Adamczyk: w sprawie awarii systemu kontroli powietrznej musiałem zawiadomić prokuraturę
Jak poinformowało PAP w czwartek Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, w nocy z 16 na 17 grudnia 2016 r. w Centrum Zarządzania Ruchem Lotniczym Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej podczas kontroli działania zapasowej instalacji elektrycznej, powstała awaria, "polegająca na zakłóceniu automatycznego przetwarzania, gromadzenia i przekazywania danych informatycznych o szczególnym znaczeniu dla bezpieczeństwa w komunikacji lotniczej".
"Musiałem zawiadomić prokuraturę, ponieważ nie otrzymałem żadnych satysfakcjonujących informacji, co było powodem tego zdarzenia. Nie można było wykluczyć, że takie zdarzenie powtórzy się i zagrozi bezpieczeństwu w ruchu lotniczym" - powiedział Adamczyk w czwartek PAP.
Według RMF FM na skutek awarii systemu polskiej kontroli powietrznej w nocy z 16 na 17 grudnia zeszłego roku polscy kontrolerzy stracili możliwość monitorowania przelotów nad naszym krajem na pół godziny.
W uzasadnieniu zawiadomienia ministra Adamczyka do Prokuratury Rejonowej Warszawa - Śródmieście z 22 grudnia 2016 r. (do którego dotarła PAP), napisano, że "zakłócenia te uniemożliwiły funkcjonowanie systemów kontroli ruchu lotniczego oraz przetwarzanie przez nie danych w takim stopniu", że 17 grudnia tuż po północy "kierujący zmianą służb ruchu lotniczego podjął decyzję o graniczeniu ruchu w polskiej przestrzeni powietrznej". Wskutek tej decyzji samoloty znajdujące się w polskiej przestrzeni powietrznej zostały przekierowane do państw sąsiednich, a starty z krajowych lotnisk zostały opóźnione. Czas zamknięcia przestrzeni powietrznej wyniósł 30 minut. Pełną zdolność operacyjną przywrócono po przeprowadzeniu o godz. 5 rano testu sprawności operacyjnej systemów.
Resort, opisując całą sytuację w zawiadomieniu do prokuratury, podał, że około godziny 23.47 dyżurny technik w Centrum Zarządzania Ruchem Lotniczym PAŻP "podjął czynności prowadzące do sprawdzenia działania zapasowej instalacji elektrycznej dla systemów kontroli ruchu lotniczego w polskiej przestrzeni powietrznej".
"Celem działania było sprawdzenie funkcjonowania podtrzymujących zasilanie awaryjne trzech zapasowych awaryjnych systemów zasilania UPS. Po odłączeniu przez techników zasilania miejskiego, doszło do awarii 14 zestawów akumulatorów. Awaria ta spowodowała przerwę w zasilaniu agregatów prądotwórczych, na skutek czego testowane systemy UPS przestały działać. Kierujący ruchem lotniczym pracownicy Centrum Zarządzania Ruchem Lotniczym zostali pozbawieni dostępu do zobrazowania radarowego, systemu łączności telefonicznej i radiowej, wewnętrznej sieci LAN oraz systemów wspomagających" - czytamy w zawiadomieniu.
W przesłanym PAP stanowisku resort podkreślił, że "Minister Infrastruktury i Budownictwa podjął niezwłocznie działania, mające na celu wyjaśnienie zaistniałej sytuacji". "Prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego został zobowiązany do wszczęcia w trybie pilnym kontroli doraźnej w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, w której doszło do zdarzenia. Minister wystąpił również do Prezesa PAŻP o szczegółowe wyjaśnienia tej sprawy" - czytamy.
Jak podkreślono, "zapewnienie bezpieczeństwa w przestrzeni powietrznej, a w szczególności pasażerów korzystających z linii lotniczych jest dla nas zawsze absolutnym priorytetem". Dlatego minister Adamczyk "niezwłocznie po uzyskaniu informacji o zaistniałym zdarzeniu" wystąpił do właściwych służb lotniczych oraz do prokuratury o wyjaśnienie sytuacji.
Minister złożył zawiadomienie do prokuratury Rejonowej Warszawa - Śródmieście 22 grudnia 2016 r.
W zawiadomieniu minister napisał, że składa je z powodu podejrzenia "popełnienia przestępstwa polegającego na zakłóceniu i uniemożliwieniu automatycznego przetwarzania, gromadzenia i przekazywania danych informatycznych, stanowiących informacje o szczególnym znaczeniu dla bezpieczeństwa w komunikacji lotniczej, w systemie ATM - zarządzania ruchem lotniczym w polskiej przestrzeni powietrznej w Warszawie w Centrum Zarządzania Ruchem Lotniczym, w nocy z 16 na 17 grudnia 2016 r., oraz uszkodzeniu urządzeń służących do automatycznego przetwarzania, gromadzenia lub przekazywania tych danych, tj. o czyn z art. 269 § 1 i 2 kk".
Adamczyk, powołując się na art. 303 kpk., wnosił w tym zawiadomieniu "o wszczęcie i przeprowadzenie w niniejszej sprawie postępowania karnego".
Jak powiedział w rozmowie z PAP Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu, ekspert ds. bezpieczeństwa Fundacji Pułaskiego tego typu awaria jest możliwa, ponieważ są to systemy elektroniczne.
"I jak doskonale wiemy - wszelkie tego rodzaju systemy komputerowe są podatne na różnego rodzaju formy oddziaływania nieautoryzowanego, czyli tego, co nazywamy potocznie atakiem hakerskim. Oczywiście zawsze istnieje możliwość i tego nie można nigdy wykluczyć, że zawiódł sprzęt. Nawet najlepszy sprzęt zawodzi. W związku z tym tego nie można wykluczyć i trzeba to zbadać" - skomentował.
"Na pewno okoliczności powinny zostać bardzo dogłębnie zbadane. Po pierwsze czy nie mieliśmy do czynienia z celowym działaniem, mającym na celu zakłócenie ruchu powietrznego na terenie Polski. Jest to dosyć prawdopodobne. Byłby to prawdopodobnie wówczas przejaw jakichś działań, jakiejś formy ataku hakerskiego. Podejrzewam, że prowadzonego nie przez osoby prywatne, czy domorosłych hakerów. Tylko raczej jakichś działań inspirowanych przez jakiś rząd" - ocenił.
Jego zdaniem nie należy wykluczyć tego, że taka zbieżność z grudniowymi wydarzeniami nie była przypadkowa. W sobotę 17 grudnia, gdy w telewizji publicznej nadawano wystąpienie szefowej rządu premier Beaty Szydło, nastąpiły zakłócenia w nadawaniu sygnału telewizyjnego. W jego efekcie nie wszyscy w Polsce mogli oglądać orędzie premier. Operator naziemnej infrastruktury firma EmiTel poinformowała wówczas w komunikacie, że w dniach 17 i 18 grudnia 2016 r. na 11 spośród 137 obiektów nadających sygnał MUX3 nastąpiły krótkie kilkuminutowe zakłócenia w prawidłowych emisjach, spowodowane błędami synchronizacji. Także Polska Agencja Prasowa w piątek 16 grudnia miała awarię systemów informatycznych, o czym poinformowała Rządowe Centrum Bezpieczeństwa i zwróciła się do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o zbadanie okoliczności tego zdarzenia.
"To nie ulega wątpliwości, że (grudniowe wydarzenia - PAP) to jedna z hipotez, którą trzeba poważnie rozważać. Myślę, że wszelkiego rodzaju działania intencjonalne następują w momentach jakiegoś przesilenia, czy kryzysu i to, że wypadło to w okresie kryzysu - pewnie przypadkiem nie jest. I należy bardzo poważnie wziąć to pod uwagę, analizując różne hipotezy. Kto i dlaczego i co zamierzał osiągnąć? Ale to zbyt poważne sprawy i nie powinny one być przedmiotem wewnętrznych prób rozgrywania tego. Możemy mieć do czynienia z działaniami (...) z zewnątrz kraju. To jest kwestia dosyć poważna z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa i należy ją przeanalizować" - tłumaczył ekspert.
W jego ocenie "gdyby to nie była jakaś awaria techniczna i mielibyśmy do czynienia z jakąś próbą zewnętrzną, którą możemy określić jako atak na ten system, to fakt, że się to odbywało w czasie grudniowego kryzysu parlamentarnego, to mogła być forma testowania zdolności naszego systemu bezpieczeństwa na reagowanie w podobnych sytuacjach". "Wykorzystując moment przesilenia, aby przetestować zdolność systemów zarówno technicznych, jak i również organizacyjnych, i instytucji państwowych do wykrycia i zneutralizowania jakiegoś zdarzenia" - powiedział.
16 grudnia rozpoczął się kryzys parlamentarny w trakcie 33. posiedzenia Sejmu. Bezpośrednią przyczyną sporu między posłami PiS a większością opozycji były dwa wydarzenia: plan ograniczenia dostępu mediów do parlamentu oraz wykluczenie z obrad posła PO Michała Szczerby. W trakcie czytania ustawy budżetowej doszło do wymiany zdań między posłem Szczerbą a marszałkiem Markiem Kuchcińskim, która skończyła się wykluczeniem Szczerby z sejmowych obrad. W ramach protestu po decyzji marszałka, grupa posłów PO i Nowoczesnej blokowała mównicę w sali posiedzeń. A następnie do połowy stycznia blokowano salę plenarną Sejmu.
Mówiąc o awarii systemu w Centrum Zarządzania Ruchem Lotniczym PAŻP Grzegorz Małecki powiedział, że konieczne jest dokładne przeanalizowanie okoliczności zdarzenia przez odpowiedzialne służby bezpieczeństwa państwa, aby ustalić co i w którym momencie zawiodło, aby zabezpieczyć ten istotny element infrastruktury krytycznej państwa przed podobną sprawą w przyszłości. "Najważniejsze jest bowiem zapobieganie zagrożeniom dla bezpieczeństwa" - podkreślił.
Warszawska prokuratura poinformowała w czwartek PAP, że w tej chwili nie ma dowodów wskazujących na to, że awaria, która w grudniu 2016 r. doprowadziła do ograniczenia ruchu samolotów w polskiej przestrzeni lotniczej, była efektem czyjegoś celowego działania. Prokuratura bada, czy do awarii mogło dojść w wyniku czyjegoś celowego działania.
Rzecznik prasowy Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej Mikołaj Karpiński powiedział PAP, że po wydarzeniach w nocy z 16 na 17 grudnia 2016 r. został przeprowadzony szczegółowy audyt, po którym powstały zalecenia i harmonogram działań naprawczych. Zalecenia i działania, które mają bezpośredni wpływ na prawidłowe funkcjonowanie systemu zostały już zrealizowane.
Polska Agencja Żeglugi Powietrznej jako jedyna instytucja w Polsce szkoli i zatrudnia cywilnych kontrolerów lotu oraz zarządza ruchem lotniczym na naszym niebie. PAŻP dba o bezpieczeństwo samolotów lądujących i odlatujących z polskich lotnisk, a także przelatujących przez nasz kraj. (PAP)
autor: Aneta Oksiuta
edytor: Dorota Skrobisz (PAP)
aop/ skr/ son/
Komentarze