Kiepski żart przyczyną kłopotów na lotnisku
Jak poinformował Karpacki Oddział Straży Granicznej, odmową zabrania na pokład samolotu i mandatem karnym zakończyła się w poniedziałek wieczorem podróż dwójki młodych pasażerów. Kiepski żart spowodował, że zamiast polecieć do pracy musieli opuścić teren krakowskiego lotniska.
Podczas nadawania bagażu do Londynu Gatwick, młody mężczyzna odpowiadając na rutynowe pytanie dotyczące posiadania niebezpiecznych przedmiotów wspomniał o... bombie.
Jego słowa spowodowały natychmiastową reakcję pracowników i służb lotniskowych, które bezzwłocznie podjęły interwencję. Do działań pirotechnicznych przystąpili funkcjonariusze Straży Granicznej oraz przewodnik z psem służbowym do wykrywania materiałów wybuchowych.
Bagaże mężczyzny oraz towarzyszącej mu kobiety zostały sprawdzone i na szczęście – wbrew słowom podróżnego – nie zawierały niebezpiecznych, ani zabronionych przedmiotów. Nie pomogła skrucha, wyjaśnienia i przyznanie się do winy mężczyzny…
Z powagi sytuacji i wynikających z niej konsekwencjach podróżny zdał sobie sprawę, gdy przyjmował nałożony na niego mandat karny, a kapitan statku powietrznego zdecydowanie odmówił zabrania na pokład nie tylko żartownisia, ale też towarzyszącej mu kobiety.
Nie wiadomo, czy mężczyzna będzie mógł liczyć na wyrozumiałość, gdy nie stawi się na czas do pracy w Wielkiej Brytanii.
Komentarze