Borusewicz: o godz. 14 w Senacie debata nad raportem Millera
"Podjąłem decyzję o wprowadzeniu do porządku obrad informacji ministra Millera na temat wyników prac jego komisji do zbadania katastrofy pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r." - powiedział marszałek Senatu na porannym briefingu prasowym.
Jak poinformował, dyskusja na tym punktem odbędzie się około godz. 14; będzie to drugi punkt rozpoczynającego się w środę posiedzenia Senatu. Wcześniej szef komisji badającej katastrofę smoleńską, Jerzy Miller spotka się z posłami sejmowej Komisji Obrony Narodowej i będzie odpowiadał na ich pytania w sprawie raportu.
"Kiedy zakończymy debatę, nie wiem. Na pewno będzie wiele pytań i myślę, że znaczna część senatorów weźmie udział w dyskusji" - powiedział Borusewicz. Jak dodał, przewiduje, że debata nad raportem przeciągnie się do późnej nocy. "Bardzo możliwe, że w związku z wprowadzeniem do porządku obrad tego punktu, Senat będzie pracował także w sobotę" - przewiduje marszałek.
Oprócz ministra Millera - poinformował Borusewicz - na debacie pojawi się szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztof Parulski. Nie będzie natomiast innych - poza Millerem - członków komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej. "Nie przewiduję żadnych konfrontacji, chociaż możliwe, że będą pytania do prokuratora Parulskiego" - zaznaczył marszałek.
Wniosek o uzupełnienie senackiego porządku obrad o punkt dotyczący przedstawienia informacji rządu na temat ustaleń dokonanych w trakcie postępowań dotyczących katastrofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem był już kilkakrotnie składany przez senatorów PiS na poprzednich posiedzeniach izby.
"Informację o pracach komisji ministra Millera możemy uzyskać po zakończeniu tych prac. Dyskusja na temat doniesień prasowych nie miała jakiegokolwiek sensu, przynajmniej w Senacie" - tłumaczył w środę Borusewicz.
Jak podkreślił, "Senat nie jest miejsce odpowiednim, by dyskutować na temat informacji prasowych zaś na pewno jest dobrym miejscem, by wysłuchać informacji ministra Millera i na ten temat dyskutować po zakończeniu pracy komisji i opublikowaniu raportu".
Z przedstawionego w miniony piątek raportu komisji Millera wynika m.in., że załoga Tu-154M, który 10 kwietnia ubiegłego roku rozbił się pod Smoleńskiem, chciała wykonać jedynie próbne podejście do lądowania, nie wykonała jednak automatycznego odejścia m.in. z powodu braków w wyszkoleniu w 36. specpułku. Komisja stwierdziła m.in., że piloci przewożący najważniejsze osoby w państwie nie ćwiczyli na symulatorach lądowania w skrajnie trudnych warunkach, przy wykorzystaniu systemu TAWS.
Eksperci podkreślili też w dokumencie, że były braki w szkoleniu dotyczącym współpracy załogi pomiędzy sobą - efektem było to, że dowódca załogi był "nadmiernie obciążony". Wskazali również na nieprawidłowości w wyposażeniu lotniska i pracy rosyjskich kontrolerów - m.in. polska załoga mylnie była informowana, że jest na właściwej ścieżce i kursie.
Według komisji, nie było bezpośrednich zewnętrznych nacisków na załogę, by lądowała w Smoleńsku; dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik w końcowej fazie lotu był w kokpicie Tu-154M, nie ingerował jednak w działanie ani kapitana, ani załogi.
W efekcie raportu do dymisji podał się minister obrony narodowej Bogdan Klich. Media spekulują o kolejnych dymisjach w wojsku związanych z ustaleniami komisji Millera.
W minionym tygodniu Naczelny Prokurator Wojskowy Krzysztof Parulski ujawnił - nie podając szczegółów - że prokuratura wojskowa zamierza stawiać zarzuty w śledztwie smoleńskim w wątku wojskowym. (PAP)
mzk/ mok/ ura/
Komentarze