Brytyjski rząd wyczarteruje drugi samolot do ewakuacji z Brytyjczyków z Wuhanu
Samolot odleci z Wuhanu w niedzielę rano i wyląduje w bazie lotniczej RAF Brize Norton w hrabstwie Oxfordshire. Ewakuowane osoby muszą przejść 14-dniową kwarantannę.
Jak się szacuje, w prowincji Hubei, której stolicą jest Wuhan, pozostało około 165 obywateli brytyjskich, z czego 108 zwróciło się do Foreign Office z prośbą o pomoc w powrocie.
"Pracujemy przez całą dobę, aby pomóc obywatelom brytyjskim opuścić prowincję Hubei, na pokładach samolotów do Wielkiej Brytanii, Francji i Nowej Zelandii. Ministerstwo spraw zagranicznych czarteruje drugi i ostatni samolot do Wielkiej Brytanii, aby pomóc wszystkim obywatelom brytyjskim w Hubei i osobom pozostającym na ich utrzymaniu w wyjeździe. Zachęcam wszystkich brytyjskich obywateli w Hubei do zarejestrowania się w naszych zespołach, jeśli chcą wyjechać tym lotem" - oświadczył minister spraw zagranicznych Dominic Raab.
Dotychczas brytyjskie władze ewakuowały z Wuhan ponad 100 osób - 83 przyleciały w miniony piątek samolotem wyczarterowanym przez rząd, kolejne 11 w niedzielę na pokładzie samolotu francuskiego, a we wtorek ośmiu obywateli brytyjskich i sześciu członków ich rodzin poleciało do Nowej Zelandii, skąd zostaną sprowadzeni do kraju.
We wtorek resort spraw zagranicznych zalecił wszystkim Brytyjczykom przebywającym w Chinach, by jeśli tylko mogą, opuścili ten kraj, bo w związku z wprowadzanymi ograniczeniami w przemieszczaniu się, w kolejnych tygodniach może to być coraz trudniejsze. Jak się ocenia, w Chinach przebywa obecnie ok. 30 tys. Brytyjczyków.
Według najnowszych danych ogłoszonych w środę przez władze chińskie liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa w tym kraju wzrosła do 491. W całych Chinach zarażonych jest prawie 25 tys. osób. Choroba rozprzestrzeniła się na ponad 20 krajów świata. Poza Chinami kontynentalnymi odnotowano dotąd dwa zgony – na Filipinach i w Hongkongu.
W Wielkiej Brytanii potwierdzono do tej pory dwa przypadki koronawirusa - oba o obywateli chińskich.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ kar/
Komentarze