Przejdź do treści
Wypadek śmigłowca Kobe Bryantem, fot. CNN
Źródło artykułu

Federalna śledcza: pilot helikoptera z Bryantem na pokładzie chciał ominąć chmury

Federalna śledcza poinformowała, że pilot helikoptera z Kobem Bryantem na pokładzie w swoim ostatnim komunikacie powiedział kontrolerom ruchu lotniczego, iż zwiększył wysokość, by ominąć warstwę chmur. Legendarny koszykarz zginął w niedzielę w katastrofie śmigłowca Sikorsky S-76B (znaki rejestracyjne N72EX).

Na miejscu tragedii w Calabasas pracuje zespół śledczych Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu. Należąca do niego Jennifer Homendy przekazała dziennikarzom kilka danych dotyczących wypadku. Zaznaczyła, że części helikoptera są porozrzucane w dużej odległości od siebie.

"Kawałek ogona znajduje się u stóp wzgórza, a kadłub po drugiej jego stronie. Ok. 100 m dalej jest wirnik" – relacjonowała.

W mediach niektórzy eksperci sugerowali, że przyczyną wypadku mogła być gęsta mgła. Warunki były na tyle trudne, że śmigłowce policji i szeryfa hrabstwa wtedy w ogóle nie wylatywały.

"Sprawdzimy wszystko – od historii pilota po silniki. Patrzymy na człowieka, maszynę i przyrodę. Pogoda to tylko niewielka część tego" – zaznaczyła Homendy.

Pilot poprosił o VFR spec (zezwolenie na lot z obniżonymi minimami VFR). 

"Około cztery minuty później pilot przekazał im, że zwiększa wysokość, by ominąć warstwę chmur. Kiedy zapytano go, co planuje potem zrobić, nie uzyskano już odpowiedzi. Dane radaru wskazują, że wspiął się na wysokość 701 m, a następnie zaczął skręcać w lewo. Ostatni kontakt radiowy miał miejsce ok. godz. 9.45 czasu miejscowego" – podała śledcza.

Jak dodała, dwie minuty później ktoś znajdujący się na ziemi zadzwonił pod numer 911, zgłaszając wypadek. Poinformowała też, że wrak znaleziono na wys. 331 m.

Łącznie zginęło wówczas dziewięć osób. Na pokładzie poza 41-letnim Bryantem znajdowała się m.in. jego 13-letnia córka Gianna.


Przeczytaj również:
Legendarny koszykarz Kobe Bryant zginął w katastrofie helikoptera (transmisja ATC)

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony