Embraer 195 z października 2019 na Lotnisku Chopina. Wilk przekazał, że zostało to zakwalifikowane jako poważny incydent, którego przyczyną była niewłaściwa technika pilotażu w trakcie wykonywania manewru go-around.
"Nie jest istotą rzeczy, że dany incydent poważny wystąpił. Kluczowe jest to, co linia robi następnie, jakie wnioski wyciąga, jakie działania wdraża, żeby podobny incydent się nie zdarzył" - podkreślił wiceprezes. Wśród innych potencjalnych źródeł zagrożenia dla lotu wymienił także czynnik techniczny, jak np. usterka, czy też czynnik zewnętrzny, jak zderzenie z ptakiem lub burza.
Wilk przypomniał, że w połowie maja br. w Warszawie powstało centrum symulatorowe, które szkoli załogi LOT-u. Obiekt uruchomiony pod egidą LOT Flight Academy dysponuje obecnie trzema symulatorami, w tym m.in. dla maszyn typu Embraer oraz Boeing 737. Urządzenia poprzez pełne odwzorowanie kokpitów maszyn umożliwiają przećwiczenie przez załogi procedur i operacji lotniczych w bezpiecznym środowisku, testowanie podejść oraz analizowanie incydentów.
Jak mówił Wilk, docelowo, dzięki stopniowo rozwijanej infrastrukturze centrum symulatorowego, przewoźnik planuje uzyskać samowystarczalność w obszarze szkoleń, przenosząc je z Miami, Singapuru czy Zurychu do Warszawy. Wyjaśnił, że baza szkoleniowa w Warszawie zostanie rozszerzona m.in. o symulatory typu full flight, zwłaszcza dla samolotu typu B787 Dreamliner.
"My przede wszystkim potrzebujemy - takie nasze najpilniejsze potrzeby - to jest B787, czego nie ma dziś żaden inny operator w Polsce i w regionie, jak i Embraer" - powiedział Wilk. Dodał, że jeden taki symulator to jest rząd wielkości 10 mln dol.
"Ta inwestycja wymaga znacznie większego przygotowania, zorganizowania finansowania" - powiedział. Dodał, że zgodnie z założeniami taki symulator ma trafić w ciągu trzech lat do Warszawy, a sam czas oczekiwania na symulator, od dnia złożenia zamówienia, to 18 miesięcy.
Wilk przekazał, że spółka jest na ostatnim etapie procesu zakupowego sprzętu do szkolenia personelu pokładowego. Jego koszt to ok. 1,5 mln dolarów. "To są takie urządzenia do ćwiczenia ewakuacji, do otwierania drzwi awaryjnych itd." - powiedział.
Centrum symulatorowe LOT-u znajduje się przy ul. Jutrzenki w Warszawie, 4 km od siedziby przewoźnika. LOT Flight Academy powstała w 2015 roku. Obiekt oferuje pełen zakres szkoleń lotniczych zarówno teoretycznych, jak i praktycznych, które pozwalają na wykonywanie zawodu pilota liniowego.
Komentarze