Koniec euforii: DHL wycofuje się z projektu dostaw realizowanych przez drony
Osiem lat temu demonstracja drona paczkowego DHL w Bonn spotkała się z ogromnym entuzjazmem mediów: mała konstrukcja nazwana „Paketcopterem” przeleciała nad Renem, sterowana zdalnie i wylądowała z małą paczką leków przed siedzibą firmy DHL.
Nastrój był euforyczny; nie planowano nic innego, jak zrewolucjonizować logistykę usług kurierskich. Zamiast kontynuować doręczanie przesyłek przez wiecznie przeciążonych pracą kierowców dostawczych furgonetek, w przyszłości spółka chciała dostarczać przesyłki drogą lotniczą za pomocą ogromnej liczby bezzałogowców.
W międzyczasie pojawiło się jednak wiele pytań: W jaki sposób drony będą wykorzystywane do dostarczania przesyłek w okresie świątecznym, kiedy pojawia się lód i śnieg? Jak społeczeństwo zareaguje na tysiące dronów jako nowe źródło hałasu? W jaki sposób drony zostaną zintegrowane z przestrzenią powietrzną i jak zostanie zaprojektowana ta przestrzeń powietrzna, obecnie nazywana „U-Space”?
Na większość tych pytań wciąż nie ma dobrych odpowiedzi i niewiele też pozostało z początkowego optymizmu dla rozwoju tej technologii. Rzecznik DHL powiedział, że projekt Paketcopter nie będzie kontynuowany, a podobne nastroje panują również w Amazon Prime Air.
Chociaż w USA przeprowadzane są autonomiczne loty testowe, to do ich monitorowania nadal są potrzebni naziemni operatorzy, ponieważ w ruchu mieszanym system automatycznego unikania kolizji nadal nie działa niezawodnie. Czy możemy zapomnieć o kwestii dronów? Nie, na pewno nie. Już dziś istnieje wiele przydatnych ich zastosowań w fotografii, ratownictwie czy rolnictwie. Jednak przeważa opinia, że drony będą ewoluowały, ale nie będzie to poważna rewolucja. Bezzałogowce zajmą nowe nisze, ale prawdopodobnie nie będą miały masowych zastosowań, na które pierwotnie liczyliśmy lub których się obawiano (w zależności od punktu widzenia).
Komentarze