"GW": podcięte skrzydła lotnictwa Straży Granicznej
Przez lata PiS utrzymywał, że granice są odpowiednio chronione. Informatorzy "Wyborczej" podają, że brakuje sprzętu i ludzi: pilotów, operatorów i mechaników. Lotnictwo w Straży Granicznej umiera - pisze we wtorek "Gazeta Wyborcza".
Informatorzy "Gazety Wyborczej" oceniają, że "ostatnie osiem lat zmarnowano". "Nie kupowano nowego sprzętu, nie szkolono ludzi, nie inwestowano w nabór" - czytamy w "GW". Ich zdaniem, lotnictwo w Straży Granicznej "doprowadziliśmy do ruiny".
Jak czytamy, według informacji zamieszczonych na stronie Lotnictwa Straży Granicznej flota powietrzna liczy 18 maszyn. Należy do niej 10 samolotów i 8 śmigłowców. Służby są również w posiadaniu własnej bazy obsługowej, a kadra składa się z 60 osób, wśród których są: piloci, operatorzy i mechanicy.
Funkcjonariusz Lotnictwa Straży Granicznej przekazał "GW", że stan sprzętowy i personalny lotnictwa SG jest tragiczny. "Samoloty i helikoptery mają już swoje lata" - dodał. Ponadto większość z wymienionych na stronie maszyn nie lata, ponieważ "stoją na przeglądach lub w naprawach".
Rozmówca "Wyborczej" zwrócił również uwagę na problemy kadrowe w oddziałach lotnictwa SG. "W razie zwolnienia chorobowego, wypadku losowego, czy innego zdarzenia część oddziałów może zostać bez żadnego pilota" - powiedział. Zauważył również, że niektóre, zdolne do dowodzenia osoby - te z największym doświadczeniem - osiągnęły już wiek emerytalny. (PAP)
kblu/ mow/
Komentarze