Holandia nie przekonała Ukrainy do zatrzymania osoby uwikłanej w zestrzelenie samolotu
W liście do izby niższej parlamentu minister spraw zagranicznych Holandii Stef Blok napisał, że z władzami Ukrainy kontaktowano się "przy kilku okazjach i na najwyższym szczeblu" w sprawie tego, by Cemach jako były dowódca obrony powietrznej w jednym z rejonów opanowanych przez prorosyjskich separatystów nie został wypuszczony do Rosji. Szef MSZ wyraził jednocześnie "ubolewanie", że stało się inaczej.
17 lipca 2014 roku lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur samolot Boeing 777 towarzystwa Malaysia Airlines rozbił się na wschodniej Ukrainie, grzebiąc w szczątkach wszystkich 298 pasażerów i członków załogi. Większość ofiar katastrofy stanowili Holendrzy. Międzynarodowa komisja śledcza potwierdziła, że w maszynę trafił pocisk kierowany ziemia-powietrze Buk, wystrzelony z samobieżnej wyrzutni, która przybyła z Rosji i potem tam powróciła.
58-letni obecnie Cemach był dowódcą tzw. brygady obrony przeciwlotniczej samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej w okolicach miejscowości Sniżne w opanowanej przez separatystów części obwodu donieckiego na wschodzie Ukrainy. Z tej okolicy odpalono pocisk rakietowy, który strącił malezyjski samolot. Holenderska prokuratura chciała przesłuchać Cemacha w charakterze świadka.
Portal śledczy Bellingcat twierdzi, że Cemach został porwany 27 czerwca br. przez ukraińskie służby specjalne z terytorium kontrolowanego przez prorosyjskich separatystów, a następnie formalnie aresztowany przez sąd w Kijowie pod zarzutem prowadzenia działalności terrorystycznej. W czwartek sąd apelacyjny anulował tę decyzję zarządzając wobec Cemacha jedynie nadzór ochronny. (PAP)
dmi/ ap/
Komentarze