85. rocznica tragedii na „Żwirkowisku” – relacja z Cierlicka
Wydaje się, że całkiem niedawno obchodziliśmy okrągłą 80-tą rocznicę katastrofy lotników – Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury, a tu 5 lat przeminęło, i w niedzielne południe zameldowaliśmy się w Cierlicku-Kościelcu by w ten sposób oddać hołd naszym bohaterom. Bohaterom – twórcom pierwszego wielkiego sukcesu lotniczego odrodzonej Polski!
W uroczystościach wzięli udział czynni lotnicy z gen. Jemielniakiem reprezentującym Wojsko Polskie – na czele. Wojska Lotnicze reprezentowały godnie: kompania reprezentacyjna, orkiestra reprezentacyjna i Sztandar Pułku Szkolnego z asystą. Środowiska seniorów lotnictwa reprezentowali przedstawiciele Stowarzyszeń Seniorów Lotnictwa Wojskowego, Klubów Seniorów Lotnictwa Aeroklubu Polskiego, Związku Polskich Spadochroniarzy, Stowarzyszenia Weteranów Misji Pokojowych ONZ.
Z liczną reprezentacją zjawili się harcerze, którzy zjechali z różnych stron Polski, oraz przedstawiciele młodzieży z klas tzw. mundurowych. Przybyli paralotniarze z Rybnickiego Klubu Paralotniowego. Z Górskiej Szkoły Szybowcowej Żar przyjechali autobusem seniorzy lotnictwa – miłośnicy Żaru, reprezentujący środowiska lotnicze polskie i zagraniczne. Oczywiście obecni byli mieszkańcy Cierlicka i członkowie miejscowego koła Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Republice Czeskiej. Polskie władze reprezentowała p. Konsul przybyła z Bratysławy.
O godzinie 11-tej rozpoczęła się msza święta, po której udaliśmy się w szyku, prowadzeni przez kompanię honorową na „Żwirkwisko”. Tam uderzeniem w dzwon rozpoczęła się uroczystość pod obeliskiem. Głos zabierali przedstawiciele polskich władz, wojska, seniorów lotnictwa wojskowego, oraz p. Tadeusz Smugała – prezes koła PZK-O – opiekun tego miejsca.
Po przemówieniach delegacje – a wśród nich rodzina F. Żwirki – złożyły wieńce i kwiaty. Chór zaśpiewał dwa utwory, a orkiestra odegrała „Marsz Lotników”. Tadeusz Smugała uderzeniem w dzwon zakończył uroczystość.
Tyle oficjalnej relacji.
A nieoficjalnie mam wiele pretensji do organizatora tej uroczystości, obojętne kto nim był.
Po pierwsze – przykro zrobiło się nam – seniorom lotnictwa, gdy pułkownik polskiego lotnictwa zarządził, że do kościoła wchodzą tylko sztandarowi ze sztandarami. Poczty mają czekać przed kościołem. Powód – bo do kościoła trzeba było wpuścić młodzież: harcerzy, klasy mundurowe i bóg jeszcze wie kogo. A my – lotnicy – mieliśmy stać przed kościołem! Na lotniczej uroczystości!
Po drugie – ksiądz celebrujący mszę w swoim kazaniu tak się rozkręcił, że zapomniał o… bohaterach tej uroczystości. Ba, w kazaniu swym nie wspomniał w ogóle o lotnikach. Za to prawił je na tyle długo, że na oczach nas – seniorów – po kolei wyprowadzano kolejnych młodych nieszczęśników, którym sił brakło, by wytrzymać jedną godzinę… Tak w sumie wyprowadzono osiem osób.
Po trzecie – wyznaczono mistrza ceremonii, który miał problem z polską mową. Dukał, niemiłosiernie kalecząc polski język. Na takiej uroczystości?! Kompromitacja!
Po czwarte – wybór pieśni dla repertuaru chóru w której są słowa … ‚hej kto Polak na bagnety…” czemu miał służyć? Polsko – Czeskiej przyjaźni? Akurat na Zaolziu uważam, że był to bardzo zły pomysł. Zupełnie jakby brakowało innych neutralnych pieśni, które można by zadedykować tragicznie zmarłym.
Po piąte – w przemówieniach nie wspomniano o lotnikach, którzy bardzo licznie przybyli oddać hołd bohaterom narodowym, mimo, że sami są światowymi sławami, teraz już niestety w mocno podeszłym wieku. Natomiast organizatorzy zupełnie nie wykorzystali wychowawczych aspektów Ich uczestnictwa.
I wreszcie – kindersztuba oraz protokół dyplomatyczny nakazuje odpowiedni ubiór na odpowiednie okazje. Rozumiem, że rowerzyści przyjechali na rowerach, a mimo to mieli piękne, klubowe stroje, natomiast przedstawicielka naszego Rządu była ubrana jak na prywatne zakupy, a nie oficjalną uroczystość, gdzie reprezentować miała Polskę pośród lotników w pełnej gali!!! Wstyd!
Zresztą dotyczy to też znacznej części naszej młodzieży harcerskiej i mundurowej, której nikt najwyraźniej nie nauczył czyścić butów, a ich drużynowi i opiekunowie tego nie zauważyli. Również trzymanie założonych na piersi rąk nie przystoi gdy występuje się w mundurze, na oficjalnych uroczystościach. No ale to już brak wiedzy z zakresu musztry.
Myślę, że te uwagi powinny posłużyć za konspekt przy organizacji kolejnej rocznicy. Niestety, dla części z uczestniczących tam sławnych lotników ta będzie ostatnia i tak zostanie zapamiętana.
Leszek Mańkowski
Prezes Rady Seniorów Lotnictwa AP
Poniżej fotorelacja z uroczystości:
Komentarze