Przejdź do treści
Mateusz Siodłoczek
Źródło artykułu

Szlifowanie diamentów

W Antwerpii szlifują twarde kryształy węgla a na magicznej górze szybowników szlifuje się cenniejsze klejnoty - naszych młodych pilotów. Mateusz Sidłoczek w ciągu kilku pięknych dni tej jesieni dostał piękny szlif, wzbogacił się o bogate doświadczenia w lataniu górskim, zdobył warunek do złotej odznaki szybowcowej, a w parę dni później diament do tej odznaki. Oto jego relacja:

Zaczęło się 22 października – już ok. 5 nad ranem obudziło nas gwizdanie wiatru w okna internatu.

Razem z Jackiem Flisem opuściliśmy pokój ok. 6:30 i udaliśmy się pod hangary. Niestety, tlen już zarezerwowany, więc zamiast diamentu – polowanie na złotą odznakę.

Start tuż po 9 rano, ładny żagiel na górze Żar, po wyesowaniu znacznej wysokości postanowiłem przeskoczyć na Magurkę, tam spróbowałem dostać się na falę wykorzystując porady Sebastiana, kilka rotorów i.. chyba fala. Po 10 minutach, już byłem pewny – tak, to fala, moja pierwsza w życiu. Niedoświadczenie dawało mi nieźle w kość, sporo czasu spędziłem na wysokości do 2800 metrów, nad Pilskiem chłopaki zgłosili niezłe noszenia – jak się tam dostać? Poleciałem wzdłuż cumulusów, przytrzymały. Nagle stałe 3 m/s do góry, odwróciłem się pod wiatr – jest! Odpuściłem dopiero po przekroczeniu ponad 4000 metrów, dalej nosiło, ale nie mam tlenu, nie będę ryzykować. Lecę nad lotnisko, ogrzać się niżej, niskie temperatury dały się we znaki. Nad Tresną byłem na wysokości 1200 metrów, postanowiłem jeszcze raz poćwiczyć i wejść na 3000 metrów, a następnie do lądowania. Tego dnia ja i Jacek zdobyliśmy przewyższenie do złotej odznaki, oraz kolega, którego nazwiska niestety nie znam przewyższenie diamentowe.*

Na kilka dni przed 4 listopada, stwierdziłem, że będzie mocno dmuchać, przygotowałem się. Z domu wyjechałem ok. 5.30, na lotnisko dojechałem przed 7. Spakowałem się do Jantara i już po 10 byłem w powietrzu, jednak nie zapowiadało się ciekawie. Pełne pokrycie już na 800 metrach. Nad Magurką padał deszcz, szybowiec cały mokry, jednak nie poddałem się bez walki. W kierunku Szczyrku tworzą się okna falowe. Poleciałem pierwszy raz – niestety chmury szybko się budowały i po kilku sekundach okno się zamknęło i brak zakrętomierza zmusił mnie, aby odpuścić. Druga próba podobna. Jak się to mówi – do 3 razy sztuka, musi się udać. Razem z Lak’iem zakrążyliśmy w oknie i już po chwili przebiliśmy pierwsze chmury.

Jest fala, tylko pytanie – jak później wrócę na ziemię, jeśli nie będzie kawałka czystego nieba w pobliżu lotniska? Przez myśl przeszły mi dwie opcje, trzeba liczyć na okno falowe, jeśli nie – na hamulcach przez chmury.

Jednak to nie był koniec moich problemów, zanim przebiłem wyżej, ponad 3000 metrów, latałem w rejonie, gdzie ciągle przykrywały mnie chmury piętra średniego i padał śnieg.

Poleciałem w stronę Pilska, a tam ładne noszenie 2-3 m/s do 4300 metrów, następnie ok. 1.2 m/s i tak wzniosłem się na 5500 metrów npm. Pierwszy raz lecąc wg busoli na południe z prędkością 90km/h lusterko pokazywało, że lecę w kierunku północnym, wiało ok. 115 km/h. Nie nacieszyłem się tą wysokością zbyt długo, ponieważ teraz liczył się bezpieczny powrót na lotnisko. Poleciałem w stronę lotniska, koledzy zgłosili, że na południe od Magurki są okna falowe, poczułem wtedy niesamowitą ulgę. Zakrążyłem na hamulcach z dużą prędkością, aż znalazłem się pod chmurami. Teraz już tylko bardzo szybko do lotniska.. Polatałem jeszcze kilkanaście minut na żaglu, gdzie nie umiałem nacieszyć się myślą, że zdobyłem diament!! Cóż to było za piękne uczucie. Z całą pewnością nie zapomnę tego lotu do końca życia.

Lot ten chciałbym dedykować wszystkim osobom, które przyczyniły się do tego, że latam i odnoszę swoje własne indywidualne sukcesy, poprzez stawianie sobie celów i ich realizowanie.

Przede wszystkim mojemu tacie, Mariuszowi, który jako pierwszy przekazał mi tajniki sztuki latania, mojej dziewczynie Patrycji za wsparcie. Marcinowi Mężykowi, za to, że juniorzy z Rybnika mają swojego trenera. Oraz wielkie podziękowania dla Żółwia, Adama Markowskiego i innych osób, dzięki którym, członkowie SKNJ mają dodatkowe wsparcie finansowe i teoretyczne, przez co mogą się rozwijać !

Mateusz Siodłoczek


* W tym dniu warunek do złotej odznaki szybowcowej zdobył jeszcze Leszek Ligęza a diamentową wysokość osiągnął Robert Rospondek.

T.K.

 


FacebookTwitterWykop
Źródło artykułu

Nasze strony