Przejdź do treści
Źródło artykułu

Europejskie linie lotnicze przeciw polityce UE ws. CO2

Szefowie europejskich linii lotniczych skrytykowali w czwartek politykę UE ws. pozwoleń na emisję CO2. Obawiają się, że jeśli tylko oni będą za nie płacić, to stracą konkurencyjność np. wobec Chin, które zapowiedziały, że nie będą kupować unijnych pozwoleń.

Od tego roku przewoźnicy korzystający z lotnisk UE zostali włączeni do unijnego systemu handlu emisjami CO2 (ETS). W br. muszą kupić ok. 15 proc. pozwoleń na emisję CO2, a resztę dostaną darmo. Za brak pozwoleń grożą im kary finansowe, a nawet zakaz lotów. Chiny otwarcie oznajmiły, że nie będą płacić za unijne pozwolenia, także Indie wydały swoim liniom zalecenie, by nie brały udziału w ETS.

"Rozumiemy wyzwania klimatyczne i jesteśmy gotowi poczynić wkład na zasadach globalnych. Nie zaakceptujemy zakłócenia konkurencyjności" - powiedział w czwartek dyrektor z Brussels Airlines Bernard Gustin, po spotkaniu szefów europejskich linii lotniczych stowarzyszonych w Zrzeszeniu Europejskich Przewoźników (AEA).

Dodał, że europejscy przewoźnicy zapłacą za to, że UE "zdecydowała się dać lekcję z ochrony środowiska reszcie świata".

"Mówimy o możliwym poważnym wpływie na relacje handlowe między UE a innymi krajami. Dwa kraje, które nie stosują się do wskazań UE, to Chiny i Indie, dwie najszybciej rosnące gospodarki światowe" - zaznaczył szef zrzeszenia International Airlines Group Willie Walsh. "Jak wszyscy wiedzą Europa jest teraz krucha, mamy kryzys strefy euro (...), sądzimy, że to szaleństwo ryzykować wojnę handlową przez postawę UE w sprawie emisji CO2" - mówił.

Prezes holenderskich linii lotniczych KLM Peter Hartman przestrzegł, by nie mówić, że "ryzykujemy wojnę handlową". Wskazał, że w tej sytuacji "bardzo łatwo jest na przykład Rosjanom podnieść stawką za przelot (nad Syberią - PAP)".

Wszyscy przekonywali, że możliwe jest globalne rozwiązanie na forum działającej przy ONZ Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO), ale - jak mówił Gustin - Komisja Europejska jej nie słucha. Komisja twierdzi z kolei, że od kilku lat zabiegała o wypracowanie globalnego porozumienia w tej sprawie na forum ICAO, wobec braku efektów objęła zagranicznych przewoźników unijnym systemem.

Zdaniem Walsha ICAO byłoby w stanie wypracować globalne środki obniżenia emisji CO2 w lotnictwie nawet za rok. Pytany przez PAP, czemu przemysł lotniczy wcześniej nie przygotował konkurencyjnych dla ETS rozwiązań, skoro od kilku lat znane były zamiary KE, odparł: "ICAO jest organizacją polityczną, nie mam na nią wpływu".

"Przemysł przygotował wiele propozycji i od kilku lat przestrzegał przed obecną sytuacją. Jest interakcja z ICAO, ale ostatecznie odpowiedzialność leży w rękach liderów politycznych" - powiedział.

W pracach ICAO biorą udział głównie urzędy i instytuty z krajów członkowskich zajmujące się lotnictwem cywilnym i współpracujące z przemysłem m.in. polski Urząd Lotnictwa Cywilnego.

Pod koniec lutego przedstawiciele 29 krajów, m.in. USA, Rosja, Brazylia i Chiny podpisali wspólną deklarację, w której zagrozili Europie środkami odwetowymi za przymus płacenia za unijne pozwolenia na emisję.

Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) oszacowało, że roczne koszty ETS dla branży lotniczej wyniosą w br. 900 mln euro, a w 2020 r. 2,8 mld euro.

Z Brukseli Julita Żylińska (PAP)

FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony