Przejdź do treści
Źródło artykułu

Kopacz: WZL nr 1 w Łodzi będą miały co robić

WZL nr 1 w Łodzi przez najbliższe lata będą miały co robić - powiedziała w poniedziałek podczas wizyty w tej firmie premier Ewa Kopacz. Z kolei wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak ocenił, że za kilka lat zakłady będą jednymi z najnowocześniejszych na świecie.

Szefowa rządu razem z wicepremierami - Siemoniakiem i ministrem gospodarki Januszem Piechocińskimi - odwiedziła podczas wizyty w Łodzi państwowe Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1. "To są zakłady, które w tej chwili radzą sobie świetnie" - oceniła Kopacz, informując, że w 2014 r. spółka, która zajmuje się modernizacją i remontami wojskowych śmigłowców, miała ok. 30 mln zł zysku, a obecnie ma podpisane umowy na 112 mln zł. "W perspektywie kilkunastu lat te osoby, które są zatrudnione zarówno tu, jak i w Dęblinie (gdzie jest oddział firmy - PAP), a jest tych osób blisko 700, mają zapewnioną pracę" - powiedziała Kopacz.

Podkreśliła, że ostatnia decyzja MON, które w kwietniu wybrało śmigłowiec H225M Caracal na nowy śmigłowiec wielozadaniowy dla wojska spowodują, że zakłady z Łodzi "będą miały, co robić". To właśnie w WZL nr 1 ma zostać uruchomiona linia montażowa nowych śmigłowców.

"Chcemy bardzo, aby te zakłady rozwinęły się tak jak inne zakłady lotnicze w Polsce w ciągu ostatnich lat" - podkreślił z kolei wicepremier Siemoniak. Jak wyjaśnił, z tego właśnie powodu MON wymagało od oferentów w przetargu na śmigłowce, by remonty i modernizacje maszyn były w przyszłości prowadzone właśnie w Łodzi.

Siemoniak dodał, że negocjacje kontraktu z producentem H225M, firmą Airbus Helicopters, są w końcowej fazie. Jak zaznaczył, umowa pozwoli stworzyć miejsca pracy i rozwijać projekt tzw. Wyżyny Lotniczej, który będzie oznaczał inwestycje w Łodzi, Radomiu i Dęblinie.

"Przyszłe zamówienia naszej armii - ten program jest bardzo ambitny, zakrojony na lata - chcemy lokować w polskim przemyśle obronnym. W tym roku 5,5 mld zł wydamy w polskim przemyśle obronnym, to jest blisko 70 proc. wydatków. Te pieniądze tworzą miejsca pracy, dają podatki" - podkreślił Siemoniak.

"Chcemy bardzo, żeby ten plan modernizacji (sił zbrojnych - PAP) do 2022 r. był z jak największym udziałem polskiego przemysłu obronnego. Żeby to obok funduszy unijnych była jedna z lokomotyw rozwoju, ale też i żeby nowoczesna technologia do Polski przy tej okazji przypływała. Jestem przekonany, że gdy się tutaj spotkamy za pięć lat, będą państwo widzieli jeden z najnowocześniejszych zakładów na świecie w tej branży" - dodał szef MON.

Zwrócił też uwagę, że na początku lipca w spółce Rosomak (dawniej Wojskowe Zakłady Mechaniczne) w Siemianowicach Śląskich ogłoszono, że Słowacja kupi 30 kołowych transporterów opancerzonych Rosomak w nowej wersji. Szef MON podkreślił, że "jesteśmy bardzo blisko pierwszego od lat kontraktu na eksport naszego sprzętu" dzięki rozmowom premierów Polski i Słowacji. "Podziękują pani premier, bo dzięki majowej rozmowie z prezydentem Bułgarii jesteśmy bliscy kontraktu na remonty bułgarskich MiG-ów-29" - poinformował szef MON.

Zaznaczył też, że duże projekty dla sił zbrojnych i na eksport można realizować dzięki podjętej przez obecny rząd dwa lata temu decyzji o konsolidacji zbrojeniówki.

Wicepremier Piechociński podkreślił z kolei, że badania i rozwój w zbrojeniówce mają znaczenie dla całej gospodarki. "Chcemy dać nowy impuls, aby z przemysłu zbrojeniowego poszła fala dużych innowacji także w przemyśle cywilnym" - powiedział Piechociński. "Ten program sektorowy, militarny, także elementy offsetu są bardzo istotne dla technicznej modernizacji polskiej gospodarki" - dodał.

Piechociński powiedział, że do 2020 r. udział przemysłu w PKB powinien wzrosnąć do 25 proc. z obecnych 22 proc. "Przemysł zbrojeniowy jest szczególnym elementem. To nie jest tylko kwestia zapewnienia polskiej armii odpowiedniego, wysokiej jakości sprzętu. To jest także kwestia implementowania w polskiej przestrzeni gospodarczej najnowszych rozwiązań technicznych i technologicznych" - powiedział Piechociński.

Zwrócił uwagę, że sektor lotniczy ma jedną z najwyższych rentowności w gospodarce, zaś pensje dla wykwalifikowanych robotników są dużo wyższe niż średnia w przemyśle. "O te rozwiązania zabiegamy. Chcemy nasycić polską przestrzeń gospodarczą właśnie w takie miejsca pracy" - podkreślił.

Pytany o zarzuty pod adresem MON w związku z wyborem śmigłowca H225M Siemoniak podkreślił, że wszystkie trzy oferty w postępowaniu były zbliżone cenowo. Zaznaczył, że chce, by umowa offsetowo-przemysłowa (negocjowana przez Ministerstwo Gospodarki) i umowa na dostawy (negocjowana przez MON) były dobre. "Nie ścigamy się tutaj z terminem wyborów, chcemy po prostu, żeby to były korzystne warunki" - podkreślił szef MON pytany o czerwcowy apel posłów PiS, by z podpisaniem umowy o dostawie śmigłowców wstrzymać się do czasu sformowania nowego rządu.

Decyzja MON o wyborze Caracala wywołała liczne protesty wśród związkowców i załóg zakładów w Mielcu i Świdniku, które konkurowały z Airbus Helicopters, a także samorządowców regionów lubelskiego i podkarpackiego. Poparcie dla rozstrzygnięcia wyrazili natomiast związkowcy z WZL nr 1 w Łodzi, gdzie (oraz w zakładach w Radomiu i Dęblinie) Airbus Helicopters obiecał inwestycje i miejsca pracy.

w czerwcu PZL Świdnik pozwały Inspektorat Uzbrojenia MON, domagając się zakończenia postępowania bez wyboru oferty. W poniedziałek Siemoniak powtórzył, że skierowanie pisma do sądu "to dużo lepsza droga niż polityczne wystąpienia czy demonstracje związkowe". "Jestem spokojny o rozstrzygnięcie sądu na korzyść zamawiającego" - zapewnił szef MON.

Przed konferencja prasową premier i wicepremierzy zwiedzili zakłady i obejrzeli remontowane w nich śmigłowce wojskowe. (PAP)

ral/ mkr/ itm/

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony