Kolejna awantura o pyrzowickie lotnisko
Jeszcze nie wygasły protesty wśród mieszkańców wiosek wokół lotniska w Pyrzowicach w związku z uchwaleniem przez sejmik obszaru ograniczonego użytkowania, a już szykuje się kolejna awantura o kierunki rozwoju portu lotniczego.
W Urzędzie Marszałkowskim trwają prace nad zmianą planu zagospodarowania przestrzennego dla województwa śląskiego. Plan obejmuje obszar MPL "Katowice" w Pyrzowicach wraz z jego przyszłymi połączeniami drogowymi i kolejowymi.
Dokument był pierwszy raz prezentowany w lipcu w Promnicach przedstawicielom zainteresowanych gmin, w tym Ożarowic, Mierzęcic, Bobrownik, Siewierza. Teraz wójtowie prezentują projekt zmiany planu radnym i mieszkańcom. A ci nie kryją swojego zaskoczenia i niezadowolenia tym, co wymyślił specjalny komitet powołany w UM. Projekt jest zaskakujący, bo przewidywany rozwój portu znacząco wpływa na istniejące nieruchomości, a ślady wytyczonych tras kolejowych biegną przez główne drogi, skrzyżowania i domy w sołectwach. - Ten plan ludzie na pewno oprotestują - przewiduje Grzegorz Czapla, wójt Ożarowic. On już kazał opublikować w gminnym biuletynie mapki z planami rozbudowy lotniska, żeby mieszkańcy się z nimi zapoznali, a następnie wyrazili swoją opinię.
I choć plany rozwoju portu lotniczego sięgają roku ok. 2032, to ich skutki właściciele działek będą odczuwali w momencie uchwalenia. Wieś Zendek w gminie Ożarowice jest wedle projektu najbardziej zagrożona ewentualną rozbudową lotniska. Bo plan przewiduje stworzenie nowego pasa startowego zaledwie kilkaset metrów od głównej ulicy wsi i zabudowań, zaś granice lotniska na niektórych odcinkach wręcz część domów obejmują. - Po sołectwie krążą już plotki, że GTL będzie wysiedlać mieszkańców. Wiem, że tak na razie nie będzie, ale jeśli teraz nie zareagujemy, to we wsi już przez najbliższe lata nie będzie można budować domów - mówi Mieczysław Pełka, sołtys Zendka. Teraz można to robić, bo wieś nie została objęta obszarem ograniczonego użytkowania, jak na przykład centrum Ożarowic.
Dlatego mieszkańcy Zendka w niedzielę na zebraniu wiejskim podjęli uchwałę, w której negatywnie zaopiniowali zmiany planu. "Tak drastyczne zmiany w zagospodarowaniu przestrzennym sołectwa wymuszą wręcz masową migrację społeczności, zniszczą dotychczasowe siedliska rodzinne, miejsca pracy, a także zerwą więzi kulturowe" - czytamy w uchwale. Negatywną opinię w tej sprawie wyrazili też już radni gminni z Bobrownik w powiecie będzińskim. Oni wskazywali, że projektowane drogi podzielą gminę na kilka kawałków, na czym ucierpi też rekreacyjny charakter gminy.
W Urzędzie Marszałkowskim twierdzą, że to tylko plan i wskazuje kierunki rozwoju, a to włodarze gmin mają mieć głowę na karku i reagować, jeśli coś jest nie tak. - My mamy obowiązek wprowadzenia zmian do planu. Budowa szybkiej kolei to inwestycja spółki PKP, my ustalamy tylko dwa punkty - Katowice i Pyrzowice. Przebieg trasy zależy od gminy i tego, co uchwali w swoim planie zagospodarowania. Inwestor, czyli PKP, musi negocjować z gminą - mówi Tomasz Żak z biura prasowego marszałka śląskiego.
Całość artykułu na stronie Dziennika Zachodniego.
Komentarze