Przejdź do treści
Źródło artykułu

Klich: komisja badająca wypadek Bryzy potrzebuje czasu, raport będzie jawny

2.4.Warszawa (PAP) - Komisja Badania Wypadków Lotniczych badająca okoliczności katastrofy samolotu Bryza w Gdyni-Babich Dołach potrzebuje czasu - ocenia szef MON Bogdan Klich i deklaruje, że raport z jej prac będzie jawny. Komisja potrzebuje czasu, bo spektrum spraw, którymi musi się zająć jest olbrzymie - powiedział Klich dziennikarzom w czwartek w Warszawie. Podkreślił, że rzetelność prac komisji gwarantuje osoba jej przewodniczącego płk Zbigniewa Drozdowskiego, do którego ma duże zaufanie, a także cały skład komisji. 30-osobowa komisja składa się z dwóch zespołów. Jeden zajmie się zagadnieniami pilotażu, a drugi - sprawami technicznymi. Obecnie komisja sporządza fotograficzno-opisową dokumentację miejsca zdarzenia, będzie również analizowany zapis rejestratora parametrów lotu zwany potocznie "czarną skrzynką". Minister zadeklarował, że ujawni zawartość raportu, który komisja przedłoży mu do podpisania. "Polemizując z wystąpieniami niektórych ekspertów oraz posła Ludwika Dorna, dziękuję jednocześnie większości polityków, że zachowali wstrzemięźliwość i postanowili nie wykorzystywać tragicznego wydarzenia dla własnych celów politycznych" - powiedział Klich. Dorn (niezrzeszony) chce powołania w ramach komisji obrony narodowej "podkomisji nadzwyczajnej ds. zbadania koncepcji planów szkoleniowych, realizacji wykonania tych planów oraz zbadania jakości i efektywności procesu szkolenia lotników w siłach zbrojnych". Jak podał Klich, "rok 2008 był poziomem najintensywniejszego szkolenia lotniczego w ciągu ostatniego dziewięciolecia". "W 2008 r. nasi piloci zarówno sił powietrznych, marynarki wojennej i wojsk lądowych, wykonali największy nalot (czas spędzony przez pilota w powietrzu- PAP)" - powiedział dziennikarzom szef MON. "Poziom nalotu na Bryzach waha się - w zależności od rodzaju sił zbrojnych - od 82 do 84 godzin średnio. To jest naprawdę wystarczająco, by poznać ten samolot i kierować nim w sposób właściwy" - ocenił Klich. W środę wojskowi ze Sztabu Generalnego WP podali, że w Marynarce Wojennej średni nalot pilota wyniósł ponad 70 godzin. Samolotami Bryza piloci MW wylatali średnio 82 godziny, w niektórych eskadrach czas ten wyniósł blisko 90 godzin. W Siłach Powietrznych nalot pilotów samolotów Bryza wyniósł 84 godziny, pilot C-295M spędził za sterami średnio 124 godziny, szkolnego Orlika - 98 godzin, a F-16 - 162 godziny. W Wojskach Lądowych piloci śmigłowców wylatali statystycznie po 50-100 godzin. Minister podkreślał, że załoga Bryzy to byli wykwalifikowani i doświadczeni piloci. Instruktorzy wylatali 1200-1600 godzin; porucznik, który się szkolił spędził za sterami 260 godzin, a czwarty członek załogi spędził w powietrzu 1900 godzin. "Zatem nieuprawnione są te opinie, które twierdzą, że średnio przeciętnie polski pilot jest słabo wyszkolony. Nieuprawnione i czasem cyniczne są opinie, które mówią, że polscy lotnicy nie znają się na swoim fachu i wręcz obraźliwe jest (...) mówienie o tym, że nie wykonują dobrze swojego fachu dlatego, ponieważ nie mają okazji, by dobrze poznać samoloty, na których latają" - powiedział Klich. "Polscy piloci to jest naprawdę elita naszego wojska" - dodał minister. Samolot M-28 Bryza z czteroosobową załogą rozbił się we wtorek po południu na lotnisku Gdynia-Babie Doły podczas ćwiczenia awaryjnego lądowania z jednym działającym silnikiem. W katastrofie zginęli kapitan marynarki Marek Sztabiński, komandor podporucznik Roman Berski, chorąży sztabowy marynarki Ireneusz Rajewski, porucznik marynarki Przemysław Dudzik. Przyczyny tragedii bada Wojskowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Śledztwo ws. katastrofy Bryzy wszczęła też Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.
FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony