Korea Płd: akcja balonowa Pjongjangu zakłóca transport powietrzny; eksperci: to "miękki terroryzm"
Prowadzona przez Koreę Płn. akcja przesyłania do Korei Płd. balonów wypełnionych odpadami wywołała poważne zakłócenia w ruchu lotniczym - poinformował w środę południowokoreański deputowany. Eksperci z amerykańskiego think tank CSIS działania Pjongjangu oceniają jako formę "miękkiego terroryzmu".
W ramach trwającej od przeszło miesiąca "akcji odwetowej" za zrzut broszur skierowanych przeciwko reżimowi Kim Dzong Una Pjongjang wysłał w kierunku Korei Południowej ponad 2 tys. balonów z odpadami, w tym z makulaturą, znoszonymi ubraniami oraz ziemią zawierającą ślady ludzkich odchodów i pasożytów.
Powołując się na nowe dane z południowokoreańskiego ministerstwa transportu, poseł Jeong Jun Ho przekazał, że unoszące się w powietrzu balony zakłóciły lot 115 komercyjnych samolotów, co wpłynęło na plany podróży i bezpieczeństwo ponad 10 tys. pasażerów.
Pod koniec czerwca media informowały o wstrzymaniu operacji na międzynarodowym lotnisku Seul-Inczon w związku z wykryciem kilku balonów nad jego terenem. Władze portu lotniczego potwierdziły, że jeden z nich wylądował na płycie lotniska w pobliżu terminalu pasażerskiego, a trzy pasy startowe zostały tymczasowo zamknięte; jak dodano, nie był to pierwszy taki incydent.
Reżim w Pjongjangu ucieka się do wysyłania śmieci zamiast ulotek propagandowych, tak jak to robił podczas zimnej wojny, ponieważ wie, że promowanie swojej ideologii wśród mieszkańców Korei Płd. jest "śmieszne" i "potwierdza bankructwa ideologii (Pjongjangu)" - ocenili eksperci think tanku Center for Strategic and International Studies (CSIS) w opublikowanym w poniedziałek raporcie.
"Chociaż balony obnażają słabość i niepewność Korei Północnej, nie należy ich lekceważyć" - przestrzegli analitycy CSIS. "Balony wypełnione śmieciami i szkody, jakie wyrządzają, są formą miękkiego terroryzmu" - podsumowano.
"Wyobraźmy sobie, że w balonach umieszczono by niemożliwy do zidentyfikowania biały proszek; wywołałoby to panikę w społeczeństwie Korei Płd. i wpłynęło na zagraniczny kapitał w krajowej gospodarce" - dodano.
Autorzy raportu odrzucili twierdzenia części obserwatorów, którzy utrzymują, że dyktator Korei Północnej "podjął strategiczną decyzję o rozpoczęciu wojny".
Gdyby Kim Dzong Un "naprawdę przygotowywał się do wojny, jest mało prawdopodobne, aby sprzedawał całą swoją amunicję Rosji (...) nie zrywałby (też) stosunków z Koreą Południową" - piszą eksperci. Jak dodali, Pjongjang "nie zapowiadałby przyszłej inwazji, ale obłudnie wzywałby do międzykoreańskich inicjatyw pokojowych, tak jak to robiono to w przededniu wojny koreańskiej (w latach (1950-1953)" - zaznaczono.
Krzysztof Pawliszak (PAP)
krp/ akl/
Komentarze