Hologramy zamiast ludzi na lotnisku w Manchesterze
Dwa wpadające w oko hologramy - John i Julie - wymodelowane na dwojgu pracownikach lotniska Johnie Walshu i Julie Capper, nigdy nie będę w złym humorze, lecz zawsze eleganckie, uśmiechnięte i wyspane.
Nagranym głosem będą przypominać pasażerom, że na pokład samolotu nie wolno wnosić płynów, ani ostrych przedmiotów i że muszą okazać kartę pokładową.
Materiał, z którego zrobione są ludzkie hologramy zapewnia maksimum przezroczystości i trwałości. Na powierzchnię przewyższającą jakością szkło nałożone jest wideo o dużej rozdzielczości stwarzające iluzję żywego człowieka.
Wrażenie ma być tak sugestywne, że pasażerowie będą okazywali hologramom paszporty do kontroli.
Dotychczas ten rodzaj technologii był wykorzystywany tylko w przemyśle muzycznym przy produkcji filmowych migawek i teledysków.
"Od wprowadzenia zakazu wnoszenia płynów na pokład samolotu upłynęły cztery lata i wielu podróżnych o nim zapomina. Bez większego efektu przypominaliśmy im o tym plakatami i wykorzystując aktorów ucharakteryzowanych na dezodoranty. Teraz spróbujemy z hologramem" - mówi Julie Armstrong, szefowa działu obsługi klientów.
Inną korzyścią będzie to, że informowanie o zakazie wnoszenia płynów nie będzie odciągało pracowników od innych prac, hologramy zajmują mniej miejsca niż np. stoisko informacyjne, a kolejki do kontroli bagażu podręcznego skrócą się.
"Mój hologram jest tak prawdziwy, że zastanawiam się, czy nie mogłabym go wysłać na jakąś nasiadówkę zamiast samej brać w niej udział i czy ktoś by zauważył różnicę" - Julie Capper zdradza swoje wirtualne marzenia.
Z punktu widzenia pracodawcy niewątpliwą zaletą hologramów jest także i to, że nie trzeba im płacić. (PAP)
asw/ ro/
Komentarze