80-ta rocznica „Bitwy o Anglię” oraz...
...przy okazji rocznica pierwszych lotów operacyjnych najstarszego zarejestrowanego samolotu w Polsce - De Haviland Tiger Moth SP-YAA - numer RAF T-7230.
Historycy uważają walki powietrzne 10 lipca 1940 roku za początek lotniczej kampanii przeciw Wielkiej Brytanii prowadzonej głównie przez Luftwaffe, jako przygotowanie do desantu. Operacja morska przerzucenia sił lądowych Wermahtu pod kryptonimem „Lew Morski” miała się zacząć zaraz po wywalczeniu przewagi w powietrzu nad Royal Air Force. Luftwaffe atakowała na początku konwoje, by następnie przenieść nacisk na brytyjskie lotniska, stacje radarowe i przemysł lotniczy. We wrześniu głównym celem ataków stała się stolica Królestwa. Miasto i zarazem morale Brytyjczyków miało zostać zniszczone. 15 września 1940 roku to dzień wielkiej bitwy nad Londynem i polami Kentu, który uważa się za przełomowe wydarzenie - nie tylko tej kampanii, ale i całej II Wojny Światowej. Straty zadane Luftwaffe tego dnia uzmysłowiły Goringowi i Hitlerowi, że RAF jest nadal poważnym przeciwnikiem i inwazja jest zbyt ryzykowna. Mimo, że intensywne walki w powietrzu trwały aż do kończą października, ale już 19 września operacja „Lew Morski” została czasowo odroczona, a potem wstrzymana. Pierwsza poważna, strategiczna porażka armii Trzeciej Rzeszy, w Bitwie, która zmieniła Historię i w której istotną i niekwestionowaną rolę odegrały Polskie Siły Powietrzne.
W cieniu wydarzeń „Bitwy o Anglię” Tiger Moth T-7230 rozpoczął swoją służbę w RAF. Dokładnie 16 września 1940 roku - tak, dzień po Wielkiej Bitwie - wykonał swój pierwszy lot szkolny rozpoczynając swoją cichą lecz potrzebną służbę w RAF. Egzemplarz latał już wcześniej. Zaczął powstawać jeszcze w 1939 roku jako jeden z licznych samolotów różnych typów i przeznaczeń zamówiony przez RAF zaraz po przystąpieniu Wielkiej Brytanii do wojny.
Sytuacja na Świecie spowodowana wirusem COVID-19 odsunęła na dalszy spraw wiele bardzo istotnych życiowych spraw. Z naturalną obawą patrzymy w przyszłość... pokazy lotnicze nie są teraz najważniejsze...
...ale nie będzie w tym roku właściwie okazji, że zaprezentować latający zabytek z czasów „Bitwy o Anglię” w powietrzu szerszej publiczności.
Jest jednak możliwość oglądania go w locie. Samolot bazuje w Konstancinie pod Warszawą (w hangarze JB Investments, jbi.com.pl ), w końcu kwietnia tego roku ponownie otrzymał „Pozwolenie na wykonywanie Lotów w kategorii Specjalny” (PLS) i lata dość często. Tiger Moth T-7230 symbolizuje wiele - zarówno bohaterskie czasy „Bitwy o Anglię” (nazwa popularna związana ze sławnym filmem o tym tytule, powinno być „bitwa o Wielką Brytanię”). Symbolizuje również udział naszych z Polskich Sił Powietrznych w Wojnie. Przypomina jednak również i o szalonych latach 20-tych i 30-tych - o rozwoju lotnictwa cywilnego, pierwszych wielkich przelotach i zawodach „Challange”. Przecież samolot Skarżyńskiego RWD-5bis, którym przeleciał przez Atlantyk Południowy w 1933 roku - miał dokładnie ten sam napęd, co T-7230 / SP-YAA - czyli „Gipsy Major 1C”! Nie mamy niestety przedwojennego latającego RWD w Kraju, ale jedyny pozostały, w Argentynie, RWD-13 - lata też na „Gipsy Major 1C”. Polski silnik „PZInż Junior” był bardzo podobny. Jeden z prototypów RWD-8 napędzany był również „Gipsy Major”. Jeden egzemplarz DH82 „Tiger Moth” został zakupiony przez Ministerstwo Komunikacji celem badań i porównań m.in. właśnie celem właściwego rozwoju polskiego RWD-8 oraz silników PZInż. Takich różnych drobiazgów można mnożyć.
Żaden tekst nie zastąpi oglądania „na prawdę” działającego, latającego samolotu. Możliwość zobaczenia na szczęście jest. Niestety nie ma już szansy na spotkanie i pogadanie z jego pilotami z Tamtych Czasów.
Jadwiga Jaraczewska-Pisłudska (1920-2014) nauczyła się latać na szybowcach jeszcze w przedwojennej Polsce (1937) i miała w szybownictwie osiągnięcia poważne jak na swój wiek. Na samolotach - dokładnie na DH „Tiger Moth” - wyszkoliła się w już Wielkiej Brytanii w 1942 roku. Do 1944 roku latała dla Air Transport Auxiliary, służby pomocniczej Royal Air Force, w stopniu podporucznika i porucznika ATA. Była tam z razem z resztą Polek - w ATA służyły również porucznik Stefania Wojtulanis i porucznik Anna Leska. Stacjonowała m.in. w White Waltham oraz Luton pod Londynem. Z White Waltham samodzielnie wystartowałem pierwszy raz T-7230, który z kolei w Luton stacjonował w tym samym czasie co pani Jadwiga. Nie wiemy, czy latała na T-7230 w 1942 roku... ale na pewno razem lataliśmy na nim w 2007.
Antoni Tomiczek (1915-2013) był pilotem myśliwskim jeszcze przed wojną, w 122 eskadrze II-go Pułku Lotniczego w Krakowie. Wojna zastała go z przydziałem jako instruktor w Szkole Małoletnich Lotnictwa w Radomiu. Był w bombardowanym Dęblinie, przewoził rozkazy, dostał się do niewoli sowieckiej podczas ewakuacji sprzętu do Rumunii. Przeszedł przez obózy, łagry, pracował w kamieniołomie. kiedy go zwolniono - przedostał się do Wielkiej Brytanii. Po przeszkoleniu został przydzielony do 1586. Eskadry do Zadań Specjalnych Dywizjonu 301, stacjonującej w okolicach Brindisi. Brał udział w misjach zaopatrzeniowych dla powstańczej Warszawy. Od marca 1945 roku w składzie odtworzonego 301 Dywizjonu Bombowego Ziemi Pomorskiej „Obrońców Warszawy”, odbywającym w tym okresie loty zaopatrzeniowe i transportowe wojsk między innymi do Francji, Włoch, Grecji, Niemiec, Danii i Norwegii. W Polskich Siłach Powietrznych w Wielkiej Brytanii służył do 1946 roku, następnie wrócił do Polski, ale nie mógł zawodowo pracować w lotnictwie. Na T-7230 / SP-YAA lataliśmy m.in. dla programu Discovery Historia...
Jerzy Główczewski (1922-2020) pilot 308 Dywizjonu Pierwszego Polskiego Skrzydła Myśliwskiego, gdzie służył jako podoficer pilot na Supermarine Spitfire XVI. Był w jednostce razem z moim dziadkiem mechanikiem Ryszardem Kwiatkowskim (1914-2002). Pierwszy lot samodzielny wykonał na DH „Tiger Moth” w 1943 w Hucknall a w 1946 roku został instruktorem na tym typie. Na T-7230 / SP-YAA lataliśmy kilka razy. W tym razem nad Góraszką ze Spitfire V z BBMF w malowaniu samolotu dowódcy Dywizjonu 303, Jana Zumbacha.
Jerzy odszedł 13 kwietnia tego roku, w Nowym Yorku, prawdopodobnie COVID-19. I tak wracamy do współczesności...
Zabieram również się za projekt doprowadzenia do stanu lotnego następnego „Tiger Moth”. Egzemplarz „siostrzany”, z Hatfield, trochę starszy. Służbę zaczynał w połowie 1940 roku w bazie RAF Church Fenton, tam gdzie od sierpnia formował się 306 Dywizjon Myśliwski. Może Tadeusz Rolski, może Stefan Witożeńć na nim latał?
Potrzeba trochę szczęścia, żeby tak było...na razie nie mam takich dokumentów...
Kiedy myślę o tych 200 czy 300 młodych lotnikach RAF, którzy zaczynali swoje lotnicze życie, często bardzo krótkie, na T-7230 / SP-YAA... czuję, że nie mam co marudzić, mimo, że czasy teraz na swój sposób trudne są. Mimo, że trzeba uważać na Przyszłość - powinniśmy czasem powędrować myślami w Przeszłość.
Tymczasem 10 lipca 80 lat temu zaczęła się „Bitwa o Wielką Brytanię” ...
Jacek Mainka
info@tigermoth.pl
PS.
Na koniec coś dla oka, autorstwa Andrzeja Rutkowskiego. Piękne! (przypis redakcji)
Komentarze