Czechy: cztery osoby nie żyją w wyniku katastrofy śmigłowca w Pilźnie
Cztery osoby zginęły w środę po południu w katastrofie małego śmigłowca w Pilźnie na zachodzie Czech – poinformowała agencja CzTK. Z nieustalonych na razie przyczyn maszyna spadła na pustą halę fabryczną, przebiła dach i zawisła na elementach konstrukcji.
– Służbom medycznym nie udało się uratować czterech rannych – powiedział czeskiej agencji rzecznik pogotowia ratunkowego Martin Brejcha.
Przedstawicielka policji Dana Ladmanova uściśliła, że ofiary znajdowały się na pokładzie śmigłowca.
Na miejsce katastrofy w strefie przemysłowej Borska Pole przyjechały także zespoły straży pożarnej, ponieważ z uszkodzonej maszyny – niewielkiego śmigłowca Robinson – wyciekło paliwo. Rzecznik straży pożarnej Petr Poncar poinformował, że nie doszło do pożaru.
Jak zapewnili przedstawiciele służb ratowniczych, w chwili wypadku wewnątrz hali fabrycznej nikogo nie było i nie znajdowały się w niej żadne materiały produkcyjne.
(fot. blesk.cz)
Wcześniej podawano, że maszyna spadła na halę fabryczną cynkowni firmy Mea. Jej przedstawiciele zdementowali te doniesienia.
Według pierwszych informacji statyka budynku może być naruszona. Stan hali i rozbitej maszyny kontrolował policyjny śmigłowiec wyposażony w kamerę termowizyjną. Wykorzystywano także drony.
Świadkowie zdarzenia, cytowani przez stację CT24 czeskiej telewizji publicznej, opisywali, że śmigłowiec najpierw leciał nad obszarem przemysłowym i prawie zatrzymał się w powietrzu, a następnie spadł na dach budynku. "Najpierw słyszałem huk, a później zapanowała cisza" – mówił jeden z nich.
Komentarze